Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

W moich żyłach płynie śmierć, z moich ust sączy się trucizna   

Dodano 2006-10-31, w dziale opowiadania - archiwum

Świat zatrzymał się w stopklatce. Czas skoncentrował się na piekącym bólu w policzku i gorącej łzie, która palącym strumieniem utorowała sobie drogę z oka. Mlaszczący dźwięk siarczystego policzka, jaki został jej właśnie wymierzony, zawisł między nią a sprawczynią całego zajścia. Nadal czuła smak jej szminki na swoich wargach. Nadal czuła zapach jej ciała, charakterystyczne połączenie perfum i woni nagrzanej skóry. Palce wyczuwały gładki materiał jej jedwabnej bluzki.

Czas ociężale ruszył z miejsca, najpierw powoli i opornie, jak w tandetnym romansidle, by po chwili wrócić do normalnego rytmu. Niepewnie wyciągnęła rękę przed siebie i delikatnie samymi opuszkami palców dotknęła jej policzka. Wysoka blondynka, o włosach koloru platyny, drgnęła na ten gest, jakby spodziewała się uderzenia, a nie pieszczoty:

- Wiesz, dlaczego mnie uderzyłaś? – szepnęła dziewczyna ze złotomiodowymi lokami i policzkiem puchnącym od uderzenia – Bo ja nigdy bym cię nie skrzywdziła. Nigdy – powoli opuściła rękę. Zamrugała, uwalniając w ten sposób kaskadę łez tak gorących, że aż parzących. Ruchem głowy odgarnęła lok opadający jej na czoło i na nowo podjęła:

- No i stało się. Szklanka się zbiła, a mleko wylało. A teraz to cholerne szkło wbija mi się ostrymi odłamkami w klatkę piersiową, a mleko kapie z oczu parząc policzki jak kwas. Jakieś cholerne tętnice kurczą mi się w mózgu – westchnęła ciężko unosząc dłonie do twarzy i wycierając łzy spływające po niej wartkim strumieniem. Uśmiechnęła się niewyraźnie.

- Żegnaj zatem – zrobiła krok w lewo chcąc odwrócić się i odejść, ale platynowa blondynka złapała ją za nadgarstek:

- Proszę, nie odchodź – jej głos był niski i wibrujący – zależy mi na tobie. Bardzo.

- Zależy? – złote loki zakołysały się gniewnie, jej zapuchniętą od płaczu twarz wykrzywił grymas złości i niedowierzania – Zależy?! – cofając się o krok w drugą stronę wyszarpnęła rękę z uścisku jej dłoni:

- Jak śmiesz w ogóle tak mówić? Tyle miesięcy dzieliłaś ze mną życie, wszystkie radości i problemy. Zasypiałam przy tobie i budziłam się u twojego boku. A ty nagle mi mówisz, że ogarniają cię wątpliwości! O co chodzi? Brzydzisz się mnie? Trzeba było o tym pomyśleć zanim zaczęłaś ze mną sypiać, zanim powiedziałaś, że mnie kochasz!

- To nie tak! Jesteś niesprawiedliwa... – oczy platynowej blondynki zalśniły od łez. - No, więc o co chodzi? – zapytała łagodniej – O moją chorobę? Tak? O to? Przecież wiedziałaś, ze jestem chora. Na samym początku, kiedy się ze mną wiązałaś, powiedziałam ci, że umieram. - No właśnie! – z ust blondynki wypłynął potok słów i urywanych zdań - Cholera jasna ty odejdziesz. Może nie dziś, może nie jutro, ale kiedyś w końcu odejdziesz i zostawisz mnie samą. Dlatego mam wątpliwości. Bo się tak przeraźliwie boję, że cię stracę. Zaangażowałam się w to zbyt mocno. A ty mnie zostawisz. A ja się tak bardzo boję...

Tak bardzo cię kocham - Podejrzany błysk w jej oku zaowocował pojedynczą kroplą, która wypływając z kącika, rozpoczęła wędrówkę po policzku dziewczyny o włosach koloru platyny. Złotowłosa westchnąwszy wspięła się na palce i ujęła w dłonie twarz blondynki. Scałowała samotną łzę z jej policzka i muśnięciem warg złożyła delikatny pocałunek na jej rozchylonych ustach.

- Przepraszam – szepnęła złotowłosa – poniosło mnie. Nie powinnam była. Ale najpierw to wyznanie, a potem ten policzek, który od ciebie dostałam. To za dużo jak na jeden dzień. Rozumiem twój strach, ale nic na to nie poradzę. Wiedziałaś jak wygląda moje życie. W moich żyłach płynie krew, z moich ust sączy się trucizna. Słowem potrafię ranić bardziej niż uderzeniem. Może nie umrę dziś, może i nie jutro. Ale kiedyś na pewno. A ty będziesz musiała żyć dalej beze mnie. Ale zanim to nastąpi chcę przeżyć tę resztę życia, jaka mi pozostała tak, jak zawsze tego chciałam. W szczęściu i bezpieczeństwie. U twojego boku – odjęła dłonie od jej twarzy i wzięła ją za ręce – A teraz chodź. Wracajmy do domu.

Oceń tekst
Średnia ocena: 6 /2 wszystkich

Komentarze [6]

~boogee
2006-11-09 14:28

sory-tam miało być“dyktanda”

~boogee
2006-11-09 14:28

hmmm…:Pprzypomina mi to dyktana z gimnazjum:P sorry:P ale nie wiem czemu..
phi:P

~berek
2006-11-09 14:19

no cóż...zajeżdża mi tu trochę czymś nieco dzim=wnym…:P

tomson
2006-11-02 09:01

wow :O hm chyba będę tu częściej zaglądał :D

jugos
2006-10-31 16:05

Cud, miód. (czy wypada naczelnej napisac inaczej :P)

ddomcia
2006-10-31 13:37

Ula Ty wiesz jaki ja mam stosunek do tego typu spraw…Nie będę nic dodawać.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry