Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nietwórczy, z rozterkami   

Dodano 2013-04-09, w dziale felietony - archiwum

W życiu każdego z nas przychodzi kiedyś taki moment, gdy nas dopadają. Męczą, duszą, spać nie dają… Nie, nie chodzi mi o komorników, czy też przedstawicieli firmy Provident… Chodzi o rozterki. Miałeś je? Polubiłeś je? Pewnie nie… Przecież jesteśmy tak skonstruowani, że wolimy wszystko wiedzieć. Chyba, że ktoś jest skonstruowany inaczej (czyt. humanista) i przekona mnie, że tak nie jest. W końcu to przecież humaniści ukrywają sens w liryce, zamiast w czymś konstruktywnym.

/pliki/zdjecia/rozter1.jpgWiem. Żaden krytyk nie pochwaliłby mnie, za ten tekst, bo już na pierwszy rzut oka widać, że nie trzymam się żadnej określonej formy, mieszam, a na dodatek popełniłem już bez wątpienia ze trzy błędy stylistyczne… No tak, ale jak ja mam się trzymać tego wszystkiego, gdy mam tyle rozterek? Nazwij więc to drogi krytyku jak chcesz: może czymś w rodzaju wpisu na blog, albo gorzkich żalów.

Wróćmy jednak do tematu. Rozterki. Skąd się biorą? Czym są? W sumie to nie wiem. Oczywiście mógłbym powiedzieć, że co nieco na ten temat wiem, ale wolę powiedzieć, że nie wiem, bo tak jest łatwiej. No dobrze, nie będę taki i powiem wam to, co mi się wydaje, że na ten temat wiem. Otóż rozterki to moim zdaniem pytania, które zadajemy zazwyczaj sami sobie. Można je zadawać nawet bez poruszania ustami (tzn. w głowie) albo np. przed lustrem. Nie ma się jednak co łudzić. Ten gość, którego widzimy w tym lustrze, to nie jest Wielki Brat ze znanego naszemu pokoleniu Big Brothera. On nam nic nie powie. Jak się tak zastanowić, to w sumie dobrze żyło się tym mieszkańcom w domu Wielkiego Brata. Mieli pokój zwierzeń (do tej pory pamiętam te czerwone ściany… nawet lepiej je pamiętam, niż akcję Frytki w Jacuzzi!). Mogli tam pójść i pogadać sobie. Fakt, faktem, że to wszystko było jakieś dziwne i ten Big Brother manipulował nimi i robił też inne mało zacne rzeczy… no ale ludzie ci mieli jednak kogoś, kto gotów był o każdej porze wysłuchać ich rozterek.

A co my robimy ze swoimi rozterkami? Czy masz kogoś, kto cię wysłucha i doradzi? Masz kogoś, kto jest takim Twoim Wielkim Bratem? Ja mam i Bogu za to dziękuję! Ale gdy spróbuję sobie wyobrazić, że ktoś może nie mieć takiej bratniej duszy i może zostać ze wszystkimi swoimi rozterkami sam, to ogarnia mnie trwoga i żal serce ściska…

No bo nikt nas tak nie zniszczy, nikt nas tak nie udręczy i nie zmęczy, jak możemy to uczynić sami. Czy ktoś z was, drodzy czytelnicy, byłby w stanie wytrzymać sam ze sobą, powiedzmy rok? Idę o zakład za najwyższą stawkę, że nie. Postawiłbym na to wszystkie żetony, jak ci zboczeńcy z tego głośnego portalu „szołap”, o którym pisała tu kiedyś nasza Bella i którą przy okazji pozdrawiam! Ją i jej solary!

/pliki/zdjecia/rozter2.jpgJednak mój zakład byłby chyba bardziej zamrożeniem pieniędzy, bo tak naprawdę to nigdy nie dowiemy się, czy człowiek byłby w stanie wytrzymać sam ze sobą - w dzisiejszym świecie nie można być przecież samemu. Dookoła tylu ludzi! Oni wszyscy tylko patrzą, jak tu wejść w czyjeś życie. Najlepiej z butami, jak Małgosia Mostowiak (z rodu kartonowej Hanki) do swojego w domu, na 15-centymetrowych koturnach. Nie tak dawno rozmawiałem z jednym swoim kolegą, który wspomniał o swoich licznych rozterkach. Chłopak ów zgrabnie podał mi przy okazji genezę plotki. Wg niego plotki powstają wtedy, gdy kogoś znudzi jego własne życie. Czyjeś życie jest zawsze ciekawsze. Jak więc widzicie nie da się zostać samemu. A człowiek z rozterkami może nie tyle jest człowiekiem szczęśliwym, co po prostu ciekawszym.

I ja mam swoje rozterki, dlatego też pisze ten tekst na miesiąc przed maturą. No. Nawet już mniej niż miesiąc. W zasadzie to zostałem do stworzenia czegoś mocno zmotywowany, żeby nie powiedzieć pogoniony. Nie myślcie, że my, dziennikarze, piszemy tylko wtedy, gdy mamy natchnienie. Wiele tekstów, które znajdziecie w naszej gazecie, powstało pod wpływem zupełnie innego „natchnienia”. Cóż, natchnienie można ponoć niekiedy znaleźć i w sklepie rybnym! A jak nie tam, to podsunąć ci je rybki z naszego akwarium. Ale, żeby nie było. To nie jest do końca aż takie złe. Powiedziałbym nawet, że jest dobre i wygodne. Wypełniasz normę, a wtedy akwarium tętni życiem i wszyscy się cieszą, bo jest nowy tekst.

Zapytacie, jakie mam jeszcze rozterki? Chyba przede wszystkim te maturalne. No bo… Chłopcze, ty nic nie umiesz, a studiować to będziesz raczej w Tarnobrzegu! I taka jest chyba prawda. Gdy zdecydowałem się na kontynuowanie swojej edukacji w liceum, przyłączyłem się automatycznie do wyścigu szczurów… I teraz my wszyscy, drogie szczurki, będziemy bić się o te procenty. I bynajmniej nie będą to procenty uderzające do głowy! Nie, nie! Te nasze procenty zadecydują o naszym życiu!

Na domiar złego ciągle nie ma wiosny. Wstawiłbym w swój tekst obrazek, na którym dziecko krzyczy do wiosny, używając słowa, którego rodzice pewnie nie pozwoliliby mu używać, ale byłoby to nieeleganckie… Ja nie z tych, którzy zastanawiają się, dlaczego „kutas” stał się dziś obelgą. Od tego są inne rybki w akwarium. Brzydkie słowo jest brzydkim słowem i zostawmy je takie brzydkie – nie ma sensu je upiększać na siłę. /pliki/zdjecia/69351753.jpg No ale chciałoby się już wyjść na długi spacer, posłuchać śpiewających ptaszków i założyć te nowe adidasy, co to je nam mama na wiosnę kupiła… Ale jak je tu założyć, gdy na chodniku nadal leży śnieg z psią kupą zmieszany…?

I tak docieramy do końca moich rozważań o rozterkach. Jeśli czytelniku tu dotarłeś, to gratuluję – ja bym nie dotarł, gdyby to był tekst kogoś innego. Zrobiłbym jak nasz nieoceniony kolega Luca, czyli napisałbym komentarz, że słabe i dał pałę, taką „jak drut”. Cóż… ten tekst jest także jedną wielką rozterką, bo gdy ktoś każe ci coś napisać, to efekt nigdy nie będzie fajny i miły do poczytania. Na brak weny trudno coś poradzić. Zazwyczaj nic wartościowego z tego i tak nie wychodzi, a nie chciałbym ze słabego felietonisty stać się zwyczajnym nudziarzem. Skoro jednak przez 3 lata pisałem te felietony, to raz mogę się przyznać: tym razem mi się po prostu nie chciało. Zmierzyłem się jednak z tą swoją słabością i napisałem ponad stronę tekstu czcionką 11.

Kilka dni temu spadłem ze stołka – bynajmniej nie drewnianego. Nie narzekam jednak, jak jeden z naszych polityków, którego odesłano z jakiejś komisji sejmowej i odsunięto od „koryta”… Nawet mi to na rękę, bo teraz wiem, że być szefem nie jest łatwo, nawet gdy nie ma się za wiele do powiedzenia, jak to było w przypadku mojego „szefowania”. Na koniec chciałbym życzyć moim następcom, żeby zawsze potrafili odnaleźć w sobie siłę, motywację i zapał i by nigdy nie musieli pisać swoich tekstów na siłę, jak to stosunkowo często było niestety moim udziałem. Chociaż… Może i z takim wyzwaniem także warto się zmierzyć? Zawsze można wtedy pomyśleć choćby o rozterkach …

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /35 wszystkich

Komentarze [12]

~Elessar
2018-06-29 12:39

CO to robi w “Polecanych”? :)

~fenrir
2013-04-15 09:14

A to spoko

~mexs
2013-04-14 00:34

Nie kop psa!

~Elessar
2013-04-12 23:20

Ależ fenrir… jak cenzura nie usunęła, to ja gdzies chyba sam w tym tekście napisałem, że to gniot… :)

~fenrir
2013-04-12 08:59

Gniot…
Dowiedziałem się kiedyś, że wstęp ma przyciągać. Mnie odrzucił, ale przeczytałem komentarze, zobaczyłem słowo zboczeniec i, “a ch… przeczytam”. Okazało się wielkie halo o jedno zakamuflowane zdanie w jednej masie nitchego

~Jacek_21_ft_under
2013-04-11 18:26

Podłóż sobie poduszkę, żeby czerepu o podłogę nie rozbić – jak z taką rozklepaną twarzą będziesz po mieście chodził?

A jak tam Wasze Dni Przedsiębiorczości?

Pytam, bo do nas na zakład robót ziemnych przylazł dzisiaj jakiś uczniak – chciał zobaczyć prace ekshumacyjne.

~Elessar
2013-04-11 16:23

Ok. Przyznaję się do błędu i biję głową w posadzkę! To nie sa zboczeńcy! To nieudolne łajzy, które bez żetonów nigdy ani tyłka, ani piersi na oczy nie zobaczą!

~Jacek_21_wisz_czego
2013-04-11 15:11

Nazwałeś pewne osoby zboczeńcami.
Napisz, dlaczego tak uważasz i określ swoją definicję zboczeńca.

Gdybyś chciał sięgnąć do Wikipedii, to uprzedzę Twój ewentualny argument o zboczeniu podglądactwa u klientów szołapa. W podglądactwie jak sama nazwa wskazuje, chodzi o podglądanie ukradkiem.
Nie jesteś kolego w podstawówce, żeby bezkarnie nazywać kogoś zboczeńcem czy złodziejem. Przezywanie dla zabawy zostało w piaskownicy.

A o tym, dlaczego według Ciebie dla zdrowego mężczyzny widok gołej maniurki za kasę nie może “postawić namiotu”, a ten sam widok za darmochę już tak, podyskutujemy później.

No chyba, że widok kobiecego ciała wcale nie wyzwala w Tobie mimowolnych reakcji seksualnych :-)

~Luca
2013-04-10 13:12

Normalnie dałbym pałę, ale szóstka za follow-up :) A tak serio ,to należy Ci się, stylowo napisane.

~Elessar
2013-04-09 22:35

nie widok nagich kobiet, a widok tanich panienek, sprzedających niejako swoje ciało nieraz za złotówkę, potocznie nazywanych np. słowem określającym odpowiednik ściery…

No ale w to w sumie ten słynny jacek, więc nie będzie polemiki :)

~Jacek_21!
2013-04-09 21:54

Te, dobre to było!
Zwłaszcza to, że nazwałeś mężczyzn, których podnieca widok nagich kobiet zboczeńcami.
To w tej sytuacji nawet dobrze, że chłopiec przestał być naczelnym.

~Michaszek
2013-04-09 19:42

Moim zdaniem dobre :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry