Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Drapieżniki maskują się najlepiej   

Dodano 2021-03-11, w dziale felietony - archiwum

W piątek byłem u dentysty. Gdy siedziałem na poczekalni, zacząłem się zastanawiać, dlaczego ludzie czują generalnie tak duży lęk, gdy przyjdzie im odwiedzić stomatologa? Bardzo wielu ludzi go czuje, a jeśli was to nie dotyczy, to na pewno znacie kogoś, kto na dentofobię cierpi. Fobia ta dotyka podobno przede wszystkim dzieci, ale wraz z dorastaniem nie ustępuje, dlatego pozwolę sobie zaryzykować twierdzenie, że występuje ona również u większości osobników dorosłych. Co prawda ja dentysty się nie obawiam, ale przyznam, że faktycznie czuję dyskomfort, gdy ktoś wkłada mi do ust swoje paluchy, wypycha moje policzki wacikami, a następnie traktuje moje zęby narzędziami, które przypominają często te ze średniowiecznej sali tortur.

Zgadzam się oczywiście z tym, że wizyta u dentysty to nie jest z reguły czas, który wspomina się potem latami z łezką w oku, ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że gdy jest to konieczne, to trzeba to po prostu zrobić i już. Nie inaczej jest przecież choćby z pobieraniem krwi, czy też wieloma innymi badaniami lub zabiegami. One również są często nieprzyjemne, ale zazwyczaj niezbędne. Dlaczego więc akurat dentysta jest dla wielu takim koszmarem a nie na przykład fryzjer? /pliki/zdjecia/fry.jpg Fryzjer kojarzy nam się z reguły z sympatycznym panem albo panią, z którą możemy rozmawiać, gdy ten lub ta ścina nam włosy, czy robi fryzurę. Wszyscy traktujemy to jako chwilę przyjemnego relaksu, której efektem jest w bonusie nowa fryzura, co nie jest przecież bez znaczenia. Co prawda gabinet dentysty też opuszczamy zazwyczaj z wyleczonymi zębami bądź naprawionym zgryzem, ale mimo to dla większości ludzi nie jest to jednak to samo. Tak więc zdecydowanie preferujemy beztroskie i wyraźnie polepszające samopoczucie wizyty u fryzjera. Czy słusznie? Moim zdaniem nie, bo jak się tak głębiej zastanowić, to fryzjer może stanowić dla nas wcale nie mniejsze zagrożeniem niż ów dentysta. Uzbrojony w ostre nożyczki i brzytwy może z łatwością odciąć nam choćby ucho, pchnąć nas jednym z tych ostrych narzędzi, a nawet pozbawić życia. Czy przyszło wam kiedykolwiek do głowy, że gdy fryzjer bierze do ręki brzytwę, by podgolić wam kark, to po chwili przejedzie tym diabelsko ostrym narzędziem po waszej tętnicy szyjnej? Jeden nieprecyzyjny ruch i może być po was – nieprawdaż?

Nasze nastawienie przekłada się oczywiście bezpośrednio na nasze zachowanie. Skoro fryzjera się zasadniczo nie boimy, to też nie siedzimy na fotelu zwarci i gotowi na ból, o ile na to drugie można się w ogóle przygotować. Do fryzjera wybieramy się więc zazwyczaj z nastawieniem, że spędzimy tam miło czas, wyluzujemy się, porozmawiamy o życiu, co u dentysty z oczywistych powodów raczej nie wchodzi w grę. U dentysty z założenia jesteśmy podświadomie zawsze spięci i nastawieni na obronę i kontratak. Czy słusznie? Czy dentysta faktycznie może nam czymś zagrozić? W jego gabinecie od razu rzucają się nam w oczy: /pliki/zdjecia/dra1_0.jpgfotel (unit stomatologiczny), blok spluwaczki, lampa zabiegowa i panel sterowania unitem. Czy ten sprzęt może być dla nas jakimkolwiek zagrożeniem? Nie sądzę, bo sprzęt to wielki, ciężki i dla przeciętnie zbudowanego człowieka absolutnie nie do ruszenia. To może drobny sprzęt? Na konsoli lekarza znajduje się zazwyczaj kilka małych wierteł, pęseta, kilka lusterek. Zgodzicie się chyba ze mną, że atak ze strony dentysty z użyciem takiego wiertła bądź też lusterka stomatologicznego byłyby zdecydowanie nieskuteczny i nie uniemożliwiłby nam podjęcia kontrataku w chwili zagrożenia życia. A czy równie bezpiecznie możemy się czuć się u fryzjera? Moim zdaniem nie. To tak, jakby próbować porównać atak pociskiem balistycznym do strzału z procy kilkuletniego chłopca. Tego pierwszego nie tylko nie jesteśmy w stanie uniknąć ani też nie będzie nam dane na taki atak w ogóle jakoś zareagować. Natomiast w przypadku postrzału z procy, poniesione szkody nie są nigdy tak wielkie, by uniemożliwiły nam zwarcia szyków i podjęcia akcji odwetowej.

Spójrzmy więc jeszcze na innych, często miłych ludzi, wykonujących różne profesje. Na przykład kucharz w restauracji albo pracownik baru z jedzeniem na wynos. Nikt z nas nie myśli z reguły o tym, że w zamówionym właśnie daniu znajdzie coś niebezpiecznego, co mogłoby zagrozić życiu, choć zdajemy sobie sprawę, że nie jest wykluczone. Przecież ktoś pracujący w takim fachu może bez problemu w jednej chwili pozbawić życia innego człowieka, a jak będzie miał jeszcze odrobinę fantazji i wiedzy to może to zrobić w bonusie w bolesny sposób. A co powiecie o nauczycielu? Co prawda siła jego rażenia wydaje się być o wiele mniejsza niż fryzjera czy też kucharza, ale niewiele mniejsza. Nie wierzycie? /pliki/zdjecia/dra3_0.jpgNo to wyobraźcie sobie taką całkowicie hipotetyczną sytuację. Załóżmy, że w pierwszej klasie podstawówki wychowawczyni zaczyna uczyć dzieci wszystkiego na odwrót. Na przykład, że dodawanie to odejmowanie, że liczba dwa to siedem, literka „p” to „d” itd. Takim wywrotowym programem dzieci przechodzą pierwsze trzy lata. W klasach cztery-osiem spisek ten mógłby być kontynuowany, gdyby udałoby się jej pozyskać do współpracy znajomych nauczycieli ze szkoły. Na tym etapie edukacji klasa mogłaby być dodatkowo nauczana innych przedmiotów z uwzględnieniem podstawowych błędów merytorycznych, czyli że na przykład człowiek składa się takich samych komórek jak rośliny, a to wszystko wsparte fotografiami komórek zwierzęcych, że Ziemia jest płaska albo że autorem „Władcy pierścieni” jest Mickiewicz, tylko napisał tę powieść pod pseudonimem. I tak dalej i dalej. Oczywiście prędzej czy później ten niecny spisek nauczycieli zapewne by się wydał, ale czy możliwe byłoby wtedy oduczenie dzieci tych wszystkich błędnych kwestii i wdrożenie im raz jeszcze prawdziwej wiedzy?

Morał z tego wszystkiego taki, że drapieżniki maskują się najlepiej i niech nie zwiodą was pozory, bo jak pokazuje życie, to nie dentyści, a raczej ludzie, którzy wykonują zawody nie kojarzące się z cierpieniem tylko z przyjemnością mogą okazać się dla nas znacznie bardziej niebezpieczni. Ale to tylko moja teoria, która wcale nie musi być prawdziwa. Jeśli i was przekonuje, to wskażecie innych „potencjalnych zabójców”, których powinniśmy się wszyscy obawiać!

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /13 wszystkich

Komentarze [2]

~loll
2021-03-12 21:53

Nie powiem, zabawne.

~Luna
2021-03-12 10:16

Jakby się tak zastanowić to jest dużo zawodów, których można się bać. Świetny artykuł, ale przez niego już nigdy nie spojrzę tak samo na niektóre zawody i ludzi w nich pracujących

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry