Historia na obcasach
Dla niektórych pań są symbolem bólu i bezwarunkowego poświęcenia, które akceptują chcąc wyglądać elegancko i szykownie podczas szczególnych okazji. Inne, te bardziej radykalne w swoich poglądach, uważają je z kolei za symbol dominacji patriarchatu. Nie brakuje jednak i takich, które nie potrafiłyby się bez tych wyszczuplających nogi i podkreślających sylwetkę butów obyć, podkreślając, że to zdecydowanie najistotniejszy element ich stylizacji. Mowa oczywiście o butach na obcasie, a szczególnie o szpilkach, które znane są ludzkości już od starożytności, choć na przełomie kolejnych wieków przeżywały rozliczne wzloty i upadki. Czy wiecie jednak o tym, że celem ich noszenia wcale nie było na początku podkreślanie piękna kobiecej sylwetki?
Niektórzy uważają, że pierwsze buty na obcasach pojawiły się w 1000 roku p.n.e. w Egipcie i miały zastosowanie bardzo praktyczne, gdyż miały chronić stopy mężczyzn, którzy pracowali w rzeźni przy uboju zwierząt, przed zabrudzeniem krwią. Inni utrzymują jednak, że buty tego typu pojawiły się najpierw na Bliskim Wschodzie, gdzie w X wieku p.n.e. były używane jako obuwie jeździeckie, które ułatwiało utrzymywanie stopy w strzemionach i pozwalało wstać i strzelać z łuku podczas galopu konia. Tezę tę potwierdza choćby fakt, że tego rodzaju obuwie wiele setek lat później nosili także amerykańscy kowboje.
Buty na koturnie odnajdziemy również w starożytnej Grecji, gdzie były częstym elementem stroju aktorów. Miały one za zadanie dodatkowe podkreślenie pozycji społecznej kreowanej przez aktora postaci. Im wyższy był obcas, tym wyższy był również status społeczny danego bohatera. W starożytnym Rzymie było natomiast inaczej. Takie obuwie nosiły panie lekkich obyczajów, które wywodziły się z najniższych warstw i w ten sposób komunikowały innym, czym się zajmują. Warto jednak zauważyć, że noszono wówczas głównie buty na koturnach i sandały z wysoką, korkową podeszwą, które notabene towarzyszą nam do dziś.
W Chinach, w przeciwieństwie do obecnie znanych nam modeli, obcasy lokowano pośrodku stopy, a nie pod piętą, a mandżurskie kobiety, które nie krępowały sobie stóp (pozwolę sobie przypomnieć, że jednak nie we wszystkich chińskich prowincjach stosowano bandażowanie kobiecych stóp), nosiły je, by naśladować bardzo popularny chód „lotosowej stopy”. Musiały chodzić powoli, stawiając przy tym malutkie kroki. Legenda podaje, że takie buty wymyśliła Duolo Ganzhu, córka pewnego wodza, która opracowywała plan akcji zaatakowania wrogich żołnierzy od strony bagien, co wydawało się niemożliwe. Obserwując długonogie żurawie na bagnach wpadła jednak na pomysł butów na szczudłach. Oczywiście dzięki podstępowi udało jej się wygrać z wrogami, w efekcie czego chińskie plemiona zjednoczyły się i obrały ją swą królową. Aby upamiętnić to zwycięstwo Duoluo Ganzhu zachęcała podobno poddanych do noszenia takich podwyższonych butów. I tak też się stało, a ponieważ noszone je setki lat, ich wygląd stopniowo się zmieniał. Tak czy inaczej dziś występują jako tradycyjne mandżurskie buty na cokole.
W okresie średniowiecza zarówno mężczyźni jak i kobiety nosili buty na wysokiej platformie, aby móc przemierzać ulice, na których walały się nieczystości i śmieci. W XV w. w Wenecji ich wysokość dochodziła podobno nawet do 75 cm. Chodzenie na takim obcasie było wręcz karkołomne, dlatego w Turcji wspomagano się jeszcze wysokimi tyczkami, które trzymano w rękach. Tę niedogodność zmieniono dopiero w latach trzydziestych XVI wieku. Radykalnie obniżono wówczas podeszwę z przodu, lecz z tyłu pozostawiono ją wysoko. W takim obuwiu dało się już zdecydowanie chodzić. Ale modę na noszenie takich ni to szpilek, ni to koturnów spopularyzowała dopiero Katarzyna Medycejska. Dziewczynka miała 14 lat, 155 cm wzrostu i uznała, że bycie wyższą może być skutecznym afrodyzjakiem, gdyż obserwowała, że książę, w którym zakochała się bez pamięci, obdarzył swoim gorącym uczuciem pewną znacznie od niej wyższą dwórkę. Dzięki niej Francja oszalała na punkcie butów na obcasie, a następnie w jej ślady poszły także i pozostałe kraje Europy. Początkowo noszono buty z podeszwą 12 cm o czerwonej barwie. Zarówno wysokość obcasów jak i ich barwa zarezerwowane były tylko dla arystokracji. Obuwie damskie i męskie z obcasem i z klamrą z przodu stało się jedynym dopuszczalnym obuwiem w wyższych sferach (we Francji), a możnowładcy mieli dziesiątki par. Odpowiedzialny za to był król Ludwik XIV. Król ten wydał nawet w 1673 roku specjalny edykt, stwierdzający, że czerwony kolor obuwia zarezerwowany jest dla szlachty. Ponadto w dekrecie tym zapisano również, że nikt nie mógł mieć obcasów wyższych niż najwyższa para obcasów królewskich, a ta miała około pięciu cali wysokości (w sumie to ciekawe, gdyż król należał do władców wysokich, bo miał około 182 cm wzrostu). Co ciekawe nakazał również wydanie odpowiednich rozporządzeń, które miały dokładnie określać maksymalną wysokość obcasów w zależności od rangi społecznej. I tak też zrobiono. Zapisano w nich, że zwyczajne pospólstwo może nosić obcasy o wysokości 1⁄2 cala, mieszczanie 1 cala, rycerze 1 i 1⁄2 cala, szlachta 2 cale, a książęta 2 i 1⁄2 cala.
W połowie XVII wieku kobiety zaczęły się inspirować modą męską. Pojawiła się tendencja odróżnienia obcasów męskich od damskich. Wcześniej nie widziano takiej potrzeby. Ba, nikt nie odróżniał podobno również buta prawego od lewego. Co ważne, kościół w tamtym okresie nie karał już kobiet za noszenie męskich elementów garderoby. Im bliżej końca XVIII wieku, tym obcas w damskim bucie stawał się cieńszy i wyższy. Maksymalną wysokość osiągnął na przełomie lat 70. oraz 80. wraz z pojawieniem się mody na suknie odsłaniające stopy. Dzięki temu buty stały się również dużo bardziej fantazyjne. Niestety, moda ta zakończyła się wraz z Rewolucją Francuską, podczas której obcasy kojarzono już negatywnie. W łasce znalazły się wówczas z powrotem długie spódnice do ziemi i promowany był również zdrowy tryb życia, któremu sprzyjają co by nie mówić płaskie podeszwy.
Okres wojen światowych doprowadził do zubożenia społeczeństw i niedoboru materiałów, w tym skór, jedwabiu i gum, które wcześniej były używane między innymi właśnie do produkcji butów. W tamtym okresie surowce te musiały być dostępne w pierwszej kolejności do użytku wojskowego. Pojawiły się wówczas proste buty z podeszwami z korka i drewna. Dopiero pod koniec drugiej wojny powróciła moda na szpilki, która bardzo szybko rozprzestrzeniła się na całym świecie. Kobiece wysokie szpilki kojarzyły się z profesjonalizmem, natomiast męskie buty na wysokim obcasie były symbolem męskości.
W latach pięćdziesiątych XX wieku Christian Dior zaprezentował model szpilek na wysokim, cienkim i metalowym obcasie z wyciętym noskiem. Była to rewolucja, gdyż metal okazał się dużo lżejszy od używanej wcześniej w tym celu stali. Trend na wysokie szpilki z pewnością wypromowała ikona kobiecości i dobrego smaku Marylin Monroe, która kochała ten rodzaj butów i miała ogromną kolekcję szpilek. Jej ulubione pochodziły z domu mody Ferragamo i były to czerwone szpilki wysadzane kryształami Svarovskiego. Gwiazda, która mierzyła 160 cm, swoje 10-centymetrowe szpilki Ferragamo nosiła zarówno na planie filmowym jak i poza nim, a jej ulubionymi były modele Filetia i Viatica. Dla zapewnienia niezbędnego komfortu aktorce Ferragamo zaprojektował dla niej również obcas, który był w połowie drewniany, a w połowie stalowy.
Obecnie bardzo dużo kobiet zdaje sobie jednak sprawę z negatywnego wpływu tak wysokich obcasów na zdrowie i wyraźne dostrzegalny jest też trend stawiania na wygodę, przynajmniej w codziennym życiu. Jednocześnie każde młode pokolenie szuka swojego własnego stylu, nie zawsze zwracając uwagę na te aspekty. Moim zdaniem szpilki, słupki, koturny i platformy są super opcją, ale raczej do siedzenia. Bardzo bym chciała, aby ktoś wynalazł w końcu takie, w których dałoby się także chodzić i to bez odczuwania bólu i bez szkody dla swojego zdrowia.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?