Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Najbardziej cenię w sobie pracowitość   

Dodano 2019-10-14, w dziale wywiady - archiwum

Korzystając ze okazji, że do naszego "Kopernika" uczęszcza bardzo obiecujący koszykarz młodego pokolenia, Aleksander Jadaś, postanowiliśmy jakiś czas temu zrobić z nim wywiad. Przez pewien okres śledziliśmy jego karierę, aż w końcu doszliśmy oboje do wniosku, że czas już poprosić go o chwilę rozmowy. Olek zgodził się od razu i tak oto umówiliśmy się z nim pewnego dnia w naszym redakcyjnym akwarium, by porozmawiać o koszykówce i o niełatwym życiu młodego sportowca. Olek jest obecnie uczniem klasy 3b, ma prawie 2 metry wzrostu i występuje na pozycji środkowego. Przekonaliśmy się również szybko, że to sympatyczny, radosny i pełen optymizmu młody człowiek, którego z łatwością dostrzeżecie na szkolnych korytarzach. Jeśli chcecie poznać go bliżej i dowiedzieć się o nim, jego życiu oraz karierze sportowej czegoś więcej, to zapraszamy do lektury zapisu naszej rozmowy.

/pliki/zdjecia/jad1.jpgSkyline & Lou: Zaczniemy absolutnie standardowo. Powiedz nam, kiedy zaczęła się tak na dobre twoja przygoda z koszykówką?

AJ:Koszykówkę lubiłem od dziecka, ale tak na dobre moja przygoda z tą dyscypliną sportu zaczęła się dopiero 4 lata temu, w drugiej klasie gimnazjum. Mój obecny trener, który przez jakiś czas był tam nauczycielem wychowania fizycznego, pewnego dnia powiedział do mnie po zajęciach: „Olek, o godz. 17 jest dziś trening. Jesteś sprawny, nieźle się poruszasz, zatem widzę cię na tym treningu i nie ma gadania. Spodoba ci się, to zostaniesz, nie spodoba ci się, to kończymy temat. W końcu nic na siłę”. Rozmyślałem nad tym przez całą drogę do domu, ale ostatecznie na trening poszedłem i faktycznie mi się spodobało. Oczywiście poznałem też lepiej trenera i kolegów z zespołu, trochę z nimi pograłem, a po treningu dowiedziałem się, że trener chce zgłosić mnie do rozgrywek. Tak też się stało i po dwóch tygodniach rozegrałem swój pierwszy ligowy mecz w życiu. Co ciekawe były to derby ze Stalową Wolą.

S & L: A zatem zacząłeś jak wielu wybitnych sportowców, o twoim losie tak naprawdę zadecydował przypadek?

AJ: Dokładnie. Wspomniałem powyżej, że od dziecka lubiłem koszykówkę, ale numerem jeden w tamtym okresie była dla mnie piłka nożna. To już nie był przypadek, bo mój brat był wtedy piłkarzem i to on zachęcił mnie do uprawiania sportu. Potem trenowaliśmy niekiedy razem, a ja przez jakiś czas byłem nawet bramkarzem w młodzieżowych drużynach Siarki Tarnobrzeg. Widać jednak nie to było mi pisane, bo nie wytrwałem w tamtej sekcji, /pliki/zdjecia/jad2.jpga po kilku latach nawet ją zmieniłem, gdyż zakochałem się w koszykówce.

S & L: Powszechnie sądzi się, że koszykówka to gra dla wysokich. Czy wzrost faktycznie jest w tej dyscyplinie aż tak ważny i czy to on przesądził w twoim przypadku o zmianie dyscypliny?

AJ: Wzrost nie gra w koszykówce najważniejszej roli, ale bez wątpienia jest to spory atut. Życie pokazuje, że wysocy gracze mogą zdziałać w tej dyscyplinie znacznie więcej. Myślę jednak, że w moim przypadku to raczej nie on przeważył szalę i zadecydował o zmianie dyscypliny.

S & L: Gdybyś z jakiegoś powodu nie mógł jednak grać w koszykówkę , to wybrałbyś inną dyscyplinę, czy też zająłbyś się po prostu czymś innym? Krótko mówiąc, jeśli nie koszykówka, to co?

AJ: Teraz nie wyobrażam sobie życia bez ruchu i aktywności fizycznej. Zauważyłem, że jak nie trenuję i nie mam przez kilka dni piłki w rękach, /pliki/zdjecia/jad3.jpgto jest katastrofa. Naprawdę. To dla mnie po prostu stracony czas. Ja nie potrafię nic nie robić i np. poleżeć sobie w łóżku. Ja muszę być w ciągłym ruchu, bo inaczej zaczynam świrować.

S & L: Czyli to co robisz, sprawia ci radość. A może nakręca cię też i to, że ci po prostu wychodzi to coraz lepiej i robisz nieustanny sportowy progres?

AJ: Bez wątpienia gra w koszykówkę sprawia mi ogromną przyjemność. Robię w końcu to, co kocham, w czym się nie najgorzej spełniam, a to chyba najważniejsze. Czy można na tym etapie chcieć od życia czegoś więcej?

S & L: Słyszeliśmy, że grasz w zespole juniorskim i seniorskim. Jak radzisz sobie z tak wieloma treningami. Czy trening faktycznie jest aż tak ważny? Pytamy o to, bo jesteś w klasie maturalnej i masz z pewnością dużo nauki i może nie zawsze masz czas, by iść na trening?

AJ: No, co wy. Trening to trening, trzeba iść i koniec. Trzeba też nauczyć się planować sobie swój czas każdego dnia. /pliki/zdjecia/jad4.jpgRano szkoła, po południu trening, a wieczorem nauka. Poza tym taki trening to fantastyczny czas. W trakcie treningu resetujesz się do zera, myślisz tylko o grze i współpracy z kolegami na boisku, a wszystkie troski dnia codziennego znikają. Masz piłkę w rękach i skupiasz się wyłącznie na tym, co możesz z nią w danej sytuacji boiskowej zrobić. I to jest fantastyczne. Uważacie, że to mało?

S & L: No tak, ale profesjonalne uprawianie jakiejkolwiek dyscypliny sportowej niesie z sobą liczne wyrzeczenia? Czy udaje ci się jeszcze znaleźć czas na solidną naukę i życie towarzyskie?

AJ: Łatwo z tym nie jest, ale daję radę. Oczywiście, że spotykam niekiedy ludzi, w tym także i moich rówieśników, którzy śmieją się z tego mojego grania w juniorach i pytają, po co to na dobrą sprawę robię? Po co trenuję w juniorach i gram w lidze, skoro nie dostaję za to żadnej kasy? To prawda, ale nie cała. Trenuję i gram w juniorach faktycznie za darmo, ale robię to po to, by stawać się coraz lepszym zawodnikiem i w przyszłości móc czerpać z tej swojej gry nie tylko satysfakcję ale i pieniądze. Na razie to dla mnie głównie pasja, /pliki/zdjecia/jad5.jpgale powoli wchodzę w wiek, gdy zaczyna się to już przekładać na konkretny dochód. A waszym zdaniem może być fajniejsza praca na świecie, niż zarabianie pieniędzy przez jednoczesne spełnianie swej pasji? A jeśli chodzi o wyrzeczenia, to faktycznie jest ich sporo, ale nauczyłem się jakoś sobie z tym radzić. No, bo kiedy znajomi idą na przykład całą paczką w sobotę na miasto, ja muszę wtedy iść na zbiórkę drużyny i gram mecz albo też na mecz wyjeżdżam. W tygodniu bywa tak samo. Naprawdę trzeba mieć mocny charakter i umieć się spiąć, by to wszystko ogarnąć i się nie poddać. Rano szkoła, po południu trening, a do tego jeszcze nauka. Czasem niełatwo to sobie poukładać tak, by mieć na wszystko wystarczająco dużo czasu.

S & L: Jak każdy człowiek widzisz w sobie zapewne zarówno zalety jak i wady. Ciekawi jesteśmy, co cenisz w sobie najbardziej, a nad czym chciałbyś jeszcze popracować?

AJ: Najbardziej cenię w sobie pracowitość, cechę, którą wykształciłem przez lata mozolnych treningów. To chyba moja główna zaleta, a wad też mam trochę, ale w tej chwili nie potrafię wam powiedzieć, nad czym chciałbym popracować.

/pliki/zdjecia/jad6.jpgS & L: Trenerzy mówią o tobie, że masz talent. Ciekawi nas, jak ty oceniasz wzajemną relację talentu i pracowitości. Co jest tak naprawdę ważniejsze i co daje szansę osiągnąć sukces?

AJ: Moim zdaniem talent to chyba najmniej, może 20%, ale jest jak ta wisienka na torcie. Tak naprawdę najważniejsza jest pracowitość. Cóż bowiem po talencie, gdy człowiek nie będzie chciał nad sobą pracować? Taki zawodnik szybko przekona się, że rozwojowo stoi w miejscu, a ci, którzy ciężko pracują, stają się lepsi od niego. Jeśli ktoś sumiennie i solidnie pracuje na treningach, a przy tym ma choćby odrobinę talentu, jest w stanie wiele osiągnąć. Może nie zawsze wejdzie na sam szczyt, ale na pewno osiągnie wiele. Ostatnio trener po zajęciach powiedział nam tak: “Chłopcy, wy powinniście być dumni z tego, że jesteście sportowcami. Ja nie mogę wam zagwarantować, że w przyszłości będziecie grać w wielkich klubach i zarabiać ciężką kasę, ale jestem absolutnie pewien, że dzięki koszykówce będziecie lepszymi ludźmi. Jesteście sportowcami, czyli macie już w życiu jakiś konkretny cel, a to czyni was bardziej wartościowymi ludźmi.” I ja się z moim trenerem w tej materii zgadzam.

/pliki/zdjecia/jad7.jpgS & L: I tak dotarliśmy do końca naszej rozmowy. Czy chciałbyś na koniec może kogoś pozdrowić lub podzielić się z naszymi czytelnikami jakąś ulubioną życiową maksymą?

AJ: Pozdrowić chciałbym szczególnie moją klasę (3b – przyp. red.). A jeśli chodzi o jakąś mądrość życiową, to w tej chwili, tak na gorąco, przychodzi mi tylko jedna rzecz do głowy. Pracujcie zawsze sumiennie i nie poddawajcie się, nawet gdy macie gorsze dni i coś się wam nie udaje. W życiu trzeba bowiem ciągle pokonywać trudności i iść do przodu.

S & L: Dziękujemy ci za to przemiłe spotkanie i życzymy realizacji marzeń, w tym i tych sportowych.

AJ: Ja również dziękuję i pozdrawiam czytelników waszej gazety.

Grafika: własność Aleksander Jadaś oraz

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.5 /13 wszystkich

Komentarze [4]

~Kolo
2019-10-16 11:50

Ostatni Mohikanin tarrnobrzeskiego basketu.

~Kriss
2019-10-14 20:53

Przyjemny wywiad. Lekko sie czyta.

~Prawy twix
2019-10-14 20:51

Olek Jadas, Olek!

~loll
2019-10-14 19:31

Olek, ty to jesteś jednak gość

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry