Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Pokonać „Czarnego Pana”   

Dodano 2010-12-12, w dziale recenzje - archiwum

19 listopada powróciło powszechne szaleństwo na punkcie młodego czarodzieja, Harry’ego Pottera. Tuż po północy w kinach Helios i Imax rozpoczęły się bowiem w ten właśnie dzień przedpremierowe pokazy pierwszej części filmu, będącej adaptacją siódmej książki z serii zatytułowanej „Harry Potter i Insygnia Śmierci”. Ta część sagi opowiada o powrocie i wzroście potęgi Lorda Voldemorta, wojnie w świecie magii, ucieczce Harry’ego i poszukiwaniu przez niego oraz jego przyjaciół tzw. horkruksów, w których zawarte są cząstki duszy Voldemorta. Żaden z wcześniejszych filmów o czarodzieju w okularach nie był jednak aż tak mroczny. Tym razem ekran tonie w zimnych i ponurych barwach, trup ścielę się gęsto, a zło triumfuje na każdym możliwym froncie.

"Harry Potter i Insygnia Śmierci" to jak wszyscy wiemy ostatnia książka cyklu, która w wersji filmowej została podzielona na dwie części, głównie z racji mnogości ważnych dla akcji wydarzeń i wątków. Pomysł ten oceniać można oczywiście różnie. Zapewne przyniesie on znacznie większe zyski producentom i sponsorom, ale przecież pozwoli również na znacznie dokładniejsze sfilmowanie samej powieści. Nie zapominajmy wszak, że w poprzednich częściach tej filmowej sagi reżyserzy zmuszeni byli często do rezygnacji z przestawienia niektórych wydarzeń bądź wątków, które czytelnikom wydawały się bardzo istotne. Tym razem jest inaczej, można rzec o wiele rzetelniej. Nie było cięć w scenariuszu, co pozwoliło na stosunkowo dokładne przeniesienie tej bądź co bądź bardzo obszernej i wielowątkowej treści na ekran.

Wielkim plusem tej ekranizacji są olśniewające efekty wizualne, spektakularne sceny walki, bajeczne plenery oraz fantastyczne kreacje postaci Ronalda Weasley’a (Rupert Grint) oraz Lorda Voldemorta (Ralph Fennies), czarodzieja opętanego wizją czystości magicznej rasy. Świat naszych bohaterów przedstawiony jest w filmie bardzo realistycznie i przekonująco. Jest klimatycznie i strasznie. Dominuje czerń, różne odcienie szarości, trupia bladość i niezdrowa zieleń. Zdjęcia Eduardo Serry oraz potęgująca ten mroczny klimat filmu muzyka Alexandre'a Desplata zasługują również co najmniej na pochwałę. Scenariusz Steve'a Klovesa nie jest może wybitny, ale nie przeszkadza i nie irytuje. Jest śmiesznie, jest smutno, jest poważnie i chyba o to właśnie chodzi. Kolejnym atutem tego filmu jest bez wątpienia bardzo dynamiczna akcja, która nie pozwala oderwać oczu od ekranu. To trochę zaskakujące, bo o ile pamiętam, to pierwsza część tej książki jest jednak trochę przegadana i miejscami nudnawa. David Yates to jednak niezły reżyser i udało mu się połączyć w filmie sceny dynamiczne i statyczne nie pozwalając widzowi nawet na chwilę nudy.

Jedynym mankamentem tego obrazu jest chyba tylko to, że jest to film dla znawców sagi, a więc dla ludzi, którzy przeczytali albo też obejrzeli jej poprzednie części. Jeśli ktoś do tej pory nie zetknął się z Harrym Potterem, to raczej się w tym filmie nie odnajdzie, a jeśli nawet, to chyba nie za wiele z tego wszystkiego zrozumie.

Zwolennicy Harry’ego Pottera liczyli zapewne tym razem na prawdziwe arcydzieło, a przeciwnicy przygotowani byli na kolejną (według nich oczywiście) „papkę”. Mam nadzieję, że to ci drudzy będą raczej zawiedzeni po obejrzeniu tego obrazu. Film ten może i nie jest arcydziełem światowej kinematografii, ale warsztatowo jest co najmniej poprawny, a zatem ogląda się go z ogromną przyjemnością. Ja czekam już na kolejną, niestety ostatnią odsłonę przygód właściciela blizny-błyskawicy, licząc, że finał będzie iście epicki, czego sobie i Wam życzę!

Grafika :

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /28 wszystkich

Komentarze [3]

~powodzianin 92
2010-12-15 18:59

zarąbsite tekściwo oby tak dalej trzymaj. Twoje wypocinki są jak słodkie malinki. pozdro cymeśik

~Empire
2010-12-15 15:34

o manewrze pienieznym – jest wspomniane.

moim zdaniem, chyba nawet lepiej jest zrobic taki zabieg, bo ogladanie filmu przez 4-5h sie zazwyczaj dluzy. pamietam to okropne pieciogodzinne bollywodzkie “czasem slonce czasem deszcz”. jedyny DLUGI film, ktory mi sie podobał to “Braveheart – waleczne serce”.

fenrir
2010-12-14 17:15

Podział na 2 części to zwykły chwyt marketingowy. Filmów o Harrym Potterze nie oglądam już baardzo długo. Kiedyś zakochany byłem w książkach, z których mogłem powiedzieć każdy szczegół. Teraz na czytanie nie mam czasu za bardzo, a na oglądanie – ochoty. Filmy za bardzo odchodzą od książki. Pamiętam jak o 5 rano zrywałem się, żeby lecieć do księgarni po ostatnią część. Ale pod tarnobrzeskim “kinem” raczej się nie pojawię...

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry