Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Przemyślenia pierwszoklasistki   

Dodano 2021-10-16, w dziale felietony - archiwum

Pierwsze dni w nowej szkole były chyba, nie tylko dla mnie, wypełnione skrajnymi emocjami. Teraz, gdy te burzliwe dni mam już za sobą i trochę ochłonęłam, postanowiłam podzielić się z wami moimi odczuciami. Jestem pewna, że podobne uczucia i emocje towarzyszyły w tych dniach wielu moim kolegom i koleżankom z klas pierwszych. Z pewnością nikomu z nas nie było łatwo opuścić dawną klasę i zdecydować się na wybór nowej szkoły. Wybór rozszerzeń był bez wątpienia także bardzo gorącym okresem w naszych domach. No i nadszedł w końcu pierwszy września, a wraz z nim stres, lęk i poczucie zagubienia. Czy o to nam chodziło?

/pliki/zdjecia/szk1_2.jpg Mój pierwszy dzień w nowej szkole był chyba typowy. Oczywiście stresowałam się dość mocno. Nie wiedziałam, kto będzie moim wychowawcą i nie znałam większości ludzi, których nazwiska znalazły się na liście przyjętych do mojej nowej klasy. Zastanawiałam się, czy na placu szkolnym pojawią się tego dnia wszyscy przyjęci do klasy w wyniku rekrutacji, czy też może pod koniec wakacji ktoś zrezygnował ze szkoły bądź zdecydował się zmienić klasę? Niepotrzebnie. Szybko przekonałam się, że na placu szkolnym pojawili się wszyscy. Moja nowa szkoła jest naprawdę ogromna i jak się dowiedziałam, uczęszcza do niej prawie 900 uczniów. Na placu przed szkołą, w dzień rozpoczęcia roku szkolnego, zgromadzili się wyłącznie uczniowie klas pierwszych, a i tak można się było zagubić. Gdy rozglądałam się dookoła siebie, widziałam wypisany na twarzach innych uczniów ten sam niepokój i lęk związany z tym, jak tu będzie. Na początku panował tam niemały chaos. Nie wiedzieliśmy, gdzie i jak mamy się ustawić. Na szczęście pojawili się nauczyciele, nasi przyszli wychowawcy i to oni szybko zapanowali nad całym tym rozgardiaszem. Najpierw wspomniani nauczyciele ustawili nas na placu (zapewne zgodnie z jakimś porządkiem), a tuż potem dyrektor bardzo ciepło i serdecznie nas przywitał. Po jego wystąpieniu wychowawcy poszczególnych klas pierwszych, odczytali na głos listy swoich uczniów i wraz z nimi weszli do budynku szkoły. Wtedy to poznałam moją wychowawczynię. Mogłam także pierwszy raz rozejrzeć się po szkole. Szkoła wydała mi się tego dnia tak wielka, że miałam wrażenie, jakbym weszła do jakiegoś labiryntu. Na szczęście spacer po szkole z nową wychowawczynią pozwolił mi nieco ten lęk oswoić. Dowiedziałam się także wtedy, jak rozmieszczone są poszczególne pracownie, gdzie jest pokój nauczycielki, sekretariat, biblioteka, gabinet pielęgniarki itd. Ale gdy po tym spacerze weszliśmy w końcu z wychowawczynią do jakiejś sali i usiedliśmy w ławkach, lęk powrócił. Znów zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, że akurat tu się pojawiłam oraz że wybrałam takie a nie inne rozszerzenie. Jakoś nie łatwo było mi w tamtym momencie odpędzić wszystkie te myśli. A gdy już mi się to prawie udało, /pliki/zdjecia/szk2_2.jpgto zaczęłam się zamartwiać, czy sobie tu poradzę i czy dam radę opanować znacznie więcej treści niż w szkole podstawowej.

Te pierwsze dni nauki w liceum uzmysłowiły mi, że żarty się skończyły, zaczyna się poważna nauka i nadchodzi czas na zastanowienie się, co też chcę robić w przyszłości. Nie wiem czy wy także, ale ja do dziś nie jestem tego pewna i mam wiele wątpliwości. Jednak moje podejście do życia - o dziwo - również się trochę zmieniło. Zaczęłam żyć tym co tu i teraz i przestałam martwić się na zapas. Postanowiłam od razu zabrać się solidnie do nauki, co powinno zapewnić mi wewnętrzny spokój i sprawić, że wszystkie pozostałe sprawy jakoś same się poukładają i będzie dobrze.

Nie było mi jednak łatwo. Założyłam maskę i grałam osobę, której nie rusza zmiana szkoły, opuszczenie znajomych ze starej klasy, czy też wejście w nową grupę. W głębi serca było mi jednak smutno i przyznaję, że nadal jeszcze tęsknię za starą klasą. Większość moich kolegów i koleżanek z podstawówki bardzo przeżywała pod koniec ubiegłego roku szkolnego wybór nowej szkoły, ale w gruncie rzeczy cieszyła się chyba na myśl o ludziach, których w nowej szkole będą mogli poznać. Ja także należałam do tej grupy. Byłam bardzo podekscytowana i ciekawa tego, co przyniesie mi przyszłość, jak to będzie w liceum i jakich ludzi tam poznam? Dziś mogę już chyba śmiało powiedzieć, że najgorszy dla mnie był ten pierwszy miesiąc, bo objawy tego początkowego skołowania zdecydowanie odeszły w przeszłość. Zaczynam także powoli rozumieć moich starszych znajomych, którzy uprzedzali, że liceum, to już nie podstawówka i to w wielu wymiarach, nie tylko tych edukacyjnych. Nadal nie rozumiem jeszcze, dlaczego dorośli tak często mówią, że czasy szkoły średniej były dla nich najlepsze i chętnie wróciliby do tamtego okresu w swoim życiu. To fakt, że dzięki szkole możemy dowiedzieć się bardzo wielu rzeczy o otaczającym nas świecie, rozwinąć się intelektualnie, ale proces edukacji to przecież również nieustające obawy, niepokój i stres.

/pliki/zdjecia/szk3_1.jpgW pierwszych dniach nauki w nowej szkole zadziwiło mnie też kilka kwestii, z którymi nie spotkałam się wcześniej. Po pierwsze wychodzenie w trakcie lekcji do toalety. Niby wszyscy wiemy, że nie powinno się tego robić na lekcjach, ale tutaj nauczyciele nie robią z tego żadnego problemu. W mojej podstawówce nauczyciele bardzo niechętnie wypuszczali nas z klasy podczas lekcji, a nawet wykazywali przy tym wyraźne objawy zdenerwowania. Zaskoczyło mnie również w tej szkole pojawienie się plastyki w moim planie zajęć. W podstawówce nie miałam tego przedmiotu już w 8 klasie i myślałam, że w liceum też go nie będzie. Zdecydowanie bardziej spodziewałabym się zajęć z muzyki lub techniki, a tu proszę. Co prawda wybrałam tu klasę humanistyczną, ale mimo to nie spodziewałam się, że zajęcia z matematyki będę miał jedynie 3 razy w tygodniu. W podstawówce miałam te zajęcia codziennie. Zaskoczyły mnie również tutejsze szatnie. W starej szkole mieliśmy indywidualne szafki, natomiast tu są boksy z wieszakami. Czy to jest lepsze? Nie wiem, ale na pewno nie trzeba szukać klucza w swoim plecaku. Ucieszyło mnie natomiast bardzo, gdy na przerwach mogliśmy posłuchać z głośników, rozmieszczonych na korytarzach na wszystkich piętrach szkoły, piosenek. Byłam tym naprawdę bardzo mile zaskoczona, tym bardziej, że szkolny radiowęzeł grał naprawdę różnorodną muzykę.

Myślę, że mogę już napisać, że przyzwyczaiłam się już do nowej szkoły, a nawet, że zaczyna mi się tu podobać, dlatego bardzo bym nie chciała wejść na ścieżkę zdalnego nauczania. Co prawda wiem o tym doskonale, że dla niektórych to wybawienie, bo przecież można ściągać na sprawdzianach, udawać, że nie można dołączyć do lekcji itp., ale dla mnie e-nauczanie to zdecydowanie bardziej brak codziennego kontaktu ze znajomymi ze szkoły, nieformalnych spotkań po lekcjach i przeżywania emocji. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że niektórzy nauczyciele również nie za bardzo radzili sobie z prowadzeniem e-lekcji, a już szczególnie z ocenianiem. Irytowało mnie notoryczne przekazywanie nauczycielom przez część moich kolegów i moje koleżanki informacji, że /pliki/zdjecia/szk4.jpg nie mogą się połączyć bądź włączyć mikrofonu, bo coś im nie działa lub sąsiad robi remont i jest głośno. Dzięki temu niektórym udawało się unikać odpowiadania przez prawie cały rok, przez co ci pozostali byli pytani znacznie częściej. Czy tylko moim zdaniem nie było to fair? Naturalnie zdarzało się także, że nauczyciele nie uwzględniali takich tłumaczeń i wpisywali oceny niedostateczne, ale to też nie było fair, bo niekiedy była to akurat prawda. W końcu nie przez przypadek pojawiło się powiedzenie o złośliwości przedmiotów martwych. Oczywiście nie wiem, czy wam się takie nauczanie podobało, ale ja nie jestem jego zwolenniczką. Nie ma to jednak jak kontakt z klasą i nauczycielem oraz wymiana myśli i emocji na żywo. W domu to jednak zbyt wiele spraw odciąga naszą uwagę i znacznie łatwiej się zdekoncentrować. Z opowiadań niektórych znajomych wiem, że odpuszczali sobie te zajęcia i zamiast słuchać nauczycieli i brać w ich zajęciach udział, robili sobie śniadanie lub coś do jedzenie (w zależności od pory dnia), grali na kompach ze znajomymi lub najzwyczajniej w świecie dosypiali zarwane noce.

Mam nadzieję, że jednak w tym roku los nas oszczędzi i nie będziemy zmuszeni przechodzić na zdalne nauczania. Wierzę też, że my, pierwszoklasiści, powoli oswoimy się z nową szkołą i pozbędziemy się tych wszystkich lęków oraz frustracji, które wiążą się zawsze ze zmianą, a w tym przypadku z rozpoczynaniem edukacji w nowym miejscu. Jestem pewna, że z czasem damy sobie radę, a dzięki czemu spełnimy też kiedyś nasze marzenia.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /12 wszystkich

Komentarze [2]

~fan
2021-10-17 20:27

Kolejny udany debiut. Brawo!

~Maria
2021-10-16 19:28

Samo życie.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry