Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Prorok   

Dodano 2008-06-16, w dziale opowiadania - archiwum

Słońca nie było widać. Wszystko - każdy kąt, każdą przestrzeń - okrywała szarość. I jeszcze ten deszcz padający nieustannie, miarowym rytmem i ci ludzie, przemykający cicho z pochylonymi głowami.

Autobus, jakby wyrwany z objęć deszczu, w końcu nadjechał. W jednej chwili spod dachów i z bram wyszli ludzie. Pośpiech. Przepychanie. Michał z trudem wszedł do środka. Było ciasno. Można było odnieść wrażenie, że nasiąknięci wilgocią pasażerowie skurczyli się jak gąbka, zajmując mniej miejsca. Drzwi zamknęły się z trudem i autobus ruszył. Wszystkie szyby były zaparowane. Panujący we wnętrzu półmrok rozświetlały jedynie małe lampki znajdujące się gdzieś u góry. Michał kupił bilet i przesunął się w głąb pojazdu. Wtedy go zauważył. Stał z przodu. Był wysoki, starannie uczesany i ogolony. Miał na sobie żółtą pelerynę, co sprawiało, że na szare, smutne i zmęczone twarze ludzi bił od niego ciepły blask. Patrzył błyszczącymi oczyma. Inni ludzie również go zauważyli. Silnik warczał niemiłosiernie.

- Nadchodzi czas oczyszczenia - odezwał się nagle mężczyzna w żółtej pelerynie. Każda chwila przybliża nas do oblicza Najwyższego!

Ludzie z zaciekawieniem odwrócili głowy w kierunku mówiącego. Jedni ze zdumieniem, inni z litością, a jeszcze inni z obojętnością. Michał poczuł, jakby stanął w centrum wszechświata. W tej chwili nie istniało dla niego nic poza tym wnętrzem autobusu, a on sam czuł się tak, jakby zawisł w pustce, otoczony mglistymi gwiazdozbiorami i kosmicznym pyłem. Zatrzymali się na jakimś skrzyżowaniu.

- To już ostatni moment – kontynuował mężczyzna, nie zmieniając wyrazu twarzy. Ostatnia chwila, by przygotować się na wielką wodę!

Tłum ożywił się. Jakaś staruszka przeżegnała się niezdarnie, szepcząc coś do siedzącej obok kobiety. Z tyłu autobusu dobiegł czyjś ściszony szept: „Jakiś wariat? Widzi pan co się to porobiło”. Pijany mężczyzna, siedzący obok jakiegoś starca, podniósł z trudem głowę jakby chciał coś powiedzieć, ale ta opadła mu z powrotem. Silnik zaryczał. Mężczyzna w żółtej pelerynie patrzył gdzieś przed siebie i po raz trzeci odezwał się zdecydowanym głosem:

- Zastanówcie się! To już ostatni moment, by spytać samego siebie, jak wygląda moje życie? Popatrzcie na siebie. Czy jesteście szczęśliwi? Co jest dla was najważniejsze? Dom? Rodzina? Pieniądze?

Ktoś zaczął energicznie przepychać się między stłoczonymi pasażerami, przepraszając co chwila, ale ludzie nie zwracali na niego uwagi. Wszyscy wpatrywali się w mówiącego. Autobus zahamował gwałtownie, lecz ludzie nawet nie drgnęli.

- Czy będziecie mieli odwagę spojrzeć Bogu w oczy? Czy jesteście gotowi na spotkanie z Nim, choćby teraz?

Autobus zbliżał się do kolejnego przystanku. Jakiś człowiek znów przepychał się w kierunku drzwi.

- Ludzie! Pracujecie, zarabiacie pieniądze i myślicie, że tak trzeba, że to jest właśnie życie... Bóg to widzi. On zna waszą hierarchię wartości. On zdaje sobie sprawę, że taka ludzkość nie ma przyszłości. I ponownie, jak przed wiekami, ześle masy wody, by zabić to, co złe. Przygotujcie się! Czy nie wydaje się wam dziwne, że ostatnio deszcz pada tak często?

Niektórzy pokiwali smutno głowami. Nie mieli wątpliwości, facet ma rację. Uwięzieni gdzieś w kosmosie, w czterech ścianach autobusu, który mógł równie dobrze być ich arką, zdali sobie sprawę, że być może przyszedł do nich prawdziwy prorok. Michał patrzył na niego przez cały czas. Mężczyzna wydawał się być spokojny, opanowany, przekonany o słuszności swoich słów. Po chwili ciągnął dalej:

- Kiedyś nastąpi koniec, być może stanie się to już za chwilę. Pamiętajcie o tym! Od tego nie można uciec. Przyjdzie czas, by odwrócić głowę i spojrzeć wstecz. Co wtedy zobaczycie? Nic! Tylko szarość i pustkę, bo pieniądze, tam (wskazał ręką do góry), nie będą miały żadnej wartości. Mówię wam, ludzie, w każdej chwili możecie stracić wszystko.

Nagle przerwał. Zaczął przepychać się między zamyślonymi ludźmi i zniknął. Michał nawet nie zauważył, że autobus zatrzymał się już chwilę temu na przystanku, a drzwi były otwarte. Wysiadło kilka osób. Tłoku nie było. Ludzie zaczęli powoli rozglądać się dokoła, jakby ktoś wyrwał ich z głębokiego snu. Silnik autobusu znów zawył złowieszczo. Nagle ktoś krzyknął. Złodzieje! Ukradli mi torebkę! O Boże! Czar prysł. Ludzie zaczęli kręcić się nerwowo na siedzeniach i przeglądać swoje bagaże. W jednej chwili z różnych stron odezwały się zrozpaczone głosy okradzionych. Ukradli mi portfel! Nie mam zegarka! Rzeczywistość wróciła w brutalny sposób. Michał także zauważył, że nie ma portfela, ale w obliczu ewentualnego potopu wydał mu się on i tak zbędnym balastem...

Grafika:

http://www.ilawa.policja.gov.pl/images...

Oceń tekst
  • Średnia ocen 2.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 2.4 /24 wszystkich

Komentarze [3]

~rolex
2008-06-23 17:55

Cardia nawet z autobusu potrafi zrobić universe. Cholera, co to za sekta cię napadła?

~Moczo_absolwent
2008-06-18 17:29

Że co? A gdzie rozwinięcie i zakończenie?
D.N.O.!

radzio
2008-06-16 23:44

A może by tak redakcja Lessera zaczęła pisać rasowe felietony a nie jakieś opowiadania (nie ujmując Twoim umiejętnościom). Bo już mnie nudzą opowiadania, wierszyki.

Droga redakcjo weź się bardziej postaraj :-) jakieś ambitne teksty (ten “Potwór z Amstetten” do takich nie zaliczam – przykro mi Rybosom).

Co się stało z Lesserem sprzed roku, dwóch? Coś tu jest nie tak…

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry