Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Serce się kraje...   

Dodano 2006-03-27, w dziale opowiadania - archiwum

W ten czerwcowy poranek jego serce przeplatały kolejne elektroimpulsy niepokoju uśmierzającego ból chwili w wieczności. Słuchając w szkole tych wszystkich pacanów, myślał tylko o jednym. Nie chciał zaspokoić swoich prymitywnych potrzeb cielesnych. Pragnął się wzbogacić. Pomiędzy dobrem materialnym, a duchowym, wybierać już nie musiał.

Mijała 11 rano, gdy poczuł jej ciepło. Nie wiedział, skąd się patrzy na niego i dlaczego słyszy jej szept obok ucha. Wokół tylko banda zniewolonych morderczych kreatur rozsiewających ziarna mądrości. Chłód profesorskich słów i niewygodę krzesełka, na którym siedział, wynagradzało mu poczucie jej obecności. Jedynego nośnika miłości, wolności i piękna. Pośród znaków równości i niższości, gorejące ze sposobu jej falowania ciepło, rozbudzało tylko jego wrażenia zmysłowe. Reszta stworów w pomieszczeniu zajęta wyliczaniem dnia, w którym znajdą swoją radość, nawet nie zauważyła uniesienia jednego z towarzyszy.

Zainteresowanie bliźnim stało się niemodne już dawno, odkąd nauczono się egzekwowania przyjemności z własnego ciała. Media zaczęły promować obgryzanie paznokci, dłubanie w nosie czy całowanie komputera, twierdząc, że badania na ukos udowodniły niesamowitą moc leczniczą tych, oto drobnych, lecz niesamowitych czynności. Tak trwała dobrych 26283198457 sekund choroba zdrowego stylu życia. Nawet samodzielnie wyzwolone umysły w ogóle nie przejmowały się sytuacją. Bowiem władzę nad światem dziedziczą, nie żadni książęta ani krezusi, lecz kolejne manie. Po schyłku jednej pojawia się druga – tak od początku do końca. Jednak w pewnym momencie, przy kolejnej zmianie warty, zatracono fundamenty egzystencji, wybierając na sekretarza partii mózg, zamiast estetyki spontaniczności. Żadne zjawisko nie mogło zadziwić ludzi, bo wiedzieli i widzieli wszystko. Nawet jeśli zdarzyło się coś niespodziewanego, to udawano, że nic w tym niezwykłego. Wypadki bezsensowne i bez uprzedzenia, stanowiły tylko pokusę i atak na niezależną człowieczą inteligencję. Ideologię ogarniającą rozumem wszystek stworzenia artyści nazywali ograniczającą. Jak zawsze mieli rację. Szkoda, że ich już nie ma. A gdy w dodatku chleb spowszedniał, wbijanie zdrady w plecy i rdzewienie młodej miłości nie zwracało niczyjej uwagi.

Pewnie dlatego jego ekscesy nie zajęły nikogo. W momencie zupełnej bezkarności poczuł na swoim ciele muskanie delikatnych dłoni. Zakryty mgłą niemoralności zapomniał o otaczającej go rzeczywistości. Przez jego duszę przepływały kolejne szeptane dźwięki, doprowadzając do szaleństwa w ziemi zguby. Znalazłszy się połową świadomości w krainie wiecznych łowów, zaczął umierać dla nauki. Dopiero surowy głos opiekunki ochronił go przed szczęściem. Zapisał to, co musiał. Wynikiem były dwa zera. Zero swobody, zero inwencji. I jeszcze jedynka w zwierciadle umiejętności. Gdy wrócił na swoje siedzisko, jej już tam nie było. Nie zmartwił się, ponieważ wiedział, że będzie na niego czekać w miejscu jego absolutnej prywatności. Po skończeniu terapii wybiegł z gmachu i ruszył na spotkanie. Z zadziwiającą szybkości mijał kolejne uliczki, nie spojrzał nawet na budynek rozpusty, gdzie codziennie rozładowywał napięcie zebrane podczas godzin zdobywania mądrości. Z każdą sekundą przyspieszał, aby jak najszybciej ujrzeć ją. W mgnieniu oka pokonał schodki i nagle stanął równie zdziwiony, co zaniepokojony. Drzwi do mieszkania były otwarte. Może Instytucja Wszechpokoju, a może tylko zapomnienie? Wyłączając swój strach, wszedł do środka. Niczego w przedpokoju. Nikogo też w kuchni i łazience. Jeden pokój – najważniejszy - zachowywał się zagadkowo. Drzwi zamknięte, wewnątrz ciemno. Bał się nacisnąć klamkę, więc wrócił do jadalni. Błyskawicznie znalazł widelec i ruszył do ataku. Jednym kopniakiem wyważył przeszkodę blokującą otwór wejściowy i już przybierał pozycję nacierającą, gdy spostrzegł, że czegoś brak. Jego głowa była w takim stanie, jak pokój - pusta. Tuż przed zasłabnięciem popatrzył na szafę, następnie na półkę. Nie znalazł tam niczego. Nie znalazł tam jej.

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [2]

jugos
2006-03-30 15:08

Grzesi-o-rłel

~anonim
2006-03-27 11:18

spoko, czytales “rok 1984”.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry