Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Polewik – duch opiekuńczy?   

Dodano 2016-12-01, w dziale inne - archiwum

Świat naszych przodków wypełniony był całymi gromadami niezwykłych istot. Studiując stare legendy, podania i klechdy można dojść do wniosku, że nasi przodkowie uwielbiali te opowieści. Nasze rodzime wierzenia ludowe – zawsze oryginalne i ciekawe – nawet teraz potrafią przykuć uwagę. Przez setki lat nagromadziło się ich tak wiele, że trudno mi zdecydować się, od czego by tu zacząć. No dobrze, zatem omówię dziś tylko jedną z tych niezwykłych istot, obecną jednak w wielu opowieściach naszych przodków.

/pliki/zdjecia/pol1_1.jpgMój wybór padł na polewika. Być może „polewik” nie brzmi wam jakoś specjalnie znajomo, ale zakładam, że przynajmniej niektórzy z was słyszeli coś o "południcy", która jest jedną z najbardziej znanych postaci ze słowiańskich wierzeń ludowych. Polewik, zwany też niekiedy polewojem, był męskim odpowiednikiem południcy, takim słowiańskim demonem polnym, żyjącym w zbożu i opiekującym się nim. Nie jest to jakaś klechda, o której słyszało zaledwie parę wsi. Nie, nie. Niegdyś wierzono w polewiki powszechnie i to nie tylko w Polsce, ale też w Rosji, na Ukrainie i na Białorusi. Polewoj był według przekazów demonem wrednym i złośliwym. W południe lub o zachodzie słońca wychodził na miedzę, wodził napotkanych ludzi na manowce, a tych, którzy w tym czasie na miedzy zasnęli, podduszał i deptał. Podobno potrafił też dla zabawy wywołać u wędrowców udar słoneczny. Szczególnie agresywny był jednak wobec napotkanych pijaków, których potrafił nawet zabić. Niegdyś w Rosji, w okolicach dzisiejszego obwodu orłowskiego, panowało jednak przekonanie, że to nie kto inny a właśnie polewik wynalazł alkohol.

Złośliwego demona dało się jednak uspokoić, choć sposoby były różne w różnych regionach. Generalnie mówiono, że najlepiej jest podarować mu dwa jajka, koguta, ropuchę i wronę, ale trzeba to było zrobić wtedy, gdy nikt nie patrzył.

Czy demon ten miał jednak i jakieś pozytywnych cechy? Oczywiście, że tak. Mawiano, że podczas żniw przerażony polewik ucieka przed ostrzami sierpów, by w końcu ukryć się w ostatnim zebranym snopku. /pliki/zdjecia/pol2_0.jpg Ten ostatni snop należało z honorami zabrać z pola i umieścić w kącie stodoły, gdzie polewik mógł przetrwać do następnej wiosny. Po co? No cóż, nie tylko po to, aby go nie rozwścieczyć. Uważano, że na każdym polu musi być co najmniej jeden polewik, bowiem strzegąc pola, wpływał też na jego płodność i zapewniał pomyślny wypas bydła. Na Białorusi istniała legenda, która opowiadała o dwóch głodnych ludziach, którzy spotkali na swej drodze polewika i poprosili go o chleb, ale on obdarzył chlebem tylko tego, u którego dojrzał na dłoniach ślady pracy fizycznej. Jak widzicie, mimo generalnie złego PR-u zachowały się jednak i pozytywne skojarzenia z tą postacią. Niektórzy twierdzili na przykład, że polewik potrafi ostrzec człowieka przed nadchodzącą nawałnicą bądź też wyprowadzić go z lasu na właściwą drogę. Czyżby zatem polewiki nie były demonami złymi z natury, a ta ich złośliwość wynikała jedynie z ludzkich zaniedbań i nieokazywania im należnego szacunku?

Nie do końca wiadomo jak polewik wyglądał, gdyż podania ludowe przedstawiają bardzo zróżnicowane opisy jego wyglądu. Większość z nich przedstawia go jednak jako niskiego człowieka o ziemistej cerze z kłosami zbóż zamiast zarostu. Na Ukrainie opisywano go jako starca z siwą, wręcz białą brodą, ubranego w śnieżnobiałą szatę. Ale już na Białorusi miał być widywany w długiej szacie, w sandałach i z laską w ręku. Inna sprawa, czy faktycznie można go było zobaczyć, bo i w tej kwestii opisy są rozbieżne. Według powszechnego niegdyś na Ukrainie przekonania, polewoja można było zobaczyć tylko wtedy, gdy spał. Przemieszczał się bowiem zbyt szybko, by człowiek mógł go dostrzec, a obserwator mógł jedynie ujrzeć sypiące się iskry. Wierzono też powszechnie, że polewikowi towarzyszy silny, porywisty wiatr albo nawet, że jedynie za dnia polewik wygląda jak człowiek, natomiast w nocy jak tlący się płomień…

Źródło:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.1 /11 wszystkich

Komentarze [1]

~Kamil
2017-02-23 10:14

Kiedy Chińczycy badali kosmos i rozwijali swoją kulturę oraz naukę (np, posiadali proch strzelniczy), Słowianie żarli trawę żeby nie zdechnąć. Codziennie odczuwam wstyd związany z moim pochodzeniem, nawet inne Europejskie grupy etniczne miały swoje wspaniałe osiągnięcia, patrz Rzymianie, Normanowie. Słowiańska swołocz nic nie wniosła w cywilizację dzisiejszego świata. Nie pozdrawiam.
Klikam słonia.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry