Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Maska szaleństwa - cz.3   

Dodano 2008-03-26, w dziale opowiadania - archiwum

Mary i Harold stanęli przed możliwością rozwikłania tej zagadki. Powiadomieni w porę przez swoich kolegów, podjęli pościg za potencjalnym sprawcą brutalnego mordu. Z ogromną prędkością przemierzali teraz kolejne zaułki dzielnicy Nottinsmall. Przypuszczali, chyba nie bez racji, że osoba, która z zaciekawieniem, a może i z chęcią zwrócenia na siebie uwagi, przyglądała się z oddali pracy funkcjonariuszy, może mieć jakiś związek z tym zdarzeniem.

Smith przyspieszył, chcąc zmniejszyć dystans jaki dzielił ich od uciekającego samochodu, który zmierzał teraz w kierunku leżących nieopodal terenów leśnych, zwanych Camp Forests. Nie wyglądało to dobrze, zważywszy na ukształtowanie tego terenu. James włączyła CB radio.

- D19 do Centrali! D19 do Centrali.

- Centrala, zgłaszam się!

-Ścigamy podejrzanego w sprawie zabójstwa Brigitte Tapis. Podejrzany przemieszcza się samochodem Range Rover TdV8 Vogue, drogą krajową A67 w kierunku Camp Forest. Mam jego numer rejestracyjny. Podaję - LD87. Sprawdźcie na kogo ten pojazd jest zarejestrowany?

- Przyjąłem. Zaraz sprawdzimy – odpowiedział dyżurny.

Mijały kolejne minuty. Harold zmniejszył dystans dzielący go od Range Rover’a do około stu metrów. Dopiero teraz zobaczyli uciekający im samochód w całej okazałości. Kierowca prowadził go po mistrzowsku, ale mimo to stwarzał poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. James spojrzała na zegarek. Dochodziła trzecia nad ranem. Pościg trwał więc już ponad dwadzieścia minut! Nagle usłyszeli swoje CB radio.

- Centrala do D19.

- Zgłaszam się - odpowiedział Harold.

- Sprawdziliśmy podany przez was numer rejestracyjny. Samochód ten zarejestrowany jest na niejakiego Muhammada Ruad.

- Zrozumiałem. Bez odbioru.

Harold przypomniał sobie teraz sprawę, którą prowadził trzy miesiące temu. Sprawa ta dotyczyła pewnego imigranta z Bliskiego Wschodu, który groził śmiercią swojej żonie za podrobienie jego podpisów na dokumentach przyznających jej prawo do dysponowania akcjami jego korporacji.

Mary spojrzała w boczne lusterko. Tuż za nimi pędziły na sygnale dwa policyjne radiowozy. Dotarli do leśnej drogi. Teraz musieli wytężyć umysł i zmysły. A plan był jeden, zatrzymać podejrzanego. James włączyła ponownie CB radio próbując nawiązać kontakt z pozostałymi funkcjonariuszami biorącymi udział w pościgu. Z przekazanych im przez kolegów informacji dowiedzieli się, że niespełna dwa kilometry dalej rozłożono na drodze kolczatki. Tak, blokada powinna pokrzyżować mu plany – powiedział głośno Harold.

Tymczasem ich podejrzany skręcił gwałtownie w wąską, polną dróżkę, pełną błota i kolein. Mary uchyliła nieco boczną szybę, chwyciła pistolet, wychyliła się z samochodu i próbowała dokładnie wycelować w tylne opony uciekającego pojazdu. Strzeliła. Niestety pociski nie osiągnęły zamierzonego celu. Wiedziała, że ma najlepszą pozycję do oddania strzału. Nie oglądając się zatem na innych, po raz kolejny pociągnęła za spust. Tym razem skutecznie. Rover podskoczył w górę i gwałtownie zatoczył się w lewo. Kierowa jakimś nadludzkim wysiłkiem zdołał opanować maszynę. Wjechał wprawdzie do rowu, ale udało mu się wydostać z samochodu i pobiec w stronę znajdującego się w pobliżu, opuszczonego od lat tartaku. Także pozostali policjanci zatrzymali swoje radiowozy i oddali w stronę podejrzanego kilka strzałów ostrzegawczych. Ten rozpłynął się jednak w ciemnościach. Harald zdecydował, żeby rozdzielili się na trzy grupy. Do budynku było niespełna pięćdziesiąt metrów. Ruszyli przed siebie. Nagle usłyszeli cztery pojedyncze wystrzały. Nie zwlekając dłużej wkroczyli do budynku, próbując namierzyć potencjalny cel. Budynek nie był duży, toteż przeszukując ostrożnie każdy kąt, mieli świadomość, że do spotkania z podejrzanym dojdzie prędzej czy później.

Ciszę przerwał głośny krzyk Mary. Krzyk dochodził jakby z piwnicy. Wszyscy udali się w tamtą stronę. Nagle usłyszeli dwa kolejne strzały. Harold nakazał swojej grupie zejść do piwnicy, a sam postanowił poszukać drugiego wyjścia z tego pomieszczenia, w którym znajdował się podejrzany. Nie bez racji przypuszczał, że ich sprawca to psychopata. Nie chciał dopuścić do kolejnej tragedii. Wiedział nie od dziś, że nie wolno lekceważyć ludzi przywdziewających maskę szaleństwa. Dwaj policjanci wkroczyli do piwnicy i błyskawicznie schowali się za filarami podtrzymującymi drewniany sufit. Pod jedną ze ścian dostrzegli w panującym tu półmroku sylwetkę mężczyzny, trzymającego Mary Smith za gardło i mierzącego w jej głowę z Beretty 9000S.

- Zostawcie mnie, bo ją zabiję. Rozwalę ją tak, jak tę poprzednią. Myślicie, że żartuję?!- mówiąc to nieznany im mężczyzna zaśmiał się szyderczo i jeszcze mocniej ścisnął gardło swojej zakładniczki.

Nieopodal na posadzce leżały ciała dwóch rannych policjantów.

- A może by tak i tych dwóch dobić? Po co się zwierzęta mają męczyć?- spytał mężczyzna.

Policjanci nie dali się sprowokować.

- Policja! Rzuć broń! – padły komendy.

- Rzuć broń?

- Na ziemię! Natychmiast!

- Czy ja wyglądam na idiotę? To wy wyjdźcie z tej piwnicy, bo ją zabiję! Co mi szkodzi? Kolejna ofiara - co za różnica?

Policjanci opuścili broń i podnieśli ręce w górę. Stojący przed nimi mężczyzna zachowywał się tak, jakby postradał zmysły. Wystraszona Mary spojrzała odruchowo w prawo, gdzie znajdował się dość szeroki szyb wentylacyjny. W jego głębi dostrzegła zarys znajomej sylwetki. Tak, to był Harold, który mierzył w ich stronę z broni. Lewą ręką wykonał jakiś gest, jakby chciał jej coś zasugerować, ale wtedy na metalową kratkę szybu spadł jego telefon. Mężczyzna trzymający Mary dopiero teraz dostrzegł Harolda i błyskawicznie skierował broń w jego stronę. Chwila nieuwagi wystarczyła. Policjanci chwycili porzucane wcześniej na ziemię pistolety. Podejrzany dostrzegł to. Przycisnął Mary do siebie i oddał jeszcze jeden strzał, trafiając kolejnego funkcjonariusza. Mary jakimś nadludzkim wysiłkiem zdołała wymierzyć mu cios łokciem w brzuch. Mężczyzna zaklął, pochylił się i zwolnił nieco uścisk na jej szyi. Mary wykorzystując zaistniałą sytuację wyrwała się z jego objęć i ruszyła w stronę kolegów. Szaleniec nie dawał jednak za wygraną i strzelił raz jeszcze, tym razem w jej kierunku. Powietrze przeszył głośny świst kuli. Mary straciła kontrolę nad własnym ciałem i upadła na ziemię.

Kilkanaście minut później na miejscu zdarzenia pojawiły się służby ratunkowe i kolejne grupy operacyjne. Opatrzono rannych w wyniku strzelaniny funkcjonariuszy. Harold spojrzał jeszcze raz na leżące w okolicy filara ciało i zastanawiał się, czy mógł zapobiec tej masakrze? Podszedł do zwłok, rozsunął plastikowy worek, aby po raz ostatni spojrzeć na twarz sprawcy - na twarz Muhammada Ruada Tapis, męża Brigitte, ofiary okrutnego mordu przy Downstreet, który dokonał się dzisiejszej nocy. W tym czasie jeden z ratowników medycznych wyprowadzał na zewnątrz trzęsącą się ze strachu i bliską omdlenia Mary James.


KONIEC

Grafika:

http://images.icnetwork.co.uk/upl/icbirmingham/...

http://www.townofpeterborough.com/vertical/Sites/...

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /67 wszystkich

Komentarze [4]

~klaudia
2008-03-28 17:06

no no niezle:) też bym chciała pisać takie rzeczy, jednak nigdy mi nie szło ze’ zbrodnią’ ;) gratuluje :)

~Kuba
2008-03-27 19:08

fajne fajne :)

Karola
2008-03-26 19:12

naprawdę świetne ;) szkoda że to już koniec :(

~pólek janika
2008-03-26 16:30

Super opos… Trzymał w napięciu do ostatniego zdania:)
Świetnie Rolex:))

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry