Voy
J. polski / Historia / WOK
Ilość artykułów: 19
Elektroniczny morderca
Włochy, rok 1981. Młody amerykański reżyser, James Cameron, przyjeżdża do Rzymu, by – wbrew woli producenta, Ovidio G. Assonitisa – samodzielnie zmontować swój pierwszy film pełnometrażowy: „Piranie II”. Dokonuje tego w samotności, włamując się nocami do montażowni. Gdy praca jest już na ukończeniu, zostaje przyłapany i wyrzucony na bruk, zaś Assonitis przerabia obraz zgodnie ze swoim zamysłem. Cameron błąka się po mieście - bez pieniędzy i znajomości języka – by wreszcie, w stanie wyczerpania fizycznego i psychicznego, trafić do szpitala.
Przyszłość
Głos w słuchawce długo milczał.
- Tak, otrzymaliśmy pańskie podanie – powiedziała wreszcie sekretarka.
- Zostało rozpatrzone? – zapytałem.
- Owszem. Nie został pan przyjęty.
Po drugiej stronie
Ciemną sylwetkę jakby wiatr zdmuchnął. Odwrócił się ledwie na chwilę, zwiedziony jakimś trzaskiem, a gdy znów spojrzał przed siebie – nikogo w leśnej gęstwinie nie dojrzał. Rozglądnął się nerwowo i wyciągnął z pochwy krótki miecz. Panowała cisza, odgłosy bitwy zostały daleko w tyle.
Pod przystankową wiatą
Ołowiane chmury toczyły się po niebie, wściekle siekając strugami deszczu przezroczyste ściany przystanku. Mężczyzna w średnim wieku dopalał papierosa skrytego pod sarmackim wąsem, zerkając co chwilę na zegarek.
Łowca i grabarz
Drżyjcie, bestyje! Drżyjcie, niecnoty!
Oto nadszedłem – wielkiej sromoty
wraz ze mną przyjdą na was terminy.
W poszukiwaniu emocji
Don Johnston (Bill Murray) jest podstarzałym kobieciarzem, wiecznym kawalerem niezdolnym do tworzenia trwałych związków i człowiekiem obojętnym na wszystko, co nie pasuje do jego życia. Nie musi pracować, dorobił się bowiem na komputerach. Czas spędza przed telewizorem i na rozmowach z sąsiadem, Winstonem (Jeffrey Wright). Gdy opuszcza go kolejna kochanka, otrzymuje anonimowy list, w którym jedna z byłych miłości informuje go, iż niemal dwadzieścia lat wcześniej spłodził z nią syna.
O utrudzonym żołnierzu
Wchodzę do dwora, a tu spod perzyny
Prusak wychodzi od mojej Haliny.
Szablę już trzymam, po samopał* sięgam,
on drży ze strachu i przede mną klęka.
Na początku była figa
Lew ryczał, potrząsając złotą grzywą przed stadem zachwyconych lwic; paw przechadzał się wśród drzew z szeroko rozpostartym, wielobarwnym ogonem; tęczowe ryby pływały w krystalicznie czystej wodzie, wabiąc samice lśniącymi łuskami, a nasi prarodzice, Adam i Ewa, stali golusieńcy pośrodku świata, ciesząc się z jego piękna i za nic mając własne wdzięki. Aż wreszcie wąż, gad raczej nieurodziwy, skusił ich do sięgnięcia po ten jeden jedyny owoc, którego jeść im nie było wolno. Wkrótce oboje, rumiani ze wstydu, upletli sobie przepaski z figowych gałązek, by zakryć własną nagość – i tak właśnie narodziła się moda.