Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Rozmowy kontrolowane w tornadzie manipulacji   

Dodano 2022-04-21, w dziale felietony - archiwum

W XXI wieku, znanym z powszechnego dostępu do Internetu, spora część zamieszczanych tam treści jest cenzurowana. Nie jest to naturalnie trend, który pojawił się za naszego życia. Zjawisko to znane jest światu już od setek lat. Dla nikogo, kto posiada choćby bardzo ogólną wiedzę o historii świata, nie jest tajemnicą, że w minionych wiekach wiele dzieł sztuki czy literatury, z różnych zresztą powodów, podpadło kościelnej bądź świeckiej cenzurze, która wymusiła na ich twórcach zmianę przekazu treści, ale z zastrzeżeniem, by nadal była ona zrozumiała dla każdego, kto znał dobrze realia przedstawianego w utworze lub dziele wydarzenia.

/pliki/zdjecia/roz1_5.jpg Długie lata manipulowania ludźmi i doskonalenia się w tym procederze przyniosły rezultaty wręcz niezwykłe. Cenzura zawsze dotyczyła odbioru wydarzenia, dzieła lub utworu, które z konkretnego powodu budziło poruszenie lub uznawane było za niesprawiedliwe. Określone kręgi, zdające sobie doskonale sprawę z tego, że ludzie z natury nie lubią samodzielnie myśleć, próbowały narzucić im jedynie słuszną interpretację, dając wszystkim do zrozumienia, że ten, kto uważa inaczej, nie ma kompletnie pojęcia, o czym mówi albo musi mieć w tym jakiś ukryty interes, czego zwykli ludzie nie lubią i nie wybaczają. Konsekwencją takich działań był natychmiastowy podział społeczeństwa i w najlepszym przypadku jawne bojkotowanie tych, którzy myśleli inaczej

I tak jest do dziś. W momencie pojawienia się mniej lub bardziej drażliwego tematu, natychmiast zjawia się cała armia foliarzy, którzy uwielbiają mieć wpływ na powszechny (z reguły negatywny). odbiór konkretnych wydarzeń lub dzieł. Oczywiście tego niechlubnego tytułu nie przypisywałbym jednak każdemu, kto podjął wysiłek dokonania samodzielnej intelektualnej interpretacji i doszedł w jej wyniku do nieoczywistych dla wielu wniosków, co pozwolił sobie wyrazić w swej opinii lub komentarzu.

Wydarzeniem, o którym jakoś nikt nie mówi, a któremu w tym kontekście warto się moim zdaniem dokładniej przyjrzeć, jest historia ucieczki trzech australijskich nastolatków z obozu przymusowej kwarantanny w Howard Springs, w którym zostali umieszczeni siłą, mimo negatywnych wyników testów na koronawirusa. Co prawda było to w grudniu ubiegłego roku, jednak przypominam o tym, mając na uwadze fakt szerzenia się stopniowego ograniczania innym wolności. Nie da się ukryć, że nazwa „obóz przymusowej kwarantanny” może jednak budzić lekki niepokój, szczególnie wśród polskich czytelników, którym słowo „obóz” nie kojarzy się najlepiej. Przyznacie, że szokujący jest fakt zamknięcia zdrowych osób z chorymi, wbrew ich woli i w odizolowanym od świata miejscu. Czytaliście komentarze bądź opinie dotyczące tego wydarzenia? Ja czytałem i przekonałem się, że sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak powszechnie można by było się spodziewać?

/pliki/zdjecia/roz2_3.jpg Kilka dni po ukazaniu się w Internecie informacji o zestrzeleniu dziesięciu rosyjskich samolotów, przez rzekomego asa ukraińskiego lotnictwa, okazało się, że ów „Duch Kijowa”, którego zaczęto już prawie wielbić, to jedna wielka manipulacja, w której perfidnie wykorzystano zdjęcie jednego ukraińskiego pilota, wykonane w 2019 roku, gdy grupa pilotów z tego kraju testowała francuskie hełmy lotnicze.

W swoim poprzednim artykule, w którym wspominałem już o medialnej manipulacji, napisałem, że ukraińscy żołnierze z Wyspy Węży prawdopodobnie żyją, bo wśród wielu wykluczających się wzajemnie informacji na ten temat, na które natrafiłem, pojawiły się i takie. Wtedy mogłem jednak napisać tylko „prawdopodobnie”. Dziś wiemy już na ten temat więcej. Okazuje się, że cała obsada wojskowego posterunku na wyspie (82 osoby), została wzięta do niewoli i przetransportowana do Sewastopola, a następnie w wyniku dwustronnych uzgodnień wymieniona za pojmanych żołnierzy rosyjskich. Tak więc obrońcy „Wyspy Węży” wraz ze swoim dowódcą wrócili do domu żywi. A w Internecie zdążono im już postawić posąg i to nie jeden. To tylko potwierdza, że informacje, które serwują nam media, nie zawsze niestety oparte są o sprawdzone fakty, ale to jest chyba dla każdego rozsądnego człowieka oczywiste. I tak często dajemy się oszukać, bo siła medialnego przekazu jest ogromna.

Bazując na przedstawionych powyżej przykładach łatwo zauważyć, na jakiej zasadzie działa taki „wir dezinformacji”. Zazwyczaj jest to działanie celowe, ale jednak nie zawsze. Niektórzy ludzie nie planują siania nieprawdy, ale powtarzając zasłyszane lub przeczytane gdzieś informacje, robią to, choć nieświadomie. Zawsze dotyczy to informacji, które budzą powszechne społeczne uznanie bądź wywołująca ciarki na ciele odbiorców. Gdy tego typu informacja trafi w końcu do Internetu, od razu wpada w oko użytkownikom, jest powszechnie czytana i oczywiście przekazywana dalej z niezwykłą prędkością. Nic nie jest w stanie powstrzymać takiego tsunami, które dzięki swej sile w początkowej fazie bez problemu rozprawia się z każdym negującym ją argumentem, gdyż każdy daje się wciągnąć na karuzelę dalszego przekazywania niesprawdzonej informacji. Po trafieniu do ogromnej liczby odbiorców dana informacja ma naturalnie swoje „pięć minut”, które tak naprawdę trwają znacznie dłużej. Hype utrzymuje się przez kilka dni, /pliki/zdjecia/roz3_2.jpga czasami nawet i tygodni, po których wszyscy zapominają o tym wydarzeniu, bo trafia do nich kolejna intrygująca informacja. I tak koło się zamyka. Nie inaczej jest też z ludźmi. Według mnie bardzo często, a nawet zbyt często zdarza się, że tuż po wyniesieniu jakiejś osoby na społeczny piedestał, zostajemy w jednej chwili zasypani medialnymi informacjami, które natychmiast tę postać odbrązawiają. Oczywiście w takiej sytuacji pojawia się cała masa informacji niesprawdzonych lub celowo dyskredytujących tę postać, ot tak z czystej ludzkiej zazdrości, zawiści lub w imię interesów partyjnych. Sami więc teraz oceńcie, ile to już razy daliście się wprowadzić w błąd.

Na szczęście od niedawna wiele platform w Internecie wprowadza zgodnie ze swoim regulaminem weryfikację treści, blokując lub usuwając m. in. te, które uznane zostają za obraźliwe, krzywdzące lub naruszające normy i zasady współżycia społecznego, co pozwala choć częściowo wyhamować ich dalsze nagłaśnianie. Internetowa cenzura, jak każdy medal, ma naturalnie dwie strony, o czym nigdy nie należy zapominać. Z drugiej strony dla nas, użytkowników Internetu, nie jest tajemnicą, że największe serwisy przyciągają i skupiają gigantyczne grona przeróżnej maści przepełnionych nienawiścią do ludzi i świata frustratów, których głównym celem w życiu jest sianie społecznego zamętu i namawianie innych do agresywnych zachowań. Nie można jednak zapominać i o drugiej stronie medalu. Filtrowanie treści w imię nie zawsze i nie do końca klarownych interesów, również wypacza naszą rzeczywistość, nie prowadząc w konsekwencji do żadnego dobra. Już w tej chwili komentatorzy są często zszokowani, gdy dostają od administratora bana. Zamieszczane przez nich screeny, potwierdzają jedynie, jak niekiedy absurdalny bywa tego powód. Czasem można odnieść wrażenie, że wszystkie te narzucone ograniczenia nie mają żadnego związku z bezpieczeństwem i ogólnospołecznym dobrem, a wynikają jedynie z dyskryminacji tych, którzy odważą się mieć inne od przyjętego i akceptowanego przez określone kręgi zdanie. Pilnować muszą się więc wszyscy i nie tylko twórcy.

Nie wiem jak wy odebraliście ten fakt, ale powiem wam, że mnie zaskoczyło nie tak dawno, gdy na portalu YouTubie zniknęła możliwość oceniania materiałów za pomocą łapek skierowanych w dół. Nie nie da się już zaznaczyć pola z łapką. /pliki/zdjecia/roz4_1.jpg Serwis uzasadnia tę zmianę tym, że użytkownicy portalu niewłaściwie używali tej formy oceny. Może i tak było, ale czy ta kompletnie niedorzeczna zmiana faktycznie zmieniła w serwisie coś na lepsze? Mam wątpliwości. Ograniczenie dostępności treści w mediach jest potrzebne choćby po to, by dane serwisy nie były zalewane falą nieodpowiednich obrazków, filmów, postów itd. Nie możemy jednak zapominać o tych ludziach, którzy widzą świat inaczej i też chcieliby mieć możliwość wypowiedzenia swego zdania lub obejrzenia i przeczytania wypowiedzi innych ludzi, którzy myślą podobnie. Cenzura i mnie wydaje się więc potrzebna, ale jej zakres i sposób filtrowania treści nie zawsze są dla użytkowników zrozumiałe, bo nie zawsze działa ona zgodnie z życzeniem właściciela danego serwisu lub portalu. W konsekwencji ludzie ci dostają potem miliony maili od rozwścieczonych użytkowników, którzy nie rozumieją powodów i nie zgadzają się z nową polityką firmy (naturalnie mam tu na myśli „usprawnienie funkcji”), które ich zdaniem oprócz ograniczania wolności, nie służą tak w zasadzie niczemu konkretnemu.

Żyjemy w takiej części świata, który stara się być chyba nazbyt poprawna politycznie. Zmierzając ku tej poprawności, ukrywamy jednak jednocześnie coś, co z tą poprawnością nie za bardzo idzie w parze. Może się mylę, ale moim zdaniem takie działanie to podcinanie sobie skrzydeł rozsądku i samodzielnego myślenia.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /114 wszystkich

Komentarze [5]

~Brenton
2024-02-17 01:56

Pozdrawiam autora tego majstersztyku jak i wszystkich go czytających. To jest prawdziwa literatura.

~Yason to nasz bohater!
2024-02-08 00:13

Yason wzorowo poradził sobie z tym ambitnym tematem pomimo jego powagi i wysokiej złożoności. Brawo!

~Była Lesserka
2022-04-23 21:36

Zgadzam się z przedmówcami. Świetny tekst Yason. Tak trzymaj!

~Piesek
2022-04-23 17:50

Artykuł to istne crème de la crème, podsumowujące aktualną rzeczywistość! Jestem pod wielkim wrażeniem merytoryki całego tekstu, czapki z głów!

~Kot
2022-04-21 20:41

Od dłuższego czasu czekałem na artykuł Yasona i prawdę powiedziawszy, trudno było o lepszy akcent na poprawę nastroju dzisiejszego pochmurnego wieczora. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż poruszone przez autora problemy nieustannie intensyfikują tempo eskalacji, zaś cenzura i zabiegi propagandowe rozszerzają swoją ekspansję każdego dnia. Nie każdy dostrzega podobne tendencje, jednak bez wątpienia dotykają one nas wszystkich, bez względu na stan świadomości. W świetle tak intensywnych transformacji i narastającego w zatrważającym tempie usankcjonowania sfery medialnej kolejnymi aspektami tzw. “poprawności politycznej”, warto zadać sobie pytanie: “Quo vadis, debato publiczna?”. Wkraczamy bowiem w epokę, której realia nieodległe są doprowadzeniu, by skutki każdego kolejnego kroku stawianego przez społeczeństwo w kierunku biernego przyzwolenia na szalejącą w świecie coraz zuchwalej dezinformację były dla nas już nieodwracalne.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry