Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Pomagając innym, zmieniam świat   

Dodano 2024-04-28, w dziale wywiady

Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że ten nasz świat nie jest wcale tak kolorowy, jak wydawało się nam we wczesnym dzieciństwie, ale każdego dnia staramy się chwytać jakieś promyczki szczęścia i nadziei, dzięki którym czujemy, że to nasze życie, mimo swoich licznych wad, jest jednak piękne. Z podziwem patrzę na wolontariuszy, którzy całkiem bezinteresownie robią naprawdę niesamowite często rzeczy, aby ten nasz pokręcony świat był choć odrobinę lepszy. To właśnie oni wnoszą w życie innych ludzi oraz zwierząt radość, dodają otuchy i niosą nadzieję. W naszym „Koperniku” prężnie działa pokaźna grupa wolontariuszy, którzy zawsze są gotowi nieść pomoc tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Jednym z najaktywniejszych jest Klaudiusz Jurek (2k), którego zaangażowanie w życie naszej szkolnej społeczności i aktywność wolontaryjna na rzecz dzieci, budzi mój prawdziwy szacunek. Przed kilkoma dniami postanowiłam poprosić go o wywiad, bo uważam, że w tak trudnych czasach warto pokazywać światu ludzi tak nietuzinkowych jak on.

/pliki/zdjecia/kla.jpgArtemis: Cześć. Znamy się, ale nie wiedziałam, że od pewnego czasu pomagasz w nauce dzieciom w Tarnobrzeskiej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej? Możesz powiedzieć mi coś więcej na ten temat?

Klaudiusz Jurek: To prawda. Na razie pomagam tylko jednej osobie. Umówiłem się z nią na zajęcia z języka polskiego i historii. Spotykamy się raz w tygodniu o godzinie szesnastej, a te zajęcia trwają około godziny. Ostatnio, mój kolega Wiktor Witas, zaproponował, że on może zająć się językiem polskim, tak więc mnie została tylko historia.

A: Dlaczego akurat te przedmioty? Czy są to twoje ulubione przedmioty, czy też wybrałeś je z jakiegoś całkiem innego powodu?

K.J: Wybrałem historię i język polski, ponieważ oba te przedmioty interesują mnie w szkole od początku najbardziej i wiążę także z nimi swoją przyszłość.

A: A jak podoba ci się uczenie innych. Czy widzisz się w przyszłości w takim właśnie fachu?

K.J: Tak. Marzy mi się praca wykładowcy jakiegoś humanistycznego przedmiotu na uczelni, najchętniej historii, ale nie wykluczam i języka polskiego. Przedmioty humanistyczne to mój konik, dlatego myślę, że pozyskanie obszernej wiedzy humanistycznej, a następnie możliwość dzielenia się nią, to może być fantastyczna sprawa. Nie chciałbym w tej chwili oceniać moich umiejętności edukacyjnych, /pliki/zdjecia/kla2_1.jpgale chyba całkiem nieźle odnajduję się w tej roli, gdyż mój uczeń twierdzi, że potrafię mu przekonująco przekazać materiał i wyjaśnić jego zawiłości.

A: Zazdroszczę ci, że wybrałeś już swoją życiową drogę i zaczynasz zmierzać w stronę celu, który sobie nakreśliłeś. Ja jeszcze tego o sobie nie mogłabym powiedzieć, podobnie zresztą jak i wielu naszych rówieśników. Ale wróćmy do tematu. Powiedz mi, od kiedy udzielasz się jako wolontariusz w tarnobrzeskiej POW?

K.J: Prowadzę zajęcia w POW od roku. Można by powiedzieć, że od samego początku akcji, którą zainicjowała grupa wolontariuszy z naszej szkoły. Przekonała mnie sama idea niesienia pomocy dzieciom, które nie ze swojej winy znalazły się w trudnej sytuacji i w okrutny sposób zostały doświadczone przez życie. Wierzcie mi, że dzieci w POW naprawdę wiele w swoim życiu przeżyły, co pozostawiło w ich psychice głębokie ślady i naprawdę nie potrafią tak od razu nawiązywać relacji z innymi. Nie jest im łatwo również się uczyć, ale to nie znaczy, że nie da się z tym nic zrobić. Uważam, że warto nieść pomoc wszystkim, którzy jej potrzebują, bo daje to zwrotnie ogromną satysfakcję.

A: W pełni się z Tobą zgadzam. A jak to się w ogóle w twoim przypadku zaczęło? Czy jest z tym może związana jakaś historia?

K.J: Nic specjalnego. Pewnego pięknego dnia rozmawiałem podczas przerwy z panem prof. Piotrem Kopciem o pewnym nurtującym mnie wydarzeniu historycznym i po tej rozmowie on zapytał mnie, /pliki/zdjecia/kla3_1.jpg czy nie miałbym czasu i ochoty pomóc z tego przedmiotu pewnemu chłopcu z POW, bo jest taka potrzeba. Uznałem wtedy, że w sumie mógłbym spróbować, choć potem zacząłem się poważnie zastanawiać, czy dam sobie radę.

A: To faktycznie całkiem zwyczajna historia. Nie miałeś jednak obaw, jak przyjmie tę twoją pomoc ów chłopak? Ciekawi mnie także, jak udało ci się przezwyciężyć strach przed pierwszymi zajęciami i jak pokonałeś trudności, które z pewnością się pojawiły? No i chyba najważniejsza sprawa, a mianowicie to, czy udało ci się nawiązać więź z tym chłopakiem, co wydaje mi się niezbędne w procesie nauczania?

K.J: Nie, obaw raczej nie miałem, bo nie było to przecież moje pierwsze działanie na rzecz dzieci, ale masz rację. Początkowo faktycznie nie było łatwo przebić się przez mur nieufności i przekonać tego chłopca, by chciał ze mną współpracować. Podejrzewam, że on był podobnie jak ja w pierwszych tygodniach mocno speszony, a przy tym nie za bardzo zmotywowany do nauki. Na szczęście nie trwało to długo. Z czasem, gdy poznaliśmy się bliżej, ten nasz kontakt stawał się coraz lepszy i zaczęliśmy się dogadywać, a wtedy nasza praca zaczęła przynosić konkretne efekty.

A: Jeśli dobrze rozumiem, to nie tylko nie próbowałeś zachować w tej waszej relacji dystansu, lecz przeciwnie, podjąłeś próbę zbudowania możliwie przyjaznej relacji?

K.J: /pliki/zdjecia/kla4_0.jpg Dokładnie tak było.

A: Powiedz mi szczerze, co daje ci tak naprawdę to charytatywne działanie? Może uda ci się w ten sposób przekonać tych niezdecydowanych. Tych, którzy być może też chcieliby tak jak ty podjąć takie działanie, ale mają pewne obawy lub nie starcza im odwagi.

K.J: Najfajniejsza jest chyba świadomość tego, że pomagając innym realnie coś na świecie zmieniam. Nie siedzę bezczynnie i nie narzekam, że jest beznadziejnie, a wszystko podąża w jeszcze gorszą stronę, tylko staram się rzeczywiście coś zrobić, by ten nasz świat był choć odrobinę lepszy. Warto też w tym miejscu wspomnieć o własnym samorozwoju i poznawaniu swoich mocnych i słabych stron oraz o niezwykłej wewnętrznej satysfakcji, jaką daje każdy, nawet najmniejszy sukces.

A: No to powiedz mi proszę, jakimi cechami osobowościowymi powinien twoim zdaniem cechować się ktoś, kto chciałby tak jak ty nieść innym pomoc?

K.J: Myślę, że taka osoba musi lubić ludzi i być przy tym odpowiedzialna, stanowcza i mieć dużą odporność na stres. Musi też być przygotowana na to, że na początku trema jest wielka, a wątpliwości, że może nie dać rady, nie opuszczą go ani na chwilę. Jeśli jednak radzi sobie w sytuacjach stresowych, szanuje i lubi ludzi, a przy tym jest również osobą komunikatywną, niekonfliktową, łatwo nawiązującą kontakty, to nie powinno być żadnego problemu.

A: /pliki/zdjecia/kla5_0.jpg Czy, pomijając wspomniany przez ciebie początek, miałeś jeszcze chwile załamania i ochotę, by poddać się i odpuścić to działanie, choćby przez wzgląd na brak czasu?

K.J: Może nie zabrzmi to najlepiej, ale jestem tylko człowiekiem. Tak, gdzieś mniej więcej w połowie roku szkolnego nachodziły mnie niekiedy takie myśli. Poczułem, że chyba wziąłem na siebie za dużo obowiązków, bo najzwyczajniej w świecie zaczęło mi brakować czasu dla siebie, a dodatkowo przytłaczały mnie normalne szkolne obowiązki. Zapewne dobrze wiesz, że od prawie dwóch lat biorę udział w wielu różnych akcjach szkolnej grupy wolontariuszy, jestem również chorążym szkolnego pocztu sztandarowego, a na dodatek prowadzę również wspólnie z moim kolegą Giuseppe wszystkie koncerty szkolnego zespołu muzycznego. Jak sama widzisz naprawdę nie mam czasu na nudę.

A: Doskonale cię rozumiem. Jesteś osobą bardzo aktywną, a połączenie tylu różnych działań z nauką i znalezienie jeszcze czasu dla siebie, to nie lada wyzwanie. Czy masz mimo to jeszcze jakieś jeszcze inne pasje lub zajęcia, którymi wypełniasz wolne chwile?

K.J: No, cóż. W wolnym czasie działam w Dolinie Smaków, czyli w grupie charytatywnej, która pomaga dwóm niepełnosprawnym chłopcom poruszającym się na wózkach. Biorę też udział w różnych charytatywnych akcjach na ich rzecz, podczas których zbieramy pieniądze na ich rehabilitację. Na przykład w przeddzień święta Trzech Króli upiekliśmy „szczodraki”, które sprzedawałem potem na na placu Bartosza. /pliki/zdjecia/kla6_0.jpg Należę także do klubu rekonstrukcyjnego "Jędrusie", który zorganizował nasz szkolny katecheta, ojciec Wojciech Krok OP oraz do grupy historycznej.

A: Bardzo chciałabym podziękować ci za poświęcony mi czas i udzielenie mi tego wywiadu. Życzę ci również, aby udawało ci się w przyszłości znaleźć też czas dla siebie i swoich pasji. Flora Edwards mawiała, że „Kiedy pomagamy innym, pomagamy też sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas”. Wierzę mocno, że będzie to i twoim udziałem.

K.J: Może cię zaskoczę, ale ja również wierzę, że dobro naprawdę do nas powraca, chociaż nie wiadomo kiedy, gdzie i w jakiej postaci. Czasem to tylko czyjś uśmiech, ciepłe słowo, serdeczny uścisk, czy zwykłe poklepanie po plecach, gdy życie wydaje się nam beznadziejne, ale takie drobne gesty również czynią świat lepszym. Dziękuję ci za to spotkanie i tę przemiłą rozmowę, i pozdrawiam oczywiście czytelników „Lessera”.

Grafika: własność Klaudiusz Jurek i Webmastering LO

Oceń tekst
Średnia ocena: 6 /21 wszystkich

Komentarze [2]

~Lewy Twix
2024-04-28 15:36

Klaudiusz Jurek, Klaudiusz!

~Kriss
2024-04-28 15:21

Bardzo fajny tekst. Szacun dla Klaudiusza!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry