Dorośli czy nie?
Drodzy pełnoletni uczniowie – a także wszyscy pełnoletni in spe. Zapewne wielokrotnie słyszeliście od nauczycieli naszej szkoły, niezadowolonych z takiego czy innego waszego zachowania, że jesteście już ludźmi dorosłymi (tudzież prawie dorosłymi) i powinniście zachowywać się adekwatnie do swojego wieku. Brzmi to pięknie, logicznie, odwołuje się do poczucia odpowiedzialności i podrażnia ambicje (a przynajmniej tak w teorii powinno być), pytanie tylko: czy szkoła, żądając od nas dorosłości, sama traktuje nas jak dorosłych? Otóż – nie.
Omówię to na dwóch przykładach. Pierwszy – to kontrowersyjna sprawa umożliwienia uczniom palenia w szkołach. Skąd się te kontrowersje biorą – w sumie sam nie wiem, bo problem wydaje mi się banalnie prosty do rozwiązania. Są dwa przeciwstawne sposoby: albo wprowadzić całkowity zakaz palenia, obowiązujący także nauczycieli, albo stworzyć legalną palarnię dla licealistów. Za pierwszym rozwiązaniem przemawia wychowawcza funkcja szkoły, którą chętnie przytaczają wszyscy szermierze moralności – ten argument to jednak miecz obosieczny. Skoro palenie w szkole jest niezgodne z misją oświaty, to dlaczego nie dotyczy to nauczycieli? Przecież stawia się ich nam za wzór i autorytet. Dlaczego pełnoletni uczniowie, w świetle prawa mogący dobrowolnie rozporządzać swoim życiem, mają obowiązek powstrzymywania się na czas pobytu w szkole od palenia, a grono pedagogiczne nie musi? Warto zauważyć, że prawo w tej sytuacji stoi po naszej stronie. Wystarczy sięgnąć do dwóch dokumentów: „Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej” i „Ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych”.
Pierwszy z nich w art. 32. głosi jedną z fundamentalnych zasad demokracji: Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
Drugi natomiast w art. 5. mówi: Zabrania się palenia wyrobów tytoniowych poza pomieszczeniami wyodrębnionymi i odpowiednio przystosowanymi (...) w szkołach i placówkach oświatowo-wychowawczych.
Jaki z tego płynie wniosek? Konstytucyjna równość wszystkich obywateli i brak rozróżnienia nauczycieli i uczniów w zacytowanej wyżej ustawie (oczywiście z uwzględnieniem zakazu palenia przez niepełnoletnich), oznacza, że brak uczniowskiej palarni wobec istnienia takowej dla nauczycieli, to łamanie naszych podstawowych praw – a przy okazji objaw hipokryzji wspomnianych szermierzy moralności (zaznaczam, że nie mam na myśli nikogo konkretnego), których charakteryzuje albo brak wyobraźni, albo odwagi.
Idąc za współczesnymi, światowymi trendami, które uznają palenie tytoniu za przeżytek, należałoby jednak wprowadzić drugie z rozwiązań, o których mówiłem: tj. całkowity zakaz palenia na terenie szkoły, równoznaczny z zamknięciem nauczycielskiej palarni. Byłoby to sprawiedliwie i nader wychowawcze. Oczywiście za zakazem musiałoby iść konsekwentne karanie łamiących go – i to w ten sam sposób, niezależnie od tego, czy mielibyśmy do czynienia z uczniem, czy z nauczycielem. Sytuacja, w której profesor otrzymałby tylko upomnienie, a uczniowi obniżono by zachowanie i wezwano rodziców (a mówię w tej chwili o dorosłych licealistach), byłaby chora.
Drugi przykład, jeszcze jaskrawiej świadczący o lekceważącym stosunku szkoły do pełnoletnich uczniów, to brak możliwość usprawiedliwiania samemu swoich nieobecności, do czego teoretycznie powinniśmy mieć prawo. Wiadomo, że znalazłoby się mnóstwo osób nadużywających takiej sytuacji, w ten sposób jednak każdy stałby się odpowiedzialny za siebie, a ci, którym poczucia tej odpowiedzialność brakuje, odczuliby skutki na świadectwie i w trakcie egzaminów maturalnych. Tymczasem szkoła jako jedyna instytucja w sztuczny sposób przedłuża dzieciństwo ludziom, którzy w przypadku złamania w jakikolwiek sposób prawa byliby przecież traktowani przez sąd z całą surowością i na nic zdałyby się wówczas usprawiedliwienia rodziców tudzież próby załagodzenia sprawy.
Nasza kochana placówka oświatowa (a wręcz: cała oświata), wymaga od nas dorosłości, a zarazem straszy nas rodzicami, wywiadówkami i nie pozwala nam na to, do czego – w świetle obowiązujących przepisów – mamy święte prawo. Mająca nas zmobilizować retoryka nauczycieli, to tylko wydmuszka, za którą kryje się przekonanie, że dalej jesteśmy dziećmi. Może i skłania ich do tego zachowanie wielu uczniów, ale czy swoim podejściem nie zachęcają nas do braku odpowiedzialności? Nie wysuwam bynajmniej teorii, że wszystkiemu winni są szanowni pedagodzy, ale szlag mnie trafia, gdy słyszę upomnienia w stylu: „Zachowuj się jak dorosły człowiek, chyba, że chcesz, żebym porozmawiał(a) z mamą”. Czyż to nie absurd?
Komentarze [9]
2008-10-17 19:57
Witam.
generalnie można wytłumaczyć dlaczego nauczyciele nie traktują nas, uczniów jak dorosłych, a to z jednego ważnego powodu:
prawie każdy generalnie jest na utrzymaniu rodziców i z tego też powodu każdy jest podporządkowany, uzależniony od rodziców (opiekunów), a którego rodzica nie obchodzi czy jego pociecha pali czy chodzi se do szkoły jak chce? chodzi o to że stajemy się dorośli teoretycznie po 18, ale praktycznie w momencie usamodzielnienia i oduzależnienia od rodziców, a nauczyciele to też rodzice.
w ogóle kto posłucha ucznia w sprawie “szkodzącej społeczeństwu” jeżeli nawet rodzic tego ucznia jest innego zdania?
Generalnie nawet sami wiecie że nie przyniosło by to korzystnych skutków.Proste że nauczyciele nie potraktują was jak dorosłych w sytuacji gdy wyskakujecie z takimi dziecinnymi opcjami.
Jeżeli zgłosisz się do nauczyciela z ciekawym, “dojrzałym” pomysłem czy innowacją korzystną dla ogółu to na pewno potraktują cię jak dorosłego. Mało u nas w szkole konkursów, koncertów charytatywnych itp. zorganizowanych przez uczniów?co do usprawiedliwiania to u mnie w klasie można sie samemu usprawiedliwiać jeżeli rodzice wyrażą na to zgodę.
także twój artykuł według mnie jest dobry pod tym względem że jest dobrze napisany i argumentowany w taki sposób że szare masy ludzi to biorą, to też jest ważne w pisaniu artykułów, ale generalnie lipa;/
pzdr
2008-10-08 23:21
oj wziąłeś sobie do serca słowa prof. Zycha:D i dobrze:) i dobrze, że w klasie kolega z zacięciem dziennikarskim obecny jest:) jeckyll & hyde ^^
2008-10-08 23:07
Argumenty na rzecz zmiany stanu rzeczy, podobnie jak sam stan rzeczy, od lat pozostają niezmienne. To byłem ja, Jarząbek.
2008-10-08 22:33
Ja widziałem! W Jałcie, Wiedniu, Poczdamie i jeszcze paru miejscach:D
Dlatego pełnoletność powinno się w pełnym zakresie otrzymywać w wieku 21 lat, (żeby było jasne ja mam 20).
2008-10-08 22:12
przecież możemy używac telefonów.
na parterze. :|
2008-10-08 17:22
widziałeś kiedyś sprawiedliwość ?
2008-10-08 15:58
inspiracja do napisania tego ertykulu byla lekcja wosu?? :)
popieram Cie w 100% a poza tym swietny aktylul taki jak lubie “krotki, wziezly i na temat”
2008-10-08 15:25
mi na szczęście skończył się bunt młodzieńczy i chęć naprawiania świata, to o czym piszesz jakoś mnie nie dotyczy ( i na jeden i na drugi ‘problem’ sposób jest) są wieksze problemy w tym kraju.
tak, tak jestem aspołeczna i przez takich ‘olewusów’ jak ja ten kraj wyglada jak wyglada <ziewa>
2008-10-08 15:25
to samo tyczy się używania komórek – my nie możemy, ‘oni’ tak.
świetny artykuł :)
- 1