Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Cienie sfery wirtualnej   

Dodano 2010-11-20, w dziale felietony - archiwum

Świat uzależnień. Niektórzy podają go w drobince. Alkoholizm, nikotynizm, narkomania – przed tym należy się wzbraniać. Inni podają tezę, że uzależnić można się od wszystkiego. Czy mają rację? Może... Na pewno zasięg uzależnień jest obszerny. Na pewno wielu ludzi nie ma pojęcie o istnieniu niektórych... Dokonajmy analizy – jak dużą część naszego życia zajmuje Internet (tak powszechny w dzisiejszych czasach)? Co nam serwuje? Mnóstwo możliwości. Dobrych i złych.

Internet to źródło informacji, które zdobywa się tu znacznie szybciej i łatwiej niż np. dzięki encyklopedii. Przestrzega się nas, a jednocześnie zachęca do poznawania nowych ludzi przez Internet. Twierdzi się, że gry, które nam daje do dyspozycji, są bezmyślne. Spotyka się jednak i takie opinie, które zachwalają tę formę rozrywki. A co, jeżeli te dwa elementy połączymy?

Kiedyś tak się stało. Dziesięć lat temu powstało Mu Online – gra w sieci. Na początku istniał jeden wielki serwer, umożliwiający grę wszystkim ludziom posiadającym Internet. Nowość, która zachęcała młodych i starszych, stawała się popularna. Później pojawiła się możliwość tworzenia własnych, prywatnych serwerów. Na czym polegała rola gracza? Celem było rozwijanie umiejętności bohatera, którym poruszaliśmy się w świecie gry. Ludzie postrzegali to jednak również w inny sposób. Zaczęli traktować tę grę jako miejsce spotkań z wirtualnymi znajomymi. Każdego bohatera można było bowiem potraktować jak prawdziwego człowieka.
Niestety niektórzy gracze, szukając rozrywki, wylądowali w wielkim „bagnie”.

Arkadiusz Foltyn. Zwykły nastolatek, wiodący normalne życie. Z pozoru ułożony, mądry, bystry, szczęśliwy. Wychowany w zwyczajnej rodzinie – mama, tato, brat przy boku. Dom. Zwierzęta. Rzeczy, jakich niejedno dziecko mogło by mu pozazdrościć.

Jednak struktura człowieka, nawet młodego, jest taka złożona... Czego brakowało Arkowi? Nie miał celu w życiu i nie potrafił go znaleźć? Nie dostrzegał miłości? Ganiał za nim wewnętrzny smutek? Nie radził sobie ze swoimi problemam? Chociaż obok była rodzina, byli przyjaciele... Arkadiuszowi to nie wystarczało. Pragnął uwagi, prawdziwego szczęścia, czegoś, co pokaże mu, że jest istotny, najlepszy. Wewnętrznie podpisał akt kapitulacji - poddał się. Nie miał pomysłu na jakiekolwiek racjonalne działanie w tę stronę. Pod jego rękę trafiła wówczas gra – Mu Online. „Skosztował”. Zaczął spędzać coraz więcej czasu w sieci razem z innymi użytkownikami gry. A kiedy w świecie wirtualnym zaczął coś znaczyć - zaczęli lubić go ludzie, stwierdził, że znalazł receptę na wszystkie swoje problemy. Nikt temu nie zaprzeczył. Nie podważył jego racji. Nie znalazł się nikt, kto mógłby go z tej sytuacji wybronić. Mijały dni, Arkadiusz pogłębiał kontakt z ludźmi, których spotkał w sieci. Wspólne zainteresowania tworzyły wspaniałą (według niego) atmosferę... Otworzył się przed innymi. Ciągłe rozwijanie postaci, tułaczka bohaterów...

Ludzie, którzy nigdy nie zetknęli się z tym zjawiskiem, uważali to za bezsensowne. Ba, taka opinia wygłaszana była nawet przez niektórych graczy. Dlaczego jednak dalej w to brnęli? „Dla zabawy”, „Dla zabicia czasu”, „Z przyzwyczajenia” - były to najczęściej używane argumenty. Arek twierdził, że niszczyło to jego wewnętrzną samotność. Zyskiwał większe mniemanie o sobie. Wszystkie tezy były jednak tylko czynnikami... Czynnikami, które mogły doprowadzić do uzależnienia. Wedle zasady – próbujesz, wciągasz się, aż w końcu... nie możesz przestać. Myśli skupione są wyłącznie przy jednym temacie. Umysł przepełniony tą jedną rzeczywistością. W tym przypadku wirtualną. Niedorzeczną.

Gracz tego jednak nie widzi. Dla niego to prawdziwy świat. Czynniki realne, otaczające Arkadiusza, nie przeszkadzały mu w jego „drugim życiu”. Szkoła nie przeszkadzała w niczym – był zdolnym uczniem. Obecność na lekcjach, ich odrabianie, wystarczało. Rodzice? Zawsze znajdował jakiś podstęp, by odwrócili od tego uwagę. Młodzież w końcu ma wiele pomysłów... Kilka „przekrętów” i już mógł przenieść się do swojego świata. Do nich... jak uważał – przyjaciół, choć tak różnych, starszych, młodszych. Zafascynował się też jednym graczem. Kobietą.

Kiedy jego uzależnienie sięgało zenitu i pozbawiony był możliwości gry, z bólem i łzami w oczach obwiniał o to ową kobietę, twierdząc przy tym, że ją kocha. Zdesperowany, pogrążony. Ślepo wierzył w to, co mówił, lecz ta miłość nie istniała. Ani z jednej, ani z drugiej strony. Była to nieprawda. Istniało tylko uzależnienie, „pożerające” go z dnia na dzień. Od wewnątrz. Nie było dla niego nadziei, bo sam nie widział, w jakiej znajdował się sytuacji. Stracił wiarę w wyplątanie się z pułapki w jaką trafił. Przestał dbać o to, co się z nim dzieje, pogodził się ze swoim, jak to już później nazywał – przyzwyczajeniem. Nie potrafił znaleźć żadnego punktu zaczepienia, który dałby mu szansę odzyskania nowego życia. Nie podzielił się też swoim problemem.

Nie wszyscy gracze na serwerze byli fanami Arkadiusza. Pewnego dnia, jeden z „wrogich użytkowników” doniósł, za pomocą screenów (zdjęć), że Arek popełnił wykroczenie. W grze panowały bowiem zasady, które wyznaczane były przez administrację. Za łamanie tych praw, groziły pewne konsekwencje. Dla zwykłych ludzi budziły wrażenie nijakich. Z graczami było jednak inaczej. Jedni nie byli przejęci, inni przeciwnie. Były to blokowania dostępu do kont. Czasowo, w zależności od wykroczenia. Najłagodniejsza kara - pozbawienie dostępu graczowi na 24 godziny. Najsurowsza – usunięcie konta oraz brak dostępu na serwer. Arkadiusz został oskarżony o hakerstwo. Był niewinny, próbował się bronić. Twierdził, że owe zdjęcia to jakiś absurd, retusz, ale ani on, ani nikt inny nie miał na to dowodu. Administratorzy wymierzyli mu największą karę – zakaz dostępu do serwera.

Tracąc swoje jedyne życie, choć tak nędzne, Arkadiusz załamał się. Nie wytrzymał. Nie zrozumiał, dlaczego stało się tak, a nie inaczej... Stracił to, co było dla niego najważniejsze, najcenniejsze, to, co wypełniało jego życie. Oprócz gry, nie liczyło się już nic innego. Nie potrafił żyć w prawdziwym świecie. Nie był w stanie zmienić tego, co było dotychczasową codziennością. Nie stanął na nogi, by powrócić do odległej przeszłości. Nie umiał stworzyć, wybudować sobie nowych zaczątków na przyszłość. Zrezygnował z życia. Nic się już dla niego nie liczyło. Podjął jedną z najgorszych decyzji. Przedawkował tabletki nasenne. Mimo szybkiego pojawienia się pogotowia ratunkowego, nie udało się go uratować.

Zostawił po sobie list, w którym przestrzegał inne osoby przed tak mocnym angażowaniem się w cokolwiek, co mogłoby wywołać negatywne skutki w ich życiu. Chciał pozostawić nadzieję tym, którzy tak jak on mogą zbłądzić lub już to zrobili.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /27 wszystkich

Komentarze [11]

~Empire
2010-11-23 20:10

oczywiscie, tu masz racje Fenrir – ma sie narabane w glowie porzadnie. wiec jak mowilam, to tylko bardzo rzadkie przypadki, ale problem wiazacy sie z grami istnieje i się go przewaznie zlewa ;)

~natalia
2010-11-23 17:09

Ja tam uważam, że gra w gry komputerowe to strata czasu, lepiej jest spotkać zesię znajomymi, bo to nie powoduje samobójstw:P

fenrir
2010-11-23 17:06

Samobójstwo z powodu gry może popełnić tylko osoba o bardzo, ale to bardzo słabej psychice… Też grałem w gry wymagające zaangażowania i nie raz zdarzyło mi się przegrać, ale do samobójstwa było mi daleko ;) Trzeba mieć porządnie nas**ne w głowie, żeby się powiesić, bo mi zbanowali konto w Tibii. Bądź co bądź jest to problem, który wynika z własnej głupoty i słabej psychiki.

~Empire
2010-11-23 15:24

na forum muonline.org.pl ktos zamiescil artykul o popelnieniu samobojstwa*

~Empire
2010-11-23 15:22

zdarzają się przypadki samobójstw, ale jest ich bardzo mało. niemniej jednak ludzie którzy grają są słabi, i ich fascynacją często staje się tylko gra. gdzieś wyczytałam nawet, że fachowi lekarze uznali istnienie zjawiska uzależnienia od MuO.

tekst napisałam bo sama kiedyś grałam w Mu Online i to całkiem sporo i niefajnie to wspominam, a ok. roku temu ktoś zamieścił artykuł popełnienia samobójstwa przez gracza z Polski, ktory powiesil się przez niesluszne zbanowanie konta :/ czy mial problemy z psychika, rodzinne, nie wiadomo, jakiś gość który podawał się za sąsiada (a był wiarygodny) twierdził, że nie, że to był zwykły chłopak. myślę, że takie kwestie w ogóle poruszają problem samobójstwa i jego przyczyny… a i tak wiele powodów i tak uznajemy za marne.

~james
2010-11-22 21:06

Wiesz, ja twierdzę, że te wszystkie przypadki uczniów strzelających do kolegów w USA, spowodowane “przez gry”, są po prostu jakimiś chorobami/słabościami psychicznymi które dzięki grom po prostu czasem się ujawniają i mają niekiedy takie tragiczne skutki.

~natalia
2010-11-22 19:16

W sumie jak się jest uzależnionym od gier to wszystko jest możliwe zabicie kogoś w grze, a siebie w realu nie robi różnicy…

~james
2010-11-22 18:36

strzelanie sobie w głowę to była ironia;)

~natalia
2010-11-22 10:52

Nie trzeba od razu strzelać sobie w głowę czy brać jakiś prochów…Wystarczy znależć złoty środek między grami, a realnym światem.
Tekst bardzo dobry. Oby było takich więcej Empire.

~james
2010-11-21 15:31

“w którym przestrzegał inne osoby przed tak mocnym angażowaniem się w cokolwiek, co mogłoby wywołać negatywne skutki w ich życiu.”
Taki ogólny strasznie ten wniosek, wychodzi na to, że lepiej od razu sobie strzelić w głowę.
Takie jest życie, niektórzy wygrywają, inni nie, ale czemu by się nie angażować. I mówię tu także o grach, niektórzy z tego żyją, w każdym razie lepiej chyba być uzależnionym od tego co się lubi, to że czasem coś nie wyjdzie i człowiek nie wytrzyma psychicznie występowało i w starożytnym Egipcie i dziś.

Co do MU i innych gier online – jedni lubią, inni nie, jak dla mnie to w sumie strata czasu i w pewnym momencie rutyna, a co za tym idzie nuda, jakoś nie rajcuje mnie ciągłe zabijanie potworków, budowanie wiosek itd. . Ale fakt, że w Internecie w grach online można poznać ciekawych ludzi, co jest niewątpliwym plusem. Kłopot wg mnie w tym, że włączamy tych ludzi do realnego życia i traktujemy ich jak innych znajomych/przyjaciół z naszego otoczenia.

~ Zoch
2010-11-20 21:11

Już miałam okazję czytać, uf;D
Ku chwale niebios, jestem Twoją fanką ;)
Ślimak!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry