Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Śladami dawnej Jugosławii   

Dodano 2015-09-25, w dziale relacje - archiwum

6 sierpnia 2015 roku. Rozpoczynamy naszą wakacyjną podróż do Czarnogóry. Pełni energii i w radosnym nastroju pakujemy bagaże do samochodu, zabieramy prowiant na drogę, aparaty fotograficzne, przewodniki oraz mapy i wyruszamy. Jeszcze rzut oka na zegarek. Jest godzina czwarta nad ranem.

Jedziemy przez Słowację, Węgry i Serbię. /pliki/zdjecia/jug 1.jpg W Serbii zatrzymujemy się na nocleg w przytulnym pensjonacie. Docieramy tam bardzo późnym wieczorem. Wszystko jest oświetlone i otwarte na oścież, ale na recepcji o dziwo nie zastajemy nikogo. Lekko zdziwieni szukamy recepcjonisty. Niestety, bez efektu. W końcu udaje nam się znaleźć właściciela. Okazuje się, że pokój jest już dla nas przygotowany. Zadziwia nas gościnność tych ludzi. Warunki bardzo dobre. Po śniadaniu płacimy za pokój i ruszamy w dalszą drogę.

Nasz plan na dziś to Czarnogóra. Chcemy dotrzeć do kanionu rzeki Tary, drugiego co do głębokości na świecie i przespacerować się po niezwykłym moście, który ma 366 metrów długości i zawieszony jest na potężnych przęsłach. Uwierzcie, robi ogromne wrażenie. Potem jedziemy do Parku Narodowego w Górach Durmitor. Cudowne widoki na dolomity i wapienne skały porośnięte wysokogórską roślinnością. Droga jest bardzo kręta i niesamowicie wąska. Robimy mnóstwo zdjęć. Z okna samochodu obserwujemy pasące się owce i krowy, które w pewnym momencie wchodzą nam na drogę. Przy wyjeździe z parku kolejna niespodzianka. Szereg przepięknych tuneli wykutych w skałach. Droga staje się coraz bardziej kręta, wąska, a do tego wjeżdżamy co i raz w kolejne ciemne, kiepsko oświetlone skalne tunele. Pięknie, ale też trochę strasznie. Po wyjeździe z jednego z takich tuneli naszym oczom ukazuję się kanion i most na rzece Pliwie. Przejeżdżamy po nim, kierując się do kolejnego celu naszej podróży – Ulcini, leżącej nad morzem Adriatyckim. Docieramy tam wieczorem i naszym oczom ukazuję się cudowny widok. /pliki/zdjecia/jug2.jpg Miasto wielu kultur, o niesamowitej zabudowie i oświetleniu. Z jednej strony morze i stare średniowieczne miasto, a z drugiej pensjonaty, sklepiki, restauracje i góry opadające stromo ku morzu. Wynajmujemy pokój w pensjonacie na jednym z tych stromych wzgórz. Nigdy nie zapomnę widoku z naszego balkonu, zarówno wieczorem jak i o poranku. W Ulcini spędzamy tydzień. Przed południem jeździmy na piaszczystą plażę, która ciągnie się przez 15 kilometrów aż do granicy z Albanią. Zażywamy tam kąpieli w ciepłym morzu, którego barwa przypomina turkus. Wieczorami zwiedzamy miasto, degustujemy lokalne potrawy w klimatycznych knajpkach i obserwujemy z zaciekawieniem ludzi reprezentujących odmienne kultur, np. muzułmanów. Zadziwiają nas stroje muzułmańskich kobiet, szczególnie, że te noszą je nawet w ponad czterdziestostopniowym upale. W małych, egzotycznie wyglądających sklepikach, kupujemy pamiątki. Czas mija szybko i ósmego dnia opuszczamy gościnne Ulcini, żegnając się z gospodarzami naszego pensjonatu w języku niemieckim.

Kolejnym punktem naszej podróży ma być Kotor – średniowieczne miasteczko zwane małym Dubrownikiem. Zwiedzamy je przez całe popołudnie. Zachwyca nas jego średniowieczna zabudowa, wąskie uliczki, nieregularnie uformowane place, mnóstwo restauracji i sklepików z pamiątkami. Wieczorem udajemy się na nocleg nad zatoką Kotorską. Z okien po raz kolejny widzimy piękną zatokę otoczoną górami. Na zatoce cumują jachty, statki oraz prom wycieczkowy. Uwieczniamy to wszystko na fotografiach.

/pliki/zdjecia/jug3.jpg

Ostatniego dnia podróży udajemy się do Chorwacji, aby zwiedzić miasto marzeń mojej mamy, Dubrownik. Po drodze mijamy wyspę św. Stefana, podobno najdroższe miejsce wypoczynku w tamtym rejonie (znane z wizyt gwiazd światowego kina). Dojeżdżamy do Dubrownika, w którym spędzamy cały dzień. Zwiedzamy, podziwiamy i degustujemy lokalne potrawy. Nagle nadchodzi burza, połączona z mocną ulewą. Przeczekujemy ją w akwarium morskim, obserwując kraby, koniki morskie, żółwie i płaszczkę, która pływa w kółko w swoim basenie. Wyjeżdżamy zauroczeni, z nadzieją, że kiedyś tam jeszcze wrócimy. Przed nami wielogodzinna podróż do domu i ostatni nocleg po drodze. W samochodzie podsumowujemy naszą bałkańską przygodę, dzielimy się wrażeniami i podziwiamy krajobraz za oknami. 18 sierpnia o 5 nad ranem docieramy do domu.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /24 wszystkich

Komentarze [1]

~Jaskier
2015-09-26 16:05

Zaczyna się fajnie, ale im dalej w las, tym więcej drzew i coraz bardziej mam wrażenie, że coś podobnego sprawdzałem bratu dwa tygodnie temu.

Styl nijaki i sporo powtórzeń.
Zdjęcia spoko, ale jak już zrobiliście mnóstwo, to można się było w całości oprzeć o własny materiał.

_________________________________________________
Klikam żyrafę.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry