My
Rzadko oglądam spoty reklamowe, bo rzadko włączam telewizor. Jeszcze rzadziej zdarza mi się oglądać reklamy w internecie - AdBlock robi swoje. Jednak ten 3-minutowy spot obejrzałem i to mimo niechęci do tego typu produkcji, kilkuwarstwowej ochrony przed wyskakującymi oknami oraz alergii na wszelkiego rodzaju komercję. Gdyby wyciąć z niej końcowy fragment, to byłby to świetny wstęp do filmu dokumentalnego, który chyba każdy chciałby obejrzeć. Co to za reklama?
Angielska sieć hipermarketów Sainsbury, swoisty odpowiednik naszych Biedronek, rozpoczęła sezon świątecznych zakupów poruszającym spotem reklamowy, którą oglądnęło już na youtube ponad 12 milionów osób. Nie jest to reklama z gadającym ogórkiem czy też musztrującym kluski ziemniakiem, jednak mimo to przemawia do każdego. Jej scenariusz oparty jest na zdarzeniu, które miało miejsce na początku I Wojny Światowej, a dokładnie mówiąc w grudniu 1914 roku. W czasie tamtych świąt Bożego Narodzenia nastąpił nieoczekiwany i niepohamowany żadną dyrektywą czy odgórnym rozkazem rozjem między walczącymi ze sobą na froncie żołnierzami niemieckimi i angielskimi. Taki niekierowany przez nikogo wybuch... pokoju. W reklamie pokazane jest to w sposób wyidealizowany, ale to w końcu tylko reklama. O jakie zdarzenie chodzi?
W niemieckim okopie, położonym gdzieś na francuskich równinach, ktoś intonuje w ciemności "Cichą Noc". W angielskim okopie ktoś podłapuje tę melodię i zaczyna śpiewać w swoim języku. Obie linie okopów wypełnione dotychczas masą karabinowo-mięsną, wypełniają się ludźmi, takimi z krwi i kości. Po chwili śpiew tej znanej powszechnie kolędy, kojarzącej się z ciepłem, spokojem i co chyba najważniejsze pokojem, rozbrzmiewa zewsząd. Niemieckie słowa przeplatają się z angielskimi. Niezwykłe emocje i moc tekstu, który jest po prostu internacjonalistyczny, bo przecież takie są właśnie święta i pokój. Pokój jest dla każdego człowieka ogromną wartością i to niezależnie od tego komu ten człowiek służy. Cała scena jest błoga, sielankowa, choć rozgrywa się w zimnym i brudnym okopie. Faktyczna sytuacja niekoniecznie miała taki przebieg, jak przedstawiono to w spocie, ale idea została przemycona. Następnego ranka dwóch młodych żołnierzy - niemiecki i angielski - podejmują ryzyko i wychodzą ze swoich okopów, by uścisnąć sobie ręce. Po chwili dochodzi do spotkania niedawno jeszcze wrogich sobie oddziałów. Są wspólne fotografie, przyjazne gesty i mecz piłki nożnej. Kiedy w oddali zaczynają rozbrzmiewać eksplozje, żołnierze wracają jednak na swoje pozycje. Młody Anglik znajduje wtedy w swoim chlebaku kawałek suchara podrzuconego mu tam przez niemieckiego żołnierza, a zaskoczony młody Niemiec wyciąga z kieszeni swojego szynela tabliczkę czekolady pozostawionej tam ukradkiem przez Brytyjczyka.
Sąsiedzi, to dobre słowo – okopy były bowiem często położone kilkadziesiąt metrów od siebie. Jednak wróćmy do tych dwóch żołnierzy. Na początku otacza ich z prawej i lewej rząd luf ustawionych równolegle i skierowanych w stronę przeciwnika. A mimo to oni wychodzą. Nikt nie oddaje strzału. Po chwili te okopy, pełne brudu, broni i stali opróżniają się z tego, co nadaje im zbrodniczy wyraz – z ludzi. I ludzie ci wychodząc z okopów bez tych wszystkich przymiotów i przedmiotów, i również opróżniają się – z nienawiści i wrogości wciśniętej im odgórnie. I nie napełniają się, bo nie mają czym! Oni po prostu wiedzą, że przeznaczniem każdego człowieka jest dążenie do szczęścia, wolność i pokój, a nie podziały, walka i krew. Nie jest nim także służba innemu człowiekowi. Bo ludzie od zawsze chcą żyć w pokoju. I to jest możliwe, ale dopiero wtedy, gdy znikną pierwiastki burzące ich ład – pieniacze i władcy.
Tak oto z reklamy konglomeratu sklepowo - produkcyjnego wypłnąłem na głębię porównań i epitetów. Można się doszukiwać w tym, co napisałem, zachęty do anarchii, można mnie oskarżać o kratiofobię. To wszystko można, ale można też chwilkę się zastanowić i zadać sobie pytanie, czy ludziom do szczęścia naprawdę potrzebny jest ktoś, kto będzie nimi rządził i mówił im, co i jak mają robić i myśleć? Może zamiast Wy – Ja, lepiej powiedzieć po prostu – MY!
Grafika:
Komentarze [1]
2015-01-19 00:26
2/10
- 1