Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nudny esej o kiczu   

Dodano 2014-11-06, w dziale felietony - archiwum

Gdy czytamy książki, czyli gdy mamy bezpośrednią styczność z obcym mózgiem, często nachodzi nas jakaś refleksja. Bezczelnie wdziera się do głowy i nie daje spokoju. Z jednej strony jest czymś, o czym możemy powiedzieć: „Skąd ja to znam!”, z drugiej natomiast: bytem całkowicie nieznanym, który fascynuje i poszerza percepcję. Dlaczego o tym piszę? Cóż, przyszedł oto taki czas, że ja również stałem się ofiarą owej refleksji. Mówiąc dokładniej, zaatakowała mnie całkiem bezbronnego (w rozumieniu metaforycznym), zanurzonego w lekturze "Nieznośnej lekkości bytu" autorstwa Milana Kundery i do tej pory trzyma w uścisku swej potęgi i mądrości (choć sam pisarz poświęcił jej zaledwie parę stron).

/pliki/zdjecia/kicz1_0.jpgNa początek ważne pytanie: wiecie, drodzy czytelnicy, czym jest kicz? Tak? Nawet jeśli – proszę, nie mówcie tego na głos, zanim głęboko się nad tym nie zastanowicie. Otóż, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, nie chodzi o kicz w rozumieniu sztuki – obraz takowej rozpaczy niemal każdy z nas ma w swojej głowie – a o kicz w pojęciu etycznym i emocjonalnym, związanym z ludzkimi odruchami i ludzką potrzebą asymilacji. Autor książki, do której zamierzam się odnieść (książki, której nie zamierzam oceniać w całości, bo nie zwróciła mojej większej uwagi) przekonuje nas, że ta forma kiczu jest silnie związana z tytułową „lekkością bytu”. W jaki sposób? Żeby w pełni to zrozumieć, musimy wpierw cofnąć się w czasie...

Jest szósty lub piąty wiek przed naszą erą, czasy wielkich filozofów, a wśród nich Parmenidasa z Elei. Myśliciel ten pisze właśnie o zaprzątających świat antynomiach: szorstkość - gładkość, słodkość - gorzkość, czy ciężkość - lekkość, wybierając spośród nich te pozytywne i negatywne. I o ile w dwóch pierwszych łatwo jest nam wybrać tę pozytywną, o tyle w trzecim przykładzie nie powinniśmy ulegać pochopnemu instynktowi. Dlaczego? Bo wyobraźmy sobie ludzkie życie, które lekkie niczym balon unosi się ku niebu i pozostawia swe ludzkie sprawy na powierzchni, uciekając tym samym od przyziemności, a w efekcie od złożoności życia. Można się spierać, ale Kundera uznał, że jest to właśnie opcja negatywna, a o pięknie życia decyduje ciężar życiowych wyborów, jakim jest ono obarczone. Kicz jest więc jednym z obliczy lekkości, którym nieświadomie kieruje się przeciętny człowiek. To taka sprawdzona formuła wyzwalająca z trudów i bezsensu egzystencji; utarta emocja, którą podzielają masy; pewnego rodzaju zwierciadło upiększające i, co najważniejsze, ułatwiające żywot.

Skupmy się jednak na przykładach – bo, jak wiadomo, tylko one pozwalają rozjaśnić nawet najbardziej zaciemniony umysł. Na początek wysuńmy treść samego pisarza, Milana Kundery, który w swej książce przywołuje następujące przykłady. Po pierwsze: pochód pierwszomajowy (Kundera żył i pisał w należącej do bloku wschodniego Czechosłowacji lat sześćdziesiątych, dlatego nie powinno nikogo dziwić, że taki oto obraz utkwił w jego sercu). Każdy z nas ma zapewne wystarczającą wiedzę i pojęcie, jak wyglądały takie pochody... Słucham, nie każdy? Cóż, skrótowo wyjaśnię więc, że w państwach socjalistycznych, w których kultem otaczano klasę robotniczą, rokrocznie organizowane były wielkie manifestacje przypadające na datę pierwszego maja, czyli Święto Pracy. Jak wspominał sam autor, uczestnicy tegoż pochodu, dumnie maszerujący przed trybuną najwyższych dostojników partyjnych, zawsze się uśmiechali. Niezależnie od poglądów, racji, czy wewnętrznego bólu, zawsze starali się wpasować w ramy wesołego obrazu, usiłując przy tym zapomnieć, co tak naprawdę skryte jest pod jego płótnem (przypominam, że mowa jest tu o Czechach, a dokładniej o znacznej części ówczesnych Czechów). Uśmiech był więc ich zgodą na otaczającą rzeczywistość, zgodą na lekkość, czyli na niebyt, na nieistnienie. Ta sztuczna emocja, która dewaluuje swoją wartość dla złudzenia szczęścia, to właśnie kicz w swej najprostszej formie.

/pliki/zdjecia/kicz2.jpgDrugi przykład z tej samej książki to wzruszenie dorosłej osoby, patetyczna nostalgia spowodowana obrazem biegnących, beztroskich dzieci. Jak wszystkim zapewne wiadomo, dzieci istnieją na całym świecie, niezależnie od barier ideologicznych – tym samym uniwersalizacja przykładu poprawia jego zrozumiałość. Lecz czy na pewno ułatwia? Z pewnością nie dla mnie. Interpretację poniższego fragmentu pozostawiam wolną i nieskażoną, z małą tylko nutką niepewności, o której rozpiszę się w kolejnych akapitach.

Kicz wyciska dwie łzy wzruszenia. Pierwsza łza mówi: jakie to piękne, dzieci biegnące po trawniku! Druga łza mówi: jakie to piękne, wzruszać się wraz z całą ludzkością dziećmi biegnącymi po trawniku! Dopiero ta druga łza robi z kiczu kicz.

– Milan Kundera

Bo czy jesteśmy w stanie stwierdzić, że te „grzeczne i beztroskie” dzieci, skręcając tuż za następnym rogiem, nie zaczną się nawzajem bić? Czy możemy wydać tak pochopny osąd? Jak widać po nas samych – możemy. Tego właśnie oczekuje od nas nasza ludzka natura: chce, żebyśmy uwierzyli w piękno, które pięknem nie jest; każe nam okłamywać samych siebie. Dlatego właśnie kicz tak łatwo może stać się formą bezrefleksyjnego powielenia emocji ogółu, żeby się do owego ogółu upodobnić. Trafia w ludzką przeciętność niczym wirus, którym członkowie danej grupy powoli się zarażają i który pożera wszelkie odmienności, przemieniając je w siebie samego. Wszyscy, bez wyjątku, stajemy się jego nosicielami. Ludzie ze świata polityki dawno temu odkryli już, że kiczem najłatwiej kupić sobie uznanie motłochu i utorować drogę z wyborczych naiwności. Nic więc dziwnego, że na ekranach telewizorów tak często gości obraz polityka trzymającego na swych rękach małe dziecko. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta: ponieważ nasz wewnętrzny kicz musi opierać się na podstawowych obrazach, które, poprzez obcowanie w grupie i wytwarzanie standardów, stają się częścią naszej świadomości. Weźmy chociażby ostatnie wydarzenia na Ukrainie (ostatnie, licząc od listopada 2013 roku), które mniej lub bardziej, drażliwiej lub delikatniej dotykają każdego mieszkańca naszego kraju. Mówiąc dokładniej, chodzi mi przede wszystkim o usilne nakazywanie nam, „ślepym” widzom największych polskich mediów, żebyśmy ubolewali nad losami naszych wschodnich sąsiadów jako narodu pokrzywdzonego i zniewolonego. Kierując się „słusznym w przededniu zagłady” kiczem, hipnotycznie wmawia się nam, że stojący przy władzy na Ukrainie to nasi przyjaciele, tak samo doświadczeni względem romantycznej walki o wolność jak my, Polacy... I niby na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku, wszystko zdaje się pasować do naszej idealistycznej wizji świata – oczywiście, jeżeli się nie wie, kim był Stepan Bandera i co takiego stało się na Wołyniu. A niestety, żeby poznać odpowiedzi na te pytania, musielibyśmy także poznać i jednocześnie przezwyciężyć „ciężką dla bytu” prawdę, co już nie do końca jest nam na rękę, bo myślimy wyłącznie schematami. Jak to napisał sam Kundera:

W krainie totalnego kiczu odpowiedzi są z góry ustalone i wykluczają jakiekolwiek pytania. Wynika z tego, że człowiek, który pyta, to rzeczywisty przeciwnik totalnego kiczu.

/pliki/zdjecia/kicz3_0.jpgBo czyż nie jest to „szlachetny i piękny” widok? Zwykli ludzie, tacy jak my, którzy walczą za swój naród. Księża, którzy błogosławią czołgi. Idealiści, którzy sięgają po władzę. Matki z dziećmi, które cierpią za cudze przekonania. Żołnierze, którzy mordują w imieniu patriotyzmu. Świat, który gnije w resztkach sprawiedliwości... Tak, to wszystko jest takie wzruszające i ckliwe! Ale nie obawiajmy się, nie musimy przecież sięgać aż tak daleko, żeby dostrzec ten niewypowiedziany kicz – wystarczy, że otworzymy oczy na to, co otacza nas na co dzień. Wystarczy, że przyjrzymy się ludziom z naszego najbliższego otoczenia, którzy aż łakną kiczu, aby mogli normalnie funkcjonować. Tyle tylko, że ci ludzie to my sami. Każdy z nas zasłania się przecież transparentami: „Jestem dobry!”, „Jestem lubiany!”, „Jestem głupi, ale szczęśliwy!” i z czasem zaczyna w nie wierzyć. Dla osiągnięcie tych nisko postawionych celów jesteśmy w stanie zbudować własne pojęcia spełnienia, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że takie deklaracje wygłaszane przez człowieka zagubionego nie mają racji bytu. Są kiczem, brakiem własnej świadomości uczuciowej, świadomości rozumowania.

Herman Broch, austriacki filozof i estetyk, twierdził, że kicz powstał na skutek rezygnacji z prawdy na rzecz piękna. Po skrupulatnym wyciągnięciu wniosków z mojego powyższego wywodu, łatwo możemy uznać, że ja również jestem zwolennikiem koncepcji kiczu jako formy etycznej, nie estetycznej. Każdy medal ma jednak dwie strony. Po przeciwnym brzegu rzeki zwanej Życiem istnieje również definicja wygłoszona przez Andrzeja Banacha, polskiego pisarza i krytyka sztuki, który mówi o należącej do kiczu funkcji „ratowania od smutków powszednich” poprzez – jak opisałem to we wcześniejszym akapicie – „prawa do tanich ideałów”. Czy możemy się więc zgodzić z tym, że kicz znieczula naszą świadomość i koi ból? Owszem, możemy, ale jednocześnie musimy mieć świadomość, że takie znieczulenie może zabić nasze człowieczeństwo, może zamienić nasze ludzkie ciała w balony i oderwać je od życia. Jeżeli człowiek zapomni o trudach życia (nie mówię, że będzie miał je daleko gdzieś, lecz że o nich zapomni!), to równie dobrze mógłby w ogóle nie istnieć. Kicz jako „sztuka szczęścia” jest dla mnie jak miłość w burdelu – przyjemna, lecz nieprawdziwa.

Na prawie sam koniec mojej grafomanii przypomniał mi się film pt. Zelig w reżyserii Woody'ego Allena. Tytułowy Leonard Zelig, amerykański Żyd (w tej roli sam Allen), zyskuje sławę jako „człowiek-kameleon”, który w zależności od grona osób, z którymi przebywa, ulega psychicznej i fizycznej metamorfozie. I tak, kiedy rozmawia z Indianami – staje się Indianinem, kiedy rozmawia z Murzynami – staje się Murzynem, a kiedy rozmawia z lekarzami – sam staje się lekarzem. Dzięki swojemu nadprzyrodzonemu darowi, Zelig zyskuje wielką sławą, która z czasem zaczyna się wypalać – w końcu zostaje on uznany za dziwadło. Film ten, stylizowany na dokument, jest swego rodzaju manifestem o zatraceniu własnej osobowości w obliczu presji tłumu. Pokazuje, jak bardzo człowiek samotny chce się upodobnić do reszty, zapominając przy tym o własnej /pliki/zdjecia/kicz4.JPGtożsamości, która jako jedyna czyni z niego wolnego człowieka. Zgłębiając to dzieło, możemy więc śmiało stwierdzić, że film ten jest odzwierciedleniem mojej (oczywiście nie tylko mojej) wizji kiczu. Nic więcej dodać nie mogę. Zainteresowanych odsyłam oczywiście do seansu.

Podsumowując, mogę stwierdzić, że kiczowate emocje, odruchy, prawdy czy schematy stały się niemal wzorem i poniekąd ideałem szeroko rozumianej normalności (powtarzam: normalności). Lecz czy takie emocje mogą być prawdziwe? Z pewnością stały się naszą nieodzowną częścią, z którą życie jest może i łatwiejsze, ale na pewno nie są prawdziwe, nie dają prawdziwego szczęścia. Pytaniem pozostaje raczej, czy możemy obarczać ludzi za to, że są kiczowaci, że chowają się przed życiem, umierając z każdą kolejną sekundą, że nie starają się zmierzyć z bolesną prawdą? Odpowiem tak: to nie mój problem. Jedyne, co mogę zrobić, to po raz kolejny przytoczyć słowa Milana Kundery: „W chwili kiedy pojmiemy, że kicz jest kłamstwem, przestaje on być kiczem i jest jak każda inna ludzka słabość. Bo przecież nikt z nas nie jest nadczłowiekiem i nie może w pełni ustrzec się kiczu”. Tak czy inaczej, pozostawiam wam swą ulotną poradę, że mimo wszystko warto walczyć o wewnętrzną ciężkość i suwerenność. Po co? Żeby pewnego dnia nie obudzić się w balonie, który prędzej czy później zacznie wznosić się ku nieodwracalnej pustce...

PS. Na wysokości 8000 metrów zaczyna brakować tlenu.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /97 wszystkich

Komentarze [2]

~lol
2014-11-06 21:14

Jestem pod ogromnym wrażeniem.

~adam
2014-11-06 21:09

Niezwykle dojrzały tekst. Pióro budzi szacunek. Gratulacje!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry