Fenomen Prawa Jazdy
Wielu z nas - kończąc 18 lat - ma już skonkretyzowane plany na przyszłość. Takie skryte i takie zwyczajne, przyziemne. Często zdanie egzaminu i zdobycie upragnionego prawa jazdy staje się jednym z naszych pierwszych życiowych priorytetów. Choć sam zamiar i szczere chęci nie są być może czymś nadzwyczajnym, to jednak zadanie to wydaje się owej nadzwyczajności bardzo bliskie.
Wielu młodych ludzi zadaje sobie pytanie, dlaczego tak trudno jest zdać egzamin na prawo jazdy? Przecież w zasadzie wystarczy tylko opanować teorię i praktyczną umiejętność kierowania samochodem... Niby tak, ale mimo to wielu osobom sztuka ta się nie udaje. Teorię za pierwszym razem zalicza około 85-87% przystępujących do testu. Znacznie gorzej przedstawiają się natomiast wyniki z egzaminów praktycznych. Niewielu zdaje ten egzamin za pierwszym podejściem, a zdecydowana większość podejmuje próbę zdawania egzaminu po raz kolejny. Niektórzy nawet wielokrotnie.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Myślę, że jest ich przynajmniej kilka.
Pierwszą i chyba podstawową przyczyną jest fakt, że niektóre osoby mają predyspozycje do kierowania pojazdami mechanicznymi, a inne nie. I nie chodzi tutaj o zainteresowanie motoryzacją czy też zdolności techniczne, ale o tak zwaną „Iskrę Bożą”, którą się ma, albo i nie.
Nie bez znaczenia jest też trema i stres towarzyszący egzaminowi, który nie pozwala skoncentrować się za kierownicą, a jest to umiejętność nieodzowna.
Kolejna z przyczyn, to zbyt mała liczba godzin szkolenia praktycznego, która nie wszystkim do nabycia wymaganych później umiejętności wystarcza. Bywa też jednak i tak, że dodatkowe godzin jazdy z instruktorem także nie bardzo pomagają. Pocieszający jest w tym wszystkim jednak fakt, że zdanie teorii tylko niewielu osobom sprawia kłopot.
Dlaczego więc tak wiele osób przystępuje do egzaminu po kilkanaście razy? Gdzie tkwi przyczyna takiego stanu rzeczy? Może to sam system jest chory? Jak rozwiązać ten problem? Może należałoby wprowadzić system amerykański (testy komputerowe, monitoring egzaminu praktycznego, ograniczenie ćwiczeń z parkowania itd.)? To w końcu taki prosty i efektywny system. Egzaminy i wydawanie dokumentów są w tym kraju domeną stanowego Wydziału Pojazdów Mechanicznych, a kursy prowadzą firmy prywatne. Cechą systemu amerykańskiego jest zaangażowanie rodziny, która legalnie uczy kandydata prowadzenia auta. W ten sposób do szkoły kierowców trafia już kandydat w zasadzie przeszkolony. Egzamin końcowy składa się z testu komputerowego, który zdający może powtarzać dowolną ilość razy oraz praktycznej jazdy po mieście z instruktorem (nawet własnym samochodem). Po tej kontrolnej przejażdżce można wprost z samochodu udać się po odbiór prawa jazdy.
Interesujący jest również system obowiązujący w Nowej Zelandii. Tam Kandydaci na kierowców nie muszą odbywać żadnych opłacanych jazd z instruktorem. Ćwiczyć można, gdzie i kiedy tylko się zapragnie, w ilości dostosowanej do indywidualnych potrzeb. Pół roku jazdy z "learner licence" pozwala, aby kandydat na kierowcę miał prawo ubiegać się o "restricted licence", czyli drugi z trzech obowiązkowych stopni wtajemniczenia kierowców. Okres obowiązkowych 6 miesięcy jazdy całkowicie wystarcza, aby porządnie, bez presji finansowej i czasowej, opanować jazdę samochodem. Cóż zaludnienie w Nowej Zelandii jest dziesięciokrotnie mniejsze niż w Polsce, a stan dróg zapewne dużo lepszy. Poza tym w Nowej Zelandii żyje się wolniej, a ludzie są chyba bardziej cierpliwi i to jest chyba główny powód tego, że system ten sprawdza się tam znakomicie.
Ostatnio zauważyłam i u nas w kraju bardzo pozytywne zjawisko, a mianowicie zadziwiający wzrost solidarności przechodniów z osobami kierującymi pojazdami z magiczną literką L. Pewnego dnia, stojąc na chodniku przy przejściu dla pieszych, usłyszałam, jak pewna starsza pani mówi do mnie: „Zaczekajmy, niech ten młody człowiek przejedzie, bo może on zdaje egzamin”. W oczach tej kobiety było dużo troski, zrozumienia i takiego zwyczajnego ludzkiego ciepła.
Na pewno instruktorzy muszą nas przygotować, w oparciu o istniejący system, na tyle dobrze, abyśmy mogli bezpiecznie poruszać się po drogach. Może jednak udałoby się coś zrobić, by ten egzamin nie zniechęcał do podjęcia wysiłku zmierzającego w konsekwencji do zdobycia upragnionego przez wielu prawa jazdy. Zdającym aktualnie egzaminy na prawo jazdy życzę więc cierpliwości i powodzenia, ale czy to aby na pewno wystarczy?
Grafika:
Komentarze [8]
2015-04-13 18:08
Ja miałam egzamin dwukrotnie z JAN ZYSKO za pierwszym oblałam bo bliska odleglosc przy parkowaniu był miły nawet bardzo miły.Kolejny miałam kilka dni później egzaminator mnie poznał, zdałam po 28 minutach był też miły ale nie tak jak za pierwszym razem.
2007-04-25 23:40
gochacz: I ja również. Widać niektórzy maja więcej szczęścia niz rozumu ;P
2007-03-25 13:40
ja u jednego z tych legendarnych panow zdalam prawko za pierwszym razem ;) myslalam orzez moment ze obleje meni zanim uruchomei silnik ale nei bylo tak zle ;p
2007-03-20 22:10
http://moto.wp.pl/kat,55194,wid,8778006,wiadomosc.html?ticaid=136bf
tak apropos zdawania na prawko :D
2007-03-20 18:27
Paulina chyba pije do mnie :P Ale cóż ja poradzę- zdawałam prawko, na szczęście mam to za sobą i rozumiem biednych kursantów.
Jeśli chodzi o powód niezdawalności to jest jeden największy- STRES i tylko i wyłącznie. Umiejętności- każdy ma itd.
Kto opanuje nerwy to zda :) no chyba, że mu się trafi Zyśko Jan :D
2007-03-18 12:59
Hehe zapomniałaś dodać,jakich my mamy wspaniałych egzaminatorów:)Panowie Z. i D. obrośli w Tarnobrzegu taką legendą że sam dźwięk ich nazwiska wywołuje dreszcze…Pewnie nie bez powodu.
Co do ustępowania jazdom egzaminacyjnym to także uważam to za bardzo pozytywny przejaw. Płacąc ponad 1000 zł za kurs+134 zł za egzamin+ ew. 40 zł za każdą dodatkową godzinę jazdy nietrudno oczekiwać zrozumienia wśród pieszych przechodzących gdzie im się żywnie podoba. Ale Paulino- chodniki są dla nas i nie widziałam jeszcze L, która próbowałaby sobie zająć to miejsce ;)
Pozdrawiam:)
2007-03-17 19:30
ej, ja to jestem psze fenomen, taki oryginalny a nawet alternatywny kurza tffashh… bo mnie to mamusia i tatuś nakazują rozpoczęcie kursu a ja protestuje bo nie uśmiech mi sie ten cały stres, nauka i wogóle… poza tym samochody szkodzą bidnej planeeeeecie, a ja jestem ekologiczny :D:D:D
precz z motoryzacją!
2007-03-17 16:35
Ale to jest okropne, kiedy idziesz sobie spokojnie ze znajomymi chodnikiem, a oni nagle pchają Cię na drugi jego koniec i krzyczą, że jedzie egzaminacyjna, żeby oddalić się maksymalnie, bo biedny człowiek nie zda.
Tak, tak, nie musicie nic mówić. Zrozumiem, jak doświadczę.
- 1