Moralność tłumu
Z pewnością niejeden z was widział nie raz, jak podczas meczu piłki nożnej bądź też jakiejś innej imprezy o charakterze masowym, a nawet w parlamentach wielu krajów, gdzie emocje sięgają zenitu, uczestnicy tych wydarzeń zachowywali się w sposób zdziczały, nie przystający ssakom naczelnym, które nazywają siebie dumnie homo sapiens. Zgodzicie się chyba ze mną, że wielu z nich w mniejszej grupie, nigdy by się w taki sposób nie zachowała. To dowód na to, jak tłum potrafi zmanipulować człowieka do działania, jakiego w pojedynkę lub w mniejszej grupie nigdy by się nie dopuścił. Okazuje się, że w tłumie ludzie zapominają o zdroworozsądkowym myśleniu i często podejmuję spontaniczne, krótkowzroczne decyzje, których skutki mogą być dla nich i nie tylko dla nich opłakane.
Mam nieodparte wrażenie, że te same zasady zachowań można również odnieść do większych zbiorowości, na przykład do wszystkich obywateli kraju. Naturalnie ktoś może powiedzieć, że porównywanie stosunkowo niewielkiej grupy biorącej udział w jakimś konkretnym wydarzeniu do ogromnej rzeszy ludzi, którzy nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu, jest co najmniej nadużyciem, lecz moim zdaniem w tym akurat przypadku impulsy wzrokowe, wywoływane głównie przez obserwacje nadaktywnych uczestników określonego zgromadzenia, zastępują impulsy medialne. Media, jak wiadomo, mają wielki wpływ na ludzi i niezwykle umiejętnie potrafią manipulować ich uczuciami i emocjami, zmieniając znacząco ich postrzeganie świata i dokonywanie jego oceny. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że te słabsze i mniej odporne jednostki bezrefleksyjnie rezygnują z umiejętność logicznego myślenia, przekształcając się w bezrozumną, uległą masę. Jednostki bardziej inteligentnie potrafią taki atak odeprzeć, ale te mniej bystre, karmione każdego dnia przez media przychylnymi dla sposobu myślenia władzy informacjami, dają się bez problemu zmanipulować. Tak to już bowiem jest, że propaganda medialna działa zawsze na zlecenie i przedstawia innym świat oparty o takie idee lub fakty, jakie są w interesie władzy, a bezmyślny tłum jest dla niej wygodny. Można więc przekazać ludziom informację, że gdy będą myć zęby, to nie zachorują na próchnice, ale można też ich poinformować, że mycie zębów nie ma sensu, bo zabiera im cenny czas. Najgorsze jest chyba jednak to, że ten bezrozumny tłum ma w ustroju demokratycznym wpływ na losy kraju.
Wróćmy jednak do kwestii mediów. Za każdym medium stoją z reguły określone siły, dlatego fakt ich bezstronność można generalnie między bajki włożyć. Wszystkie starają się mniej lub bardziej przypodobać opinii publicznej, co jest poniekąd dla mnie zrozumiałe, gdyż w innym przypadku straciłyby słuchaczy, widzów lub słuchaczy, a w kolejnym kroku zleceniodawców.
Warto też zastanowić się nad poziomem moralności przeciętnego obywatela, mediów, a także partii politycznych. Jestem przekonany, że niemała część obywateli chciałaby otrzymywać od państwa 10 000 zł miesięcznie, ot tak, za nic. Ja to rozumiem, bo ja także chciałbym dostawać takie pieniądze. Ale ja wiem, że gdyby miało się to spełnić, to rząd musiałyby te gigantyczne pieniądze skądś się wziąć. Musiałyby je dodrukować, co zwiększyłoby znacząco i tak wysoką inflację albo musiałby wprowadzić jakiś nowy podatek (pewnie wtedy zabrano by mi 10 000 zł, aby dać tyle samo), albo musiałyby przesunąć je z innej części ogólnego budżetu, na czym w konsekwencji ucierpielibyśmy wszyscy.
Teraz spójrzmy na przeciętnego obywatela. Ten z pewnością zagłosuje przede wszystkim na partię, która stworzy program pod niego, czyli obieca dać mu to, o czym w skrytości ducha marzy. A o czym marzy? Przede wszystkim o kasie za nic. Statystyczny obywatel kieruję się bowiem wyłącznie swoim krótkowzrocznym interesem, a globalny program partii kompletnie go nie interesuje. Takich obywateli, którzy z racji braku elementarnej wiedzy ekonomicznej nie myślą szerzej, jest zdecydowanie więcej, dlatego nie dziwi fakt, że partie polityczne tak zażarcie walczą o ten elektorat, wypisując na swoich wyborczych sztandarach chwytliwe, ale bardzo często absurdalne i niezwykle obciążające budżet państwa hasła. A wszystko po to, by przejąć władzę i czerpać z tego korzyści, choć ludzie ci już u zarania doskonale wiedzą, że nie uda im się raczej tych pomysłów zrealizować, a jeśli nawet coś w tej materii zrobią, to stanie się to kosztem wszystkich obywateli bądź też którejś konkretnej grupy społecznej.
A tak na koniec nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie? Czy w związku z tym, co napisałem, ustrój demokratyczny faktycznie jest tak dobry, jak nam się wmawia, czy też jest to jednak znacznie bardziej tyrania większości?
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?