Nic nie ma prócz jasnej tej sali...   

Choć to już koniec tego najkrótszego miesiąca w roku, który mnie i zapewne większości czytelników naszej gazety minął dość przyjemnie, bo mamy za sobą dwa tygodnie błogiego odpoczynku od szkolnych obowiązków, to chciałabym cofnąć się nieco w czasie i zdać relację z pewnego wydarzenia, które miało miejsce na początku tego miesiąca.

Pierwszego lutego o godz. 20.00 w Samorządowym Ośrodku Kultury w Nowej Dębie odbył się koncert Czesława Mozila, na który mieszkańcy tego miasta i regionu czekali już od dawna. Artysta ten jest u nas postacią dość znaną. Wielu kojarzy jego zabawny akcent i obecność w programie rozrywkowym „X-factor”. Szkoda, że wiedza na temat tego muzyka na tych kilku faktach się zazwyczaj kończy.

Mnie jego osobowość zaintrygowała kilka lat temu. Już wtedy postrzegałam go jako postać bardzo autentyczną i naturalną, a jego twórczość wydawała mi się czymś bardzo interesującym i jedynym w swoim rodzaju. Postanowiłam więc pójść na ten koncert i zobaczyć na żywo, jak prezentuje się ten sympatyczny człowiek wraz z zespołem na scenie.

Czesław Mozil to wokalista i kompozytor urodzony w Polsce, w Zabrzu. Gdy miał pięć lat, zmuszony był udać się wraz z rodzicami na emigrację do Danii. Przebywał tam przez większość swojego młodzieńczego życia. Jest absolwentem Duńskiej Królewskiej Akademii Muzycznej. W czasie pobytu w Danii artysta nie zapominał jednak o swojej ojczyźnie i często przyjeżdżał do Polski. W końcu podjął decyzję o powrocie na stałe. Zamieszkał w Krakowie, a następnie przeniósł się do Warszawy.

W życiu Czesława dużą rolę odgrywa muzyka. Komponuje, gra na akordeonie i instrumentach klawiszowych oraz śpiewa. Muzykę, którą wykonuje, określa sam jako alternatywny pop. To dość trudne do zaszufladkowania, niepowtarzalne i oryginalne utwory, łączące w sobie elementy popu, rocka, punk rocka, a nawet kabaretu. W Polsce Czesław zadebiutował w 2008 roku płytą „Debiut”, nagraną pod szyldem zespołu „Czesław Śpiewa”, która bardzo szybko uzyskała miano płyty „platynowej” i została sprzedana w nakładzie ponad 70 tysięcy egzemplarzy. Kolejne krążki tego artysty („Pop”, „Czesław Śpiewa Miłosza”) cieszyły się nie mniejszym fanów. Na płycie „Czesław Śpiewa Miłosza” artysta ten podjął się odważnego i dość ryzykownego zadania, a mianowicie interpretacji wierszy jednego z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich poetów, Czesława Miłosza. Moim zdaniem zadanie to wykonał doskonale i osiągnął swój cel, bo zachęcił wielu ludzi do zapoznania się z tym klasykiem. Mozil angażuje się też we współpracę z innymi wokalistami i kompozytorami. Nagrywał już utwory m.in. z Nergalem, Stanisławem Soyką, Gabą Kulką, Hey, Wdową, Acid Drinkers czy Braćmi Figo Fagot... Ma za sobą również występy w charakterze jurora w programie rozrywkowym „X-factor”, co uczyniło go rozpoznawalnym i wyniosło go z niszy „na salony”. Sam Czesław podchodzi do tej zmiany raczej prześmiewczo i nie wydaje się być zachwycony tym, jak dużą popularnością się cieszy. Stara się być, jak to sam określa, tylko „zwyczajnym grajkiem” i często wyjeżdża w samotne trasy koncertowe. Odwiedza wtedy niewielkie miejscowości, gdzie daje małe koncerty dla kilkudziesięciu osób. Określa je mianem „Solo Act”, co ma podkreślać kontakt artysty z widzem i zacieśniać między nimi więź.

Koncert w Nowej Dębie był kolejnym z serii „Solo Act”. Na scenie artysta wystąpił jedynie w asyście akordeonu, instrumentu klawiszowego, laptopa i butelki wody mineralnej. Nie był to oczywiście pierwszy jego koncert, na jakim miałam okazję być, wiedziałam więc mniej więcej czego mogę się spodziewać. Jednak charyzmatyczny Czesław Mozil jak zwykle skupił na sobie uwagę widowni i ze zdumieniem zauważyłam, że nie nudziłam się ani przez chwilę. Czesław wykonał najbardziej charakterystyczne utwory ze swoich trzech albumów, takie jak: „Krucha Blondynka”, „W sam raz”, „Maszynka do świerkania”, „Caesia & Ruben” czy „”Kiedy tata sypiał z mamą”. Starał się również przez cały czas zmniejszać dystans między nim a widownią, nawiązując z widzami dialog i utrzymując kontakt wzrokowy. Przywołał atmosferę intymnego spotkania, choć na sali obecnych było kilkadziesiąt osób. Podczas tego niespełna dwugodzinnego koncertu można było przeżyć zarówno chwile wzruszenia, jak i pośmiać się z żartów i anegdotek opowiadanych przez artystę. Głównym atutem scenicznej osobowości Mozila jest jego niezwykła naturalność i dystans do siebie. Artysta z uśmiechem na ustach przywoływał podczas tego koncertu zawistne komentarze internautów, w których zarzucają mu oni to, że sprzedał się telewizji i jest ich zdaniem „komercyjną szmatą”. Jego postawa - choć kontrowersyjna – mnie jednak przekonała. Widownia bawiła się świetnie, nagradzając artystę co i raz gromkimi brawami, a młodzież żywiołowo prosiła go o bisy. Po koncercie Czesław wyszedł do swoich fanów. Przyznam, że ujął mnie tym, że znalazł czas na wymianę zdań ze swoimi fanami oraz złożenie autografów. Mnie i moim znajomym wieczór ten minął w doskonałej atmosferze i pozostawił wiele ciepłych wspomnień.

Grafika: własność Angelika Rębisz

• http://img221.imageshack.us/...
• http://img441.imageshack.us/...
• http://img826.imageshack.us/...