Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Kicz, a może jednak nie? - cz. 1   

Dodano 2023-09-30, w dziale inne - archiwum

Nie zawsze jestem przekonana, że pomysł na tekst, który akurat przyszedł mi do głowy jest dobry. Niekiedy długo się zastanawiam nad tym, czy zrobiłam wystarczający research, aby nie wprowadzić nikogo w błąd. Jednak tym razem nie miałam wątpliwości. Zdarzyło mi się już w przeszłości na łamach naszej szkolnej gazety wejść w polemikę z artykułem znanego polskiego dziennikarza, ale było to dawno temu, a gdy wpadł mi ostatnio w ręce tekst pana Piotra Sarzyńskiego z 2016 roku pod tytułem: „Kicz jest wszechobecny: nie tylko w sztuce” odżyły wspomnienia i nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Co prawda zgadzam się z częścią postawionych w nim przez publicystę tygodnika Polityka tez, ale nie oznacza to, że zgadzam się ze wszystkimi, i że moja chęć wchodzenia w polemikę jakoś w ostatnim okresie przygasła.

/pliki/zdjecia/kicz1_1.jpg Zacznijmy więc od początku. Trochę zaniepokoiło mnie już pozornie niewinne wprowadzenie w tekst, w którym autor głównie wyjaśniał rodowód wspomnianego w tytule mojego artykułu słowa, ale zamiast skoncentrować się wyłącznie na suchych faktach, zaczął przemycać trochę jakby od niechcenia swoje poglądy. „Czytelny podział na kicz i sztukę wartościową z czasem jednak okazał się nie tak oczywisty”. Niestety, nie wyjaśnił już w kolejnych zdaniach swojego tekstu, co właściwie rozumie pod bądź co bądź efektownym, ale mało precyzyjnym pojęciem „sztuka wartościowa”. Moim zdaniem zdefiniowanie tego pojęcia nie jest bowiem tak proste. Ja od razu pomyślałam o malarstwie, a dokładniej o bogactwie nurtów w tej dziedzinie sztuki. Jakie kryteria należałoby przyjąć? Sztuka łatwa i efekciarska. Mimo wszystko uważam, że są to pojęcia względne. Kiedyś takie rozgraniczenie być może miało jakiś sens, ale jak sam autor zauważa, „pastelowe figurki cycatych lolitek przynależą do kultury bardzo wysokiej lub też bardzo niskiej – w zależności od tego, czy zostały kupione w sklepie z pamiątkami, czy też wyszły z pracowni Takashiego Murakamiego”.

Wiem, że osobom niezaznajomionym z dziełami wspomnianego artysty powyższe zdanie być może wydać się całkiem sensowne, ale ja mam wątpliwości. Osobiście lubię, a nawet bardzo cenię sztukę Takashiego, dlatego nie wiem, czy aby na pewno ja i pan Sarzyński oglądaliśmy dzieła tego samego człowieka. Faktem jest, że tworzy on także figurki kolekcjonerskie, które niektórym ludziom mogą się nie podobać, choćby ze względu na nieszablonowe kształty, czy też pewną kontrowersyjność ujmowania niektórych postaci, ale - co by nie mówić - to artysta i bezsprzecznie tworzy sztukę. I co z tego, że specyficzną? Z drugiej strony, to wcale nie musi być też tak, że skoro jedne jego dzieła są powszechnie cenione, to wspomniane przez autora figurki również muszą być uważane za dzieła wybitne. Nie. Moim zdaniem są ładne, ciekawe, odważne, /pliki/zdjecia/kicz2_0.jpgale żeby od razu oceniać je jako kiczowate? Dla osób z bardziej konserwatywnymi poglądami być może takie faktycznie są, ale przecież nie dla wszystkich (dla mnie absolutnie nie).

„Nadejście wolnego rynku sprawiło, że wszelkie tamy pękły, a kicz szerokim nurtem wlał się w codzienne życie.” Nie wiem, czy tylko ja to tak odbieram, ale dla mnie brzmi to tak, jakby po Polsce zaczęła się szerzyć jakaś zaraza. Według mnie to już oczywista próba manipulacji, wciągnięcia czytelnika w swój świat i odpowiedniego (czyt. negatywnego) nastawiania tegoż do tego, co autor zamierza w dalszej części artykułu napisać.

Kolejna myśl pana Piotra zawarta w tekście również nie pozwala przejść obojętnie. „Dziś kicz nas otacza zewsząd. Paradoksem jest jednak to, że najsilniej próbuje się przed nim bronić jego matecznik, czyli kultura. Niestety, najczęściej ponosząc porażki - na przykład w starciu kina autorskiego z podszytym tanim sentymentalizmem kinem familijnym; muzyki awangardowej z disco polo; sztuki progresywnej z bogoojczyźnianą. Paradoksem jeszcze większym jest fakt, że najbardziej ambitne próby oporu pojawiają się w obszarach, które tradycyjnie z kiczem się kojarzyły jak komiks, gry komputerowe, kryminały, a nawet filmowe seriale, choć w ostatnim przypadku ciągle głównie w wersjach importowanych.” Pozwoliłam sobie zacytować dłuższy fragment tekstu, gdyż chciałam naświetlić jego opinię w szerszym kontekście. W odróżnieniu od pana Piotra ja mam wątpliwości. Czy kultura faktycznie powinna się bronić przed kiczem? Według mnie raczej nie. Przecież on był i jest jej nieodłączną częścią i wielu obywateli kocha po prostu taki styl. Weźmy zatem pod lupę ambitne niezależne kino autorskie, czyli produkcje z założenia skierowane do niszowego rynku i będące odzwierciedleniem artystycznych wizji ich reżyserów, i skonfrontujmy je z produkcjami określanymi jako kino familijne, /pliki/zdjecia/kicz3_1.jpg ocenianymi przez autora jako totalnie kiczowate. Zapewne pan Piotr doskonale zna Christophera Nolana. Jego film „Oppenheimer” zyskał ogromny rozgłos na całym świecie, ale przecież reżyser ten znany jest doskonale od lat i to z innych nie zawsze aż tak udanych produkcji. Ja jednak lubię także te wcześniejsze filmy Nolana i jego charakterystyczny styl reżyserowania, i z pewnością nie zaliczyłabym tych produkcji do kategorii „kiczowatych”.

Ale można uznać, że jest to wyjątek. Dobrze więc, teraz podejdźmy do tego tematu z drugiej strony. Również posłużę się świeżym przykładem, ale nie dlatego, że „dawniej tego nie było”, tylko dlatego, że wolę odnieść się do tematów, które są mi bliższe (przypominam, że w roku ukazania się artykułu pana Piotra miałam zaledwie 11 lat). Tego samego dnia co film Nolana, miała miejsce premiera „Barbie”. Film familijny, wpisujący się raczej w to, co autor uznaje za klasyczny kicz. Czy aby na pewno? Reżyserka, Greta Gerwig, nie tylko sprawiła, że podczas seansu tego obrazu bawić się może każdy, niezależnie od płci, wieku czy światopoglądu, ale też nadała mu indywidualny charakter i styl. Ciekawa więc jestem, czy według pana Piotra jest to kiczowaty film familijny pełen taniego sentymentalizmu, czy też może jednak autor tekstu zakwalifikowałby go jako kino autorskie?

Spójrzmy teraz na inną dziedzinę sztuki, muzykę. Odniosłam wrażenie, że pan Piotr próbuje już nie sugeruje, ale wyraźnie daje do zrozumienia, co należy słuchać. Naprawdę dożyliśmy już czasów, w których ktoś inny będzie nam dyktował, czego mamy słuchać? Bezsprzecznie muzyka disco polo jest prosta i nie wymaga od człowieka posiadania większej wrażliwości ani specjalistycznej wiedzy muzycznej. To fakt, ale ludzie mają przecież różną wrażliwość i równie różnorodne poczucie estetyki, dlatego mają prawo mieć różne oczekiwania względem muzyki. /pliki/zdjecia/kicz4.jpg A swoją drogą, niby wielu z nas deklaruje, że nie słucha tego gatunku, a jednak na weselach i biesiadach wszyscy śpiewają te piosenki, tańczą i doskonale się bawią. Czy więc na pewno nie jest ona potrzebna i na swój sposób wartościowa?

Nie do końca zrozumiałam również wywód pana Piotra na temat literatury, szczególnie gdy pojawia się w tym kontekście pojęcie bogoojczyźniany. Według definicji, bogoojczyźniany znaczy ni mniej ni więcej tylko tyle, co nadużywający treści religijnych oraz patriotycznych w celach propagandowych. Co to ma wspólnego z literackim kiczem, czyli tekstem o małej wartości artystycznej?

Oburzyło mnie również spojrzenie autora tekstu na gry, komiksy, seriale i kryminały, które również kojarzą mu się z kiczem. Moim zdaniem te gatunki także mogą być sztuką i to przez duże „Sz”. Może te starsze gry czy też pierwsze komiksy faktycznie były trochę prostackie, ale przecież kolejne zyskiwały już niemałą wartość zarówno merytoryczną jak i artystyczną. A seriale i kryminały? Przecież ludzie zawsze uwielbiali je czytać i oglądać, i tak też będzie zapewne w przyszłości. Czy fantastyczne powieści legendarnej Agacie Christie lub jeden ze starszych seriali, nakręcony według bardzo popularnego w Stanach Zjednoczonych komiksu, a myślę tu o ekscentrycznej „Rodzinna Addamsów”, to zdaniem pana Piotra także dzieła kiczowate?

Pan Sarzyński pisze dalej w swoim tekście, że obecnie: „Zalewają nas formy estetycznie miałkie, pozbawione oryginalności, konwencjonalne, efekciarskie.”. Ja myślę, że przede wszystkim należy odróżnić brak oryginalności od inspiracji. W każdej epoce czerpano z dobytku kultury. Motyw wędrówki, nieszczęśliwych bohaterów itd. to nadal archetypy, /pliki/zdjecia/kicz5.jpg z których czerpiemy równie chętnie, jak czyniono to w wiekach minionych. Cała współczesna kultura opiera się na tym, co znamy już od lat, tylko przearanżowaliśmy współcześnie to na nowo.

Mam też zastrzeżenia co do obiektywizmu autora, gdyż odniosłam wrażenie, że próbuje się on postawić w charakterze wieszcza i jedynego nieomylnego. Pan Sarzyński uważa, że jeśli jemu się coś nie podoba, to jest to kiczowate i już. Otóż, nie. Gusta ludzi są różnorodne. Od lat funkcjonuje w powszechnym użyciu w naszym kraju łacińska maksyma „de gustibus non est disputandum”. Pan Piotr pisze jednak: „Widać to w architekturze, najlepiej pod postacią tzw. retrowersji, czyli naśladowania historii; w pseudo dworkach, podrasowanych na ludowe karczmach, ociekających złotą farbą hotelach, domach weselnych udających eklektyczne pałace oraz w postmodernistycznych kamieniczkach udających starsze niż są.” Poniekąd tak, ale pan Piotr i tym razem zapomina, że ludzie mają przecież prawo marzyć. I być może takim marzeniem jest dla kogoś ślub w takim właśnie eklektycznym pałacyku, albo zamieszkanie w postmodernistycznej kamienicy. Im taka estetyka po prostu odpowiada. A i „podrasowane na ludowe” karczmy, mają także swój niezaprzeczalny klimat, który sprawia, że aż miło jest tam wejść i zamówić sobie coś dobrego do jedzenia, patrząc na wystrój nawiązujący zazwyczaj do czasów minionych.

Pan Piotr nie omieszkał także naigrywać się z ludzkich upodobań, które według niego mają wiele wspólnego z kiczem. „Widać nawet w przydomowych ogródkach, już niekoniecznie w postaci ogrodowych krasnali, ale na pewno w postaci betonowych ogrodzeń i rzędów równo posadzonych tui.” Podobnie jak powyżej, odebrał nam, zwyczajnym ludziom tym samym już po raz kolejny prawo do samostanowienia. Mnie również bawi kult ogrodowych krasnali, ale kwestia tui to już chyba jednak przesada. /pliki/zdjecia/kicz6.jpgPrzecież takie ogrodzenie jest po prostu praktyczne i stosunkowo tanie, a poza tym daje nam poczucie kontaktu z naturą, która działa na człowieka kojąco.

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jedną mocno kontrowersyjną myśl pana Piotra. Tym razem mam na myśli jego wypowiedź odnoszącą się do poczucia piękna współczesnych nastolatków, a więc i mnie, „Wystarczy się przyjrzeć stylowi selfie, by uświadomić sobie, jak bardzo poczucie piękna – głównie nastolatków – jest już przesiąknięte szmirą”. Panie Piotrze nie zna mnie pan, a mimo to nie powstrzymał się pan przed wrzuceniem wszystkich młodych ludzi do jednego worka, dając mi do zrozumienia, że i ja mam szmirowaty gust? Chyba trochę pan przeholował. Nie może mi się coś podobać, ponieważ pana zdaniem nie jest to prawdziwe piękno? Jakim prawem odbiera mi pan prawo do posiadania własnego gustu? A może ja lubię przeglądać profile moich koleżanek czy influencerek, które robią sobie selfie i wyglądają na nich przepięknie?

Podsumowując, chciałabym napisać, ze odniosłam się tylko do niektórych tez postawionych przez pana Sarzyńskiego w artykule, bo jego tekst jest bardzo długi i tych „złotych myśli” jest tam nad wyraz dużo. Wierzcie mi jednak, że doczytałam tekst do końca, choć podzieliłam się z wami tylko częścią moich refleksji Zainteresowanych odsyłam jednak bezpośrednio do tekstu pana Piotra Sarzyńskiego, by mogli skonfrontować swoje przemyślenia ze zdaniem autora i wyrobić sobie swoje własne zdanie na ten temat.

Link do artykułu: www.polityka.pl

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /26 wszystkich

Komentarze [2]

~Anna
2023-10-24 19:10

Bardzo trafne spostrzeżenia.

~ikith
2023-10-01 20:33

Autorka w bardzo dobrym, zgrabnym stylu nawiązała polemikę z publicystą “Polityki”. Do tego na temat wielu osobom bliski, intrygujący – pojęcia kiczu, jego obecności w codziennym życiu i naszego stosunku do wysuwanych jego przykładów.
Trafnie tutaj wypunktowano stosowaną przez P. Sarzyńskiego generalizację różnych odnóg kultury. Tego rodzaju postępowanie jest świadectwem ignorancji i ma krzywdzący wydźwięk dla kogoś, kto docenia gry komputerowe, komiksy czy kryminały. Wśród nich znajdują się rzeczy bez wątpienia ambitne, które można określić mianem sztuki. Mam wrażenie, że niedostrzeganie ich jest pewnym ukłonem w stronę większości społeczeństwa, która często ma o tych rodzajach twórczości z góry wyrobione i negatywne własne zdanie. Mogą np. uważać te dzieła za “niedojrzałe”, skierowane tylko do młodzieży.
Dodatkowo publicysta z góry zakłada, że w obecnych czasach nie powstaje nic wartościowego. To oznacza, że zbyt wąsko patrzy na sztukę. Żeby odkryć dzisiaj coś pięknego, wystarczy się bardziej rozejrzeć. A jeśli to oceniać, to w kontekście współczesności właśnie. Czasem ludzie boją się uznać coś nowego za szczególnie udane, czują ciężar arcydzieł sprzed lat.
Na jedno u autorki zwrócę małą uwagę, która nie zaburza słuszności jej wniosków: bogoojczyźniany kicz w literaturze może swobodnie występować. Np. w przypadku książek idealizujących postać Jana Pawła II, opisujących go jako człowieka bez skazy. Głównie są one adresowane do młodszych czytelników, ale łatwo taką narrację zauważyć np. we fragmentach podręczników do HiT-u autorstwa Roszkowskiego.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry