Tajemnica – cz. 3
Brunet o szarych oczach klęczał na marmurowej posadzce. Tuż obok niego stał mężczyzna o kasztanowych włosach, pilnując, aby ten nie wstawał. Przy okrągłym stole nie siedział już nikt, ale w odległym kącie trzy ponure postaci rozmawiały ze sobą po cichu.
- Jeszcze chwila – powiedziała ze złością albinoska.
- Coś z nim trzeba zrobić - blondyn odgarnął dłonią długie włosy z twarzy.
- Czekamy już długo. Nawet nie wiemy na co. Zabrała artefakt iluzji.
- Należy do niej - dziewczyna broniła nieobecnej.
- Elizo, wszystkie należą do nas. Do każdego z nas - przerwała Latynosowi.
Otworzyły się drzwi i do sali weszła blondynka, a za nią ochroniarz, który niósł na rękach dziewczynkę.
- Nie martwcie się już - powiedziała. Zwinnym ruchem wyjęła z kieszeni biały diament i pokazała go trójce znajdującej się w przeciwległym kącie pomieszczenia. - Nie zgubiłam go -uśmiechnęła się złośliwie do Latynosa.
- A ona? - klęczący mężczyzna podniósł głowę, widząc ochroniarza niosącego dziewczynkę i próbował wstać.
- Nie tak szybo - powstrzymał go stojący przy nim mężczyzna o kasztanowych włosach.
- Puśćcie ją! To ja jestem wam coś winien a nie ona!
- Bądź cicho - powiedział blondyn z głębi sali.
- Drogi Nicolasie z łaski swojej ucisz się - powiedziała z irytacją blondynka i wskazała ręką ochroniarzowi, by ten położył dziewczynkę na okrągłym stole, który stał pośrodku pokoju. Ten usłużnie wykonał polecenie.
- Diano, co jej zrobiłaś? - spytał Latynos.
- Żyje. No cóż, byłam trochę głodna - uśmiechnęła się błogo.
- Jak śmiałaś! - Nicolas zaczął się szarpać mocniej. - To tylko dziecko!
Jedyną reakcją blondynki był gest ręką nakazujący drugiemu ochroniarzowi by ten podszedł do szarpiącego się mężczyzny i pomógł go okiełznać. Czwórka stojąca w oddali w ogóle się nie poruszyła i nadal rozmawiała po cichu.
- Jaki masz plan? - blondyn zebrał swoje włosy i sprawnymi ruchami związał je w kok.
- Gdy się zbudzi, użyjemy hipnozy. Niech ona to zrobi. Osłabiłam ją i teraz jest zbyt słaba, by walczyć z jakimkolwiek artefaktem - spojrzała na dziewczynkę.
- Cyrylu, mówiłam, że Diana na pewno wie, co robi - uśmiechnęła się promiennie, a blondyn spojrzał na nią spode łba.
- Ostrożności nigdy dość - uciął Latynos.
- Masz rację Juri. Upewniłam się, że Nicolas przez ostatnie dziesięć lat nie utrzymywał z nikim kontaktu.
Gaja powoli odzyskiwała świadomość i przysłuchiwała się rozmowie. Instynkt podpowiadał jej jednak, aby leżała bez ruchu i nasłuchiwała.
- Jak śmiałaś - usłyszała słowa swojego wujka.
Usłyszała ciche dźwięki świadczące o tym, że postaci stojące w pobliżu stołu oddalają się. Uchyliła lekko powieki. Leżała na okrągłym stole, a przy niej leżały cztery diamenty. Może mogłyby jej jakoś pomóc – pomyślała. Szybkim ruchem włożyła je do kieszeni i ponownie zamknęła oczy, przysłuchując się rozmowie.
- Myślę, że Anita byłaby z ciebie dumna - zaśmiała się nieznana Gai kobieta.
- Nie wspominaj jej imienia! - z wyraźnym wysiłkiem wujek dziewczynki podniósł głos. Nie wiedziała zbyt wiele o swojej mamie, ale znała jej imię.
- Nicolasie nie podnoś głosu na swoją panią! - powiedział ostro jakiś nieznajomy mężczyzna. Usłyszała dźwięk uderzenia i stłumiony jęk wujka.
- Fabianie, uspokój się. Pragnę, aby był przytomny, gdy Gaja będzie zmieniać zdanie na temat swojego ukochanego wujka. Dziewczynka usłyszała kroki. Poczuła, że właśnie teraz musi coś zrobić. Zeskoczyła ze stołu i zanim ktokolwiek zdołał się zorientować stanęła przy wujku.
- Gaja…
- Wujku nie martw się. Damy radę – mówiąc to wyciągnęła z kieszeni diamenty.
- Zabrałaś je? Jesteś bardzo odważna. Nicolas z dużym wysiłkiem podniósł się z marmurowej posadzki. Wziął do ręki jeden z nich. - Nie ruszajcie się, bo was zniszczę! – rzekł stanowczo, a wszystkie postacie w pomieszczeniu zamarły.
- Nie odważysz się! - krzyknęła piskliwie albinoska.
- Chcecie się przekonać? – powiedział i ugryzł diament o żółtym kolorze z taką siłą, że ten rozpadł się na dwie części. Miny wszystkich z wyjątkiem dziewczynki wyrażały przerażenie. Ona sama wyglądała jednak na bardziej zdziwioną.
- Nie! - ponownie odezwała się albinoska i zrozpaczona upadła na kolana.
- Nie puszczaj mojej dłoni - wyszeptał mężczyzna do stojącej przy nim dziewczynki. W tym samym czasie Latynos rzucił się ku nim, ale oni zniknęli, by pojawić się po chwili w innym miejscu sali.
- Juri, stój, bo on zniszczy wszystkie! - powiedziała blondynka, która przytulała albinoskę wciąż klęczącą na posadzce.
- Jeśli zniszczymy te kamienie, to one stracą swoją moc. Musimy teleportować się teraz do naszego domu i tam zniszczę pozostałe diamenty – powiedział Nicolas do dziewczynki i już ich nie było.
Gaja bała się. Przed chwilą stała na marmurowej podłodze, a teraz znajdowała się w swoim własnym pokoju.
- Szybko, pakuj się. Ja w tym czasie postaram się ci to wszystko wyjaśnić. Pewnie czytałaś różne książki o wampirach. Nie wszystko, co czym tam piszą jest prawda, ale nie to jest teraz najważniejsze. Diana, Eliza, Cyryl i Juri to cztery bardzo stare wampiry, które w starożytności stworzyły wspólnie te diamenty dające różne moce. Połączyły wtedy w tym celu swoją krew, ale też stały się od nich zależne. Ten żółty, który zniszczyłem, pozwalał być niewidzialnym, ten błękitny służył do teleportacji, biały do iluzji, a różowy od hipnozy. Tylko kły wampira są na tyle ostre i mocne, aby je zniszczyć. Mówiąc to przegryzł biały diament. Przed laty moja siostra, a twoja mama potrzebowała pomocy i poprosiła ich o nią. Razem z twoim tatą użyli iluzji, aby zahipnotyzować jego rodziców, czyli twoich dziadków. Wtedy myśleliśmy oboje, że moja przemiana w wampira i wstąpienie w ich szeregi wystarczy, aby im zadość uczynić, ale gdy okazało się, że jest z tobą w ciąży oni zapragnęli innej spłaty „długu”. Chcieli, aby i ona przemieniła się w wampira. Oznaczałoby to twoją śmieć i Anita się nie zgodziła. Uciekła razem z mężem i ze mną. Przy porodzie pojawiły się jednak poważne komplikacje. Twoja mama kazała mi cię zabrać i uciekać, a sama zmarła kilka dni później, a ojciec został przez nich zabity. Od tamtej pory się ukrywałem się z tobą. Ostatnio jednak znaleźli mnie i dali mi szansę zrehabilitowania się. Nie wykonałem jednak zadania i w ten oto sposób wciągnęli w to i ciebie. Na szczęście mamy wszystkie diamenty. Gdy je zniszczę, mówiąc to rozgryzł trzeci z kolei, nie będą już mogli nas znaleźć, a my będziemy mogli żyć w spokoju. Gdy dorośniesz będziesz mogła zadecydować, czy chcesz się stać wampirem. Teraz jednak musimy stąd jak najszybciej uciekać. Gaja pakowała ostatnie swoje rzeczy, a Nicolas w tym czasie rozgryzł ostatni, niebieski diament.
- Wujku jesteś pewien, że nie będą nas już szukać?
-Tak - uśmiechnął się do Gai. - Teraz możemy zacząć nowe życie. Kocham cię - przytulił ją mocno i oboje wyszli z domu kierując się w nieznane.
KONIEC
Grafika:
Komentarze [1]
2020-12-31 08:56
Interesujące.
- 1