Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nie boimy się poruszać trudnych tematów   

Dodano 2017-10-26, w dziale wywiady - archiwum

Chociaż zespół Luxtorpeda istnieje dopiero od kilku lat, to zdążył już wyrobić sobie całkiem solidną markę na polskiej scenie rockowej i zyskać niemałe grono wiernych fanów. Krytycy twierdzą, że to prawdziwy ewenement na polskim rynku muzycznym, zalewanym na co dzień przez tandetę i plastikowe gwiazdki, produkowane dla szmalu. Ten zespół odrzuca zdecydowanie cały ten chłam. Luxtorpeda to solowy projekt Litzy i grupa przyjaciół jeżdżących po Polsce i grających znakomite koncerty. Ostatnio wspólnie z Mess uczestniczyliśmy w ich koncercie, po którym poprosiliśmy o chwilę rozmowy Roberta Friedriecha (Litza), założyciela i lidera tej formacji. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co nam powiedział, to zapraszamy do lektury naszej z nim rozmowy.

/pliki/zdjecia/lux 1.jpgMorti: Co was zmotywowało do tego, aby założyć zespół Luxtorpeda ?

Litza: Mam takiego przyjaciela, Steve’a Wallet’a, który tłumaczył teksty Acid Drinkers na język angielski. On jest amerykańskim misjonarzem. Razem z żoną i córkami jest w Polsce na misjach i to od dwudziestu paru lat. No i tak się zaprzyjaźniliśmy. Jak przestałem grać w Acid Drinkers, to on zaczął mnie namawiać do dalszej aktywności. Mówił mi: „Litza, musisz zrobić zespół. Ty masz śpiewać, krzyczeć. Masz dobry krzyk, to krzycz”. Ja zawsze się z tego śmiałem, ponieważ wtedy miałem chyba z siedem lat przerwy w graniu. Tylko z Arką grałem. Byłem sceptycznie nastawiony do tego, co robiłem i wcale mi się to aż tak nie podobało. Gdyby był jeszcze ze mną ktoś, kto umiałby rozładowywać to napięcie ciągłego krzyku, ciągłego wrzasku, to kto wie - myślałem sobie. A że lubię czasami pograć sobie z hip-hopowcami i raperami, to spotkałem kiedyś we Flow Jacku chłopaka, który całkiem nieźle rapował. No to pomyślałem sobie, że fajnie by było wziąć kogoś takiego, ale nie wiedziałem kogo i nie miałem pomysłu. I wtedy przyjechał do naszego studia nagrywać swoje rzeczy młody chłopak w wełnianej czapce. Nie raczej chyba w bejsbolówce. To był Hans, który został tego dnia zaproszony, żeby zaśpiewać z nami piosenkę „Za wolność”. Zrobił to naprawdę fajnie i tej samej nocy ze swojego studia wysłał mi ten numer ze swoim wokalem. Pomyślałem sobie „Boże, jakby było super, gdyby był z nami na stałe i zaśpiewał więcej numerów na płycie”. Podejrzewałem, że to nierealne. Hans nagrywał wtedy swoją płytę i przypuszczałem, że ma swoje plany koncertowe. Moja żona stwierdziła jednak, że nie zaszkodzi zapytać. Tak więc zapytałem Hansa, a on odpowiedział, że spróbuje. No i tak narodziła się Luxtorpeda.

Mess: A skąd wzięła się ta nazwa?

Litza: Tego już jest pełno w internecie… To było takie powiedzonko mojej mamy. Nie miałem pojęcia, że Luxtorpeda to naprawdę pociąg. Nawet szukałem w Internecie, co to jest, a potem, czy istnieje zespół o takiej nazwie (były dwa punkowe, ale już nie działały). Zatem nie było problemu, żeby przyjąć taką nazwę. Wtedy zrozumiałem też genezę tego powiedzonka mojej mamy, /pliki/zdjecia/lux2.jpgktóra mówiła zawsze do mnie, że to czy tamto muszę zrobić jak Luxtorpeda. Mama miała notabene dużo takich powiedzonek. Mawiała też na przykład „Znasz pastę Erdol, to się odpier…”. Długi czas zastanawiałem się, co to jest pasta Erdol, a okazało się, że kiedyś była taka pasta do butów.

Mess: Hans ma tak naprawdę na imię Przemek, a więc utwór „siódme” dotyczy jego?

Litza: Na pewno jego zwrotek. Zawsze tak robimy, że moje zwrotki piszę ja, a on pisze swoje. Rzadko się zdarza, żebyśmy się zamieniali albo że on napisze coś dla mnie lub ja dla niego.

Morti: Więc jak to było z "44 dni"?

Litza: To było tak, że miałem smutny wieczór. Kupiłem sobie winko, siedziałem i płakałem. Następnego dnia Hans mówi: „O, coś dzisiaj niewyraźnie wyglądasz”. Ja odpowiedziałem, że wczoraj miałem trudny wieczór, rozmyślałem o moich dzieciach, które się nie urodziły. A on mi powiedział, że przecież pierwsze dziecko mu także umarło. Wymieniliśmy kilka swoich spostrzeżeń w związku z tym doświadczeniem i tak skończyła się ta nasza rozmowa. Po czym się rozstaliśmy. Po pewnym momencie Hans przysłał mi jednak tekst. No, to ja dopisałem do niego swoją część. I tak narodziła się ta piosenka „44 dni”.

Morti: Czy trudno pogodzić życie koncertowe z życiem prywatnym? Jak to robicie?

Litza: Normalnie. Wiesz co, ja jestem dwa razy więcej w domu, niż ojciec, który o 7 rano wychodzi do pracy, a wraca po 18. Cały tydzień jesteśmy w końcu w domu, a gramy tylko w weekendy. Ale i to nie przez cały rok tylko na wiosnę i jesienią. Także w domu jestem znacznie częściej niż przeciętny ojciec.

/pliki/zdjecia/lux3.jpgMess: A jak radzicie sobie z krytyką? Wasze teksty są w końcu często bardzo kontrowersyjne, tak jak „Epka” czy „Shoah”?

Litza: To dobrze, że są krytykowane. Nasza twórczość ma pobudzać do myślenia i do tego, żeby się oderwać od takich alienacji, takich ucieczek od rzeczywistości, wrócić na Ziemię i zobaczyć, że oprócz pięknych rzeczy, są też trudne tematy, które trzeba podjąć. Poza tym my nie czytamy raczej tych opinii na youtube czy na facebooku. Nie przejmujemy się nimi i jak widzicie robimy swoje. Myślę, że wielu ludzi wie, o co nam chodzi i do nich kierujemy te nasze teksty. Jak na zespoły rockowe mamy jak na razie chyba najmniej hejtów w Polsce. Ja przy „Epce” pracowałem nad muzyką, a Hans przysłał mi teksty. Na początku faktycznie trochę się przeraziłem, gdy zobaczyłem „Shoah”. To było bardzo odważne podejście, bardzo odważne stanowisko na temat aborcji. Spytałem nawet, co go skłoniło, żeby tak napisać, a on na to, że bardzo ciekawa rzecz, bo w internecie czy na facebooku można rozmawiać na różne tematy, ale jak pojawia się temat o aborcji, to ludzie zawsze natychmiast go atakują. On jako ojciec dziewczynki jest kategorycznym przeciwnikiem aborcji i dlatego cierpienie niewinnych porównał do Holocaustu. Trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby o takich rzeczach śpiewać. My wiemy, że w ten sposób narażamy się ludziom, ale najważniejsze jest to, że robimy to, co czujemy, że mamy robić, a nie to, żeby się komuś podobało albo żeby mu się miło słuchało. Dużo mamy takich tekstów. Nie boimy się poruszać trudnych tematów.

Morti: Wydaliście ostatnio album ‘MYWASWYNAS’. Co planujecie dalej?

Litza: Za chwilę pojawi się na rynku płyta koncertowa, którą nagraliśmy na wiosnę podczas koncertów klubowych. No a ja osobiście przeprowadzam się z Puszczykowa, pięknego miejsca na Ziemi, do Poznania, może też pięknego, ale nie tak jak Puszczykowo. To takie miasteczko pod Poznaniem, 8000 mieszkańców, generalnie cisza i spokój, a ja lubię spokój. Faktem jest, że na początku nie potrafiłem tam zasnąć, bo całe dzieciństwo spędziłem w blokach. Tramwaje, karetki, samochody, ciągły szum, a nagle trafiłem do miejsca, gdzie panowała cisza absolutna. /pliki/zdjecia/lux4.jpgTo było dla mnie nienaturalne. Teraz przeprowadzam się z powrotem do miasta, żeby być bliżej wnuków, bliżej ojca, który jest coraz starszy. Tam zamierzam także zbudować nowe studio, a gdy już będzie gotowe, to zaczniemy zapewne prace nad nową płytą. Coś mi się wydaje, że ta powrotna przeprowadzka do miasta też nie będzie łatwa.

Morti: Jakiś czas temu na spinaczu podczas koncertu zaczęliście grać „44 dni”. Pogo momentalnie zostało przerwane, a wszyscy znieruchomieli…

Litza: No, były takie koncerty. Na przykład w Warszawie na Juwenaliach. Młodzież była już nieźle wstawiona. Wtedy w paru zdaniach zapowiedziałem ten utwór i zaczęliśmy go grać. Patrzymy, a wszyscy siadają na ziemi i tak przesiedzieli do końca utworu. Mocne to było.

Morti: Luxtorpeda nie jest twoim pierwszym zespołem?

Litza: Słuchaj, podobno grałem wszędzie oprócz Legii Warszawa. Jak miałem 19 lat grałem w Turbo. To był taki haevy metalowy zespół, a wzięli mnie pewnie dlatego, że miałem włosy do pasa, ale wtedy nauczyłem się też grać. To przejście z underground'owej kapeli Slavoy do Turbo, było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ale i prawdziwą szkołą życia. To były bardzo fajne czasy. Ogólnie trzeba było ciężko pracować, żeby dogonić tych profesjonalnych muzyków. Po tym były różne zespoły Acid Drinkers, flapjacks i Kazik i 2Tm2,3, który gra do dziś. No trochę tych kapel było. Nie mniej było też różnych akcji związanych z płytami innych, bliskich mi wykonawców. Robiłem na przykład gitarę na pierwszą płytę Liroy'owi. Teraz gram już tylko w zespołach, które sprawiają mi największą frajdę, czyli 2Tm2,3, Arce Noego i Luxtorpedzie.

Mess: To może teraz coś w stronę religijności? Może o twoim nawróceniu… jak to w ogóle było możliwe?

Litza: Ale to dwie różne sprawy. Mam na myśli religijność i nawrócenie. Ale to jest bardzo dobre pytanie. Dlatego, że można być religijnym niewierzącym (częsty przypadek w Polsce), a można też mieć w sobie wiarę, z której wypływa taka zdrowa religijność. /pliki/zdjecia/lux5.jpg Ja wywodzę się ze środowiska anarchistyczno-punkowego i mnie religia zawsze się kojarzyła z przemocą i z moralizmem. Dopiero jak poznałem Ewangelie, to zobaczyłem, że chrześcijaństwo nie jest religią w takim wymiarze, jak ja religię pojmowałem. Że jest jakiś Bóg, któremu trzeba bić nieustannie czołem i składać jakieś ofiary, a wtedy on nas pobłogosławi. Taki handel z Panem Bogiem. Obchodzenie świąt tylko po to, by nie zrobił nam krzywdy, to bynajmniej nie jest Chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo polega zupełnie na czymś odwrotnym. Zwróćcie uwagę, że to on sam złożył się w ofierze widząc naszą nędzę i zrobił to po to, abyś my mogli żyć. Bóg Go wskrzesił z martwych i to jest dla mnie dobra nowina. Ale konkretnie, to co chciałabyś wiedzieć?

Mess: Interesuje mnie głownie moment twojego nawrócenia....

Litza: Musiałbym Ci opowiadać całe swoje życie. Bo nawrócenie to nie jest akt jednorazowy, tak jak miłość, ale to jest coś, co trzeba pielęgnować, o co trzeba walczyć, czasami zmagać się z pustką. To są bardzo konkretne rzeczy. Ale moment? Cóż, nie było takiego momentu. Gdy mieliśmy z moją dziewczyną po 19 lat, chcieliśmy mieć ślub kościelny, bo jako anarchopunki mieliśmy gdzieś jakieś państwowe papierki. No, ale wiedziałem, że to nie możliwe, bo całe lata nie chodziłem na religię i nie byłem bierzmowany. Musiałem to wszystko nadrobić jako 20-latek, a potem przystąpiliśmy świadomie do sakramentu małżeństwa. I ten proces, jakby nawrócenia, trwa nadal. Od 23 lat jesteśmy z żoną we wspólnocie Neokatechumenalnej, czyli w takiej wspólnocie, gdzie uczymy się, czym jest chrzest, czym jest wiara itd. Czyli tego, co było pierwotnych założeniach kościoła. Człowiek był wtedy przygotowywany do chrztu, aby mógł świadomie powiedzieć „tak, chcę być chrześcijaninem, chcę kochać nieprzyjaciół i oddawać za nich swe życie, chcę mieć w sobie naturę Jezusa Zmartwychwstałego”. Obecnie jesteśmy chrzczeni trochę na wyrost, tylko z tego względu, że nasi rodzice są chrześcijanami, a nasi chrzestni biorą odpowiedzialność za nasze wychowanie w wierze. Tak powinno przynajmniej być. No ale dzisiaj, biorąc pod uwagę kondycję wiary i samego kościoła, to te niemowlęta mają marne szanse, /pliki/zdjecia/lux6.jpgżeby dojrzewać w wierze, bo w ich domach nie żyje się już po chrześcijańsku. Taka jest prawda. Sobór Watykański II w latach 60' chciał pomóc ludziom w dojściu do wiary dojrzałej. Wtedy powstały między innymi różne wspólnoty. Mi osobiście najbardziej odpowiadał Neokatechumenat, dlatego, że ja byłem osobą niewierzącą i chciałem mieć wiarę, a Ci ludzie, którzy zakładali tę wspólnotę, mówili, że po 30-stu latach takiej drogi nie ma jeszcze gwarancji, ale mogę mieć już doświadczenia wiary i jak Abraham będę mógł powiedzieć, że „spotkałem Boga twarzą w twarz, w faktach mojego życia”. No właśnie, za nami muszą stać fakty, bo inaczej mówienie „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego...” jest jedynie deklamowaniem poezji. A nam nie chodzi o przepis na tort. Sama więc widzisz, że nawrócenia to proce i on trwa. Może na początku (w tzw. okresie neofickim) wydaje się człowiekowi, że jest wierzący, ale przychodzi weryfikacja i potem się okazuje, że jest to dłuuuuga droga. Niełatwo pokochać nieprzyjaciół, mieć cierpliwość, by pełnić wolę Boga a nie swoją. Ale to jest możliwe w naszej wspólnocie, samemu nie.

Litza: Opowiem wam może coś, czego nie można przeczytać w internecie. Mam żonę, 49 lat, mam 7 dzieci, a niedawno dowiedziałem się, że będę mieć 7 wnuka. Jestem nienormalny. No, a nasze dzieci poszły do wspólnot, jak przekonały się, że takim nienawróconym rodzicom to pomaga. Jak miały 12, 13 lat to same chodziły na katechezy, wchodziły do wspólnot i prężnie działały. Najstarsza córka z dziećmi i z mężem była już na misjach na Syberii. My zaczynamy dzień od brewiarza. W Luxtorpedzie również się modlimy. Chłopcy nie są co prawda w Neokatechumenacie, ale każdy jest w innej rzeczywistości. Robert jest w Domowym Kościele, Krzyżyk jest u Salezianów, a Kmieta jest parafianinem zwyczajnym, czyli chodzi co niedzielę na mszę w kościele. Tylko Hans jest poza kościołem. Znaczy, nie wiem, czy jest poza kościołem, bo był jako małe dziecko chrzczony, ale od tego czasu, jakby nie chodzi do kościoła, nie lubi. Ale jest człowiekiem takim bardzo. Jak się nawrócę, to będę mieć takie postawy jakie Hans ma dzisiaj. /pliki/zdjecia/lux7.jpgMyślę, że Pan Bóg ocenia serce człowieka, a nie to, w której parafii jest zapisany. Natomiast ja potrzebuję sakramentów, żeby przeżyć. Tego jestem pewien. Dzisiaj po koncercie będziemy od razu uciekać, żeby rano w niedzielę być w domu. A wtedy z dziećmi otworzymy Ewangelię, pośpiewamy psalmy i porozmawiamy sobie bardzo poważnie. Kiedyś była taka fajna sytuacja, że najmłodszy mój syn, Urban, usłyszał piosenkę "Wilki dwa" i zapytałam mnie o nią. Ja opowiedziałem mu naturalnie całą historię o tych wilkach, a on na to „Wiesz co tato? Ja wiem kto to są te wilki... wilk dobry i wilk zły...”. Odpowiedziałem mu że wilk dobry to jest Hans, a ten zły to…. Dzieci wszystko widzą.

Morti: Hans miał piosenkę, którą wy przerobiliście, a był to utwór należący do 52Dębiec.

Litza: „Gdzie Ty jesteś”

Morti: Dokładnie, „Gdzie Ty jesteś”. A w niej jest taki tekst „…nieważne to, czy klęknę, czy nie klęknę..."

Litza: jemu to zupełnie obojętne. Wiesz, czasami możemy klękać, ale mamy w sobie tyle pychy, że stoimy nad wszystkimi i czujemy się lepsi od innych. A czasami człowiek nie klęka, ale ma skruchę w sercu. Stoi gdzieś w tle Eucharystii i płacze, że w ogóle może tutaj wejść. Także jak śpiewa to Hans, to wszelkie sądy zostaw Bogu. Ale w twórczość 52 jest znacznie więcej takich tekstów.

Morti: A jak jest z Arką...? Jak ci się pracuje z dziećmi?

Litza: Nigdy nie pracowałem z dziećmi. Naprawdę nie pracowałem i nie zatrudniałem dzieci. Te dzieci, które ze mną śpiewają, to raczej taka spontaniczna akcja. U nas nie ma czegoś takiego jak próby. Jak nagramy piosenki, to dzieci latają. To są takie nasze rodzinne dzieci. /pliki/zdjecia/lux8.jpgPrzylatują z boiska i z ciężkim oddechem pytają „co dzisiaj śpiewamy?”. Potem pokazuję im refren i słyszę – „E, słaby, możemy iść dalej grać?”. Wymyślam więc inny, a po 15 minutach one już znają tę piosenkę i śpiewamy. Arka nie jest typowym zespołem. To raczej taka dzicz, dlatego też dzieci stoją przy mikrofonach, bo jakby nie było tych statywów, to latałyby po całej scenie. A tak to wiedzą, że to jest ich statyw, więc muszą tam stać. Ewentualnie mogą skakać w lewo i prawo. Ale Arka to jest absolutnie spontaniczna akcja. Pierwsze dzieci, które u nas śpiewały, teraz rodzą następne dzieci i teraz śpiewają już u nas ich wnuki.

Morti: To kiedy ruszacie w kolejną trasę?

Litza: Wiesz co, tak jak ci powiedziałem. Gramy głównie wiosną i jesienią. W listopadzie też się szykujemy, bo czeka nas kilka koncertów, które zagramy naprzemiennie z koncertami 2Tm2,3 (mamy 20-lecie wydania pierwszej płyty 2Tm2,3). W sumie to jest ten sam skład co w Luxtorpedzie, tylko że zamiast Hansa będzie Maleo, Budzy, a obok Krzyżyka zagra jeszcze Beata na perkusji. Zapraszam do Krakowa, bo tam będzie najbliższy dla was koncert. (I w tym momencie Litza pyta menedżera, kiedy zagrają w Rzeszowie - w odpowiedzi słyszymy, że w przyszłym roku).

Mess i Morti: Dziękujemy za wywiad i do zobaczenia na kolejnych koncertach.

Litza: Ja również dziękuję za tę rozmowę, zapraszam wszystkich na nasze koncerty i pozdrawiam waszych czytelników.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /24 wszystkich

Komentarze [2]

~Adam
2018-10-26 14:59

Luxtorpeda!!! Najlepsi moi przyjaciele, bracia…

~loll
2017-11-02 09:05

Super wywiad. Jestem pod wrażeniem.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry