Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Co za Meksyk!   

Dodano 2015-01-08, w dziale inne - archiwum

W grudniu 2014 roku gościł w naszej szkole podróżnik z grupy Trzask.pl, pan Grzegorz Chachura. Członkowie tej grupy spełniając swoje marzenia otwierają innym oczy na świat i inspirują ich do bliższego poznania niezwykłych zakątków naszej planety.

/pliki/zdjecia/mek1.jpgNasz gość opowiedział nam o swojej ekskursji do Meksyku, którą kilka lat temu odbył wraz ze swoją żoną. Spotkanie trwało dwie godziny, a pan Grzegorz przekazał nam swoje wrażenia z pobytu w tym fascynującym kraju. Swoją relację pan Grzegorz poprowadził z polotem i dowcipem, wspierając swoją opowieść zapierającymi dech w piesiach fotografiami z wyprawy. Zadawał nam też liczne podchwytliwe pytania, a ci, którzy potrafili na nie właściwie odpowiedzieć, otrzymywali w nagrodę ogromne żelki z czerwono-­czarnym chrabąszczem umieszczonym w logo na żółtym tle.

Ze strony internetowej grupy dowiedziałam się, że w trakcie spotkania poruszone mają zostać kwestie dotyczące Meksyku i jego niezwykłej kultury. Pan Grzegorz zaczął od krótkiego opisu podróży samolotem, a następnie przeszedł do opisu wrażeń z pierwszych kilku dni pobytu w mieście stołecznym. Nie ukrywał, że na początku był wystraszony, ponieważ opinie krążące na temat bezpieczeństwa w tym kraju nie są zbyt pochlebne dla jego mieszkańców. Media co i raz informują o narkogangach, ludzkich zwłokach zalęgających na brzegach ulic, czy też porwaniach ludzi. Przerażające. Ale nasz globtrotter nie do końca zgodził się z tą opinią, przekonując nas o niezwykłej poczciwości tamtejszych obywateli. Mówił o ich życzliwości i gościnności, a także o radości bijącej z twarzy każdego Meksykanina oraz o tym, jak ci ludzie potrafią zjednać sobie każdego wycieczkowicza.

Pan Grzegorz twierdził, że po zakwaterowaniu nie mógł przyzwyczaić się do wszechobecnego hałasu, który przytłaczał i nie pozwalał na zebranie własnych myśli. Mimo tego metropolia wywarła na nim bardzo pozytywne wrażenie. Szczególnie miło wspominał wypady metrem za – ­siedemdziesiąt groszy w przeliczeniu - za bilet! Niestety, standardy podróży nie były zbyt wysokie. Krótko mówiąc było strasznie ciasno, ze względu na oszałamiającą liczbę pasażerów. Dowiedzieliśmy się także, że tamtejsze metro tworzy niemalże podziemne miasto z mnóstwem bazarów i sklepów, w których można kupić dosłownie wszystko.

/pliki/zdjecia/mek2.jpgMiasto Meksyk, które należy do grupy największych i najbardziej zaludnionych miast na świecie, jest również stolicą państwa Meksyk. Według fachowców gospodarka tej republiki rozwija się z prędkością światła i również należy do globalnej czołówki. Zaskakujące? Dla większości pewnie tak, ponieważ wielu z nas pod hasłem „Meksyk” wyobraża sobie ciągle bandę skąpo ubranych dzikusów wykrzykujących niezrozumiałe komunikaty, z wypisanym „ZJEM CIĘ!” na twarzy. Wynika to najprawdopodobniej z historii tego miejsca, gdzie bardzo dawno temu (szacowany czas podręcznikowy jest mało interesujący) swobodnie żyli sobie m.in. Majowie czy Aztekowie. Kojarzycie ich? To ci ludzie od kalendarza, systemu liczenia, pisma hieroglificznego i piktograficznego oraz obserwacji astronomicznych. Oczywiście ci rdzenni mieszkańcy zostali sporo lat temu wyeliminowani przez Hiszpanów. Stąd językiem urzędowym jest tu obecnie hiszpański (języki indiańskie używane są jedynie w malutkich osadach lub w rezerwatach, gdzie na pokazówkach ludzie „cywilizowani” oglądają pradawnych „jaskiniowców” zachwycając się i rzucając banknoty, które i tak później trafią do właściciela, którym na pewno nie jest wódz ).

Pan Grzegorz zdał nam również relację z degustacji najostrzejszych papryczek na świecie. Wspominał, że był to prawdziwy ogień! Nie zapomniał też napomknąć o pierwszym (i ostatnim) w życiu zjedzonym świerszczu oraz o naturalnie pędzonej tequili ze smakowitym robaczkiem czekającym na dnie butelki na szczęśliwego smakosza. Mmm pycha! Oprócz tych specjałów jada się tam dużo owoców, owoców morza, Tamales (odpowiednik naszych pierogów), Nachos, Tacos, czy Burrito, a wszystko to jest niezwykle aromatycznie doprawione i przerażająco pikantne. Nawet kakao lub gorąca czekolada, które są tam spożywane na potęgę, podaje się z dodatkiem chilli.

/pliki/zdjecia/mek3.jpgWażnym miejscem w Meksyku jest Muzeum Mumii, o którym również opowiedział nam pan Grzegorz. Znajduje się ono w Guanajuato i powstało w bardzo nietypowy sposób. Rzecz miała miejsce w XIX wieku, kiedy na miejscowym cmentarzu likwidowano nagrobki, za które krewni nie płacili należnej opłaty. Większość pochowanych tam osób zmarła w wyniku epidemii cholery. Gdy rozpoczęto ekshumację, zauważono, że wszystkie ciała są idealnie wręcz zmumifikowane, ale nie przez ludzi, jak miało to miejsce w Egipcie. Mumie meksykańskie powstały samoistnie, w sposób naturalny (wpływ na to miały suchy klimat i lokalne składniki gleby). Endemiczne podejście Meksykanów do śmierci jest diametralnie inne niż nasze, co zaowocowało otwarciem tego nietypowego muzeum. Nam Święto Zmarłych kojarzy się dosyć smutno, rzekłabym przygnębiająco. Natomiast Meksykanie malują nagrobki, przynoszą ze sobą jedzenie, biesiadują, opowiadają nieboszczykom, co wydarzyło się od czasu, kiedy ci opuścili ich grono, świętując niejednokrotnie przez całą noc. Biesiadę tę umilają im lokalni grajkowie – zwani mariachi ­- śpiewając ulubione piosenki. Interesujące – nieprawdaż? Dziwi to trochę, bo większość mieszkańców tego państwa stanowią katolicy. Co ciekawe ten sposób świętowania na cmentarzach wpisany jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Eskapada pana podróżnika zainteresowała mnie tak bardzo, że zdecydowałam się po oficjalnym spotkaniu podejść do niego i zadać mu jeszcze kilka dodatkowych pytań. A oto szczegóły naszej rozmowy:

Kylie: Ile czasu trwa przygotowanie do takiej wyprawy?

Grzegorz Chachura: Mniej więcej pół roku.

K: Czy przed wyjazdem czytał pan dużo o historii i kulturze tego kraju i uczył się pan ich języka?

GC:/pliki/zdjecia/mek4.jpg Języka uczyłem się w samolocie (śmiech). W Londynie steward zdziwił się, że lecę do Meksyku, a mówię tylko po angielsku. Od razu kazał mi powtórzyć, według niego bardzo ważne słowo "cerveza", co też zrobiłem. Później okazało się, że znaczy to "piwo" (śmiech). W hotelach i restauracjach używa się tam języka angielskiego i to bez większego problemu. Natomiast na ulicy o wiele lepiej operować hiszpańskim. Okazało się jednak, że język ten jest na tyle prosty, że już po dwóch miesiącach, może nie płynnie i nie na każdy temat, ale w prostych rozmowach spokojnie mogliśmy się porozumiewać, bo ludzie tam są naprawdę bardzo sympatyczni. A jeżeli chodzi o inne przygotowania, to korzystaliśmy głównie z internetowych, angielskojęzycznych przewodników, w których znajduje się m.in. baza hotelowa, która jest co roku aktualizowana. Można tam także znaleźć relacje innych ludzi, aktualne ceny i opinie Europejczyków na temat tamtejszego jedzenia.

K: Jakie wrażenia wywarł na Panu Meksyk?

GC: Mówiąc krótko jestem w nim zakochany. Mógłbym tam wrócić nawet zaraz, bez plecaka. Oczywiście to nie jest tak, że nie ma tam tych wszystkich zagrożeń, o których mówi się w mediach. Moim zdaniem opinie te są jednak mocno przejaskrawione. W Meksyku wiedzą jednak, że turyści mocno wspierają ich PKB i dlatego starają się, żeby byli bezpieczni. W centrach miast oraz w historycznych miejscach mnóstwo jest policji. Na początku byliśmy trochę wystraszeni, bo skoro jest policja, to znaczy, że może być niebezpiecznie, ale z drugiej strony było to fajne i dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Uważam, że nie ma co się bać, tylko trzeba tam jechać, a wszystko będzie git. Mieliśmy też porównanie z Kubą. W Meksyku przez miesiąc widzieliśmy może ze dwie pijane osoby, podczas gdy na Kubie całe miasta pełne były nietrzeźwych osób. Rum tam jest tani i widać było kosmiczną różnicę. W Meksyku jest natomiast atmosfera zabawy. Na placach ktoś gra, ktoś tańczy, a zamiast alkoholu pije się tam gorące kakao albo czekoladę.

K: A jak porównałby Pan Meksykan z Polakami? Czym się od nas różnią?

GC:/pliki/zdjecia/mek5.jpg Są bardziej otyli. Naprawdę! To zaraz po Amerykanach najbardziej otyły naród na świecie. Piją najwięcej Coca­Coli, która jest jeszcze słodsza niż u nas. Wynika to z tego, że po pikantnych posiłkach potrzebują czymś złagodzić pragnienie. Ale poza tym są bardzo sympatyczni. Gdy na początku próbowaliśmy dukać po hiszpańsku, pytając ich np. o najbliższy przystanek, to wybuchali śmiechem i sami nas tam prowadzili. Są bardzo otwarci. Kulturowo jesteśmy zupełnie w innych miejscach, a taka inność zawsze wkręca i zawsze jest ciekawa. Tylko kilka razy spotkaliśmy się z tym, że próbowali nas na coś naciągnąć, ale tak jest we wszystkich turystycznych ośrodkach i nie ma znaczenia czy to Meksyk, czy centrum Londynu. Wszędzie się spotyka takie osoby. Ale gdy wychodziliśmy z hotelu, to za każdym razem weseli taksówkarze wyłaniali się spod palmy i krzyczeli "Hola amigo! Taxi, taxi!" (śmiech). Do dzisiaj się z tego śmieję i naprawdę z przyjemnością bym tam wrócił.

Jak widać Meksyk to region niezwykle oryginalny, zadziwiający i pełen sprzeczności. Ludzie z ciekawymi poglądami i niezwykłymi zwyczajami intrygują i zachęcają do odwiedzin, dlatego każdemu z Was życzę podróży do tego kraju i wielu niesamowitych wspomnień. Hola!

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /16 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry