Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Gwiazdka w okopach   

Dodano 2017-12-12, w dziale inne - archiwum

Od co najmniej kilku tygodni możemy już wczuwać się w świąteczny klimat. Na ulicach widzimy świecące ozdoby, w sklepach świątecznie udekorowane witryny, a w galeriach handlowych spotkamy spacerujących św. Mikołajów. Media bombardują nas w tym czasie świątecznymi reklamami, ze słynnym świątecznym spottem Coca-Coli na czele. Takie spotty mają, jak się okazuje, swoją moc i potrafią wryć się ludziom w pamięć na wiele lat.

/pliki/zdjecia/roz1_1.jpgJedną z takich absolutnie wyjątkowych i bardzo zapadających w pamięć reklam, był dla mnie spott, wyprodukowany w roku 2014 na zlecenie firmy Sainsbury’s, produkującej czekoladę, w setną rocznicę rozejmu bożonarodzeniowego. Reklamy ta, podobnie jak i szereg innych, przedstawiała naturalnie produkt firmy z udziałem typowej świątecznej magii. Dlaczego więc mnie zachwyciła? Ponieważ przedstawiała pewien niezwykły historyczny fakt, o którym nie za wiele pisze się we współczesnych podręcznikach do historii, co moim zdaniem godne jest ze wszech miar pożałowania.

Zima roku 1914 była mroźna i śnieżna. Była wojna, jedna z najstraszliwszych, jaką dane było ludziom oglądać. Żołnierze musieli opuszczać rodziny, czy tego chcieli, czy też nie i udawać się na front, gdzie cierpieli chłód i głód. Mieli świadomość, że nie wrócą do domów na Boże Narodzenie, a być może nie wrócą już wcale. Ich rodziny również wiedziały, że nie zobaczą swoich ojców, mężów i braci w święta, toteż chcąc im umilić ten trudny czas rozłąki i dodać otuchy, wysyłały im paczki żywnościowe, pełne świątecznych słodyczy i ozdób. Wysyłający prezenty mieli nadzieję, że być może te ich drobiazgi będą w stanie sprawić, iż obdarowani poczują choć odrobinę świątecznego ciepła. Na początku grudnia 1914 papież Benedykt XV prosił wszystkie walczące strony, aby na okres świąteczny zaprzestały działań wojennych, ale dowodzący armiami zignorowali jednak jego prośby.

Front zachodni był szczególnie trudny. Temperatura spadała tam nocą nawet o kilkanaście stopni Celsjusza. Żołnierze obydwu armii trzęśli się z zimna w okopach w okolicach miasta Ypres. Była Wigilia więc mimo niesprzyjających warunków postanowili przyozdobić swoje stanowiska bojowe świątecznymi dekoracjami, jakie dostali w paczkach od swoich bliskich. W pewnej chwili Brytyjczycy usłyszeli głośny śpiew, dobiegające od strony okopów, w których stacjonowali żołnierze niemieccy. /pliki/zdjecia/roz2_0.jpg Po chwili rozpoznali słowa kolędy „Cicha noc”. Dołączyli do śpiewających, intonując tę znaną sobie dobrze kolędę, ale w wersji angielskiej. Wkrótce żołnierze obydwu armii zaczęli wychodzić z okopów i ruszyli naprzeciw sobie z radosnym śpiewem na ustach i serdecznymi uśmiechami. Do spotkania doszło na tzw. ziemi niczyjej. Początkowo podawano sobie tylko dłonie i wymieniano uśmiechy. Niedługo potem zaczęto jednak składać sobie życzenia, a po chwili śpiewać wspólnie kolędy oraz wymieniać się upominkami, papierosami i słodkościami, które otrzymali z domów. Niemcy ofiarowali Brytyjczykom beczkę piwa, ci zaś zrewanżowali się im angielskim deserem – puddingiem śliwkowym. Rozegrano też wtedy mecz futbolowy, który zakończył się wygraną strony niemieckiej. Wszyscy na chwilę zapomnieli o codziennej rzeczywistości. Nie przeszkadzał im nawet siarczysty mróz. Opowiadano sobie żarty i różne historie i rozmawiano o bliskich, pozostawionych w ojczyźnie. Pomimo świątecznej radości nie zapominano również o zmarłych. Ciała poległych usunięto z pola walki i pogrzebano na ziemi niczyjej. Obydwie strony konfliktu wspólnie modliły się za ich dusze oraz recytowały w swoich językach odpowiednie fragmenty z Biblii i śpiewały psalmy.

I choć do oficjalnego zawieszenia broni nie doszło, to żołnierze sami zdecydowali, by nie strzelać do siebie w tym wyjątkowym okresie. Oczywiście informacja o tym wydarzeniu dotarła do dowódców, ale z opóźnieniem. Jak łatwo się domyślić, spotkała się – delikatnie mówiąc - z ich niezadowoleniem. Ale było już za późno. Wieści o tym spontanicznym pokoju szybko się rozeszły i podobne tymczasowe sojusze zawierano potem także w kilku innych miejscach na froncie. Niektóre, jak twierdzą historycy, trwały aż do stycznia. W większości przypadków inicjatywa wychodziła od Niemców. Wkrótce jednak żołnierze musieli pogodzić się z faktem, iż trwa wojna i/pliki/zdjecia/roz3.jpg nadal podlegają rozkazom swoich dowódców. Czy możecie sobie jednak wyobrazić, jak musieli się po tym wszystkim czuć, strzelając do tych, z którymi jeszcze wczoraj śpiewali wspólnie kolędy?

I choć żołnierze ci znajdowali sie po dwóch stronach konfliktu, byli w podobnej, tragicznej sytuacji. Z dala od domu i rodziny odczuwali potrzebę jedności, wspólnoty. Czy to nie jest czasem ta legendarna magia świąt? Prawdopodobnie tak. To też przykład na to, że podziały rodzą się głównie w głowach, a wojny toczą w swoich sprawach rządzący, mieszając w te swoje spory niewinnych ludzi.

Link do reklamy, którą ja zapamiętam na zawsze:www.youtube.com/watch?v=6KHoVBK2EVE

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /19 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry