Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

O poprawie Rzeczypospolitej   

Dodano 2012-02-26, w dziale felietony - archiwum

Przestanę obwiniać o całe zło świata wszystkich dookoła – nauczycieli, rodzinę, sąsiadów, rząd, Bogu ducha winnego psa wałęsającego się po nierówno przystrzyżonym trawniku. Zamiast doszukiwać się w innych samych wad, w sobie widząc niewiele więcej poza zaletami, przyznam wreszcie, że to wszystko moja wina. Moja, niczyja inna, przeciętnego Polaka. Egoisty, myślącego tylko o sobie hipokryty, który uważa, że nie jest w stanie nic zrobić, by poprawić swą beznadziejną sytuację.

Trwamy tak przez całe życie, zawieszeni pomiędzy zbawiennym w skutkach czynem a lenistwem i brakiem odwagi, by coś zmienić. Zawsze wybieramy najprostsze rozwiązania, nie mamy motywacji ani siły do podjęcia ryzyka. Później żałujemy pół życia, że nie wykorzystaliśmy szansy, zaprzepaszczając tym samym nowe.

Mam doskonały plan rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Może faktycznie jest coś w tym, że każdy dzień to niezapisana karta i od nas zależy, co na niej się znajdzie. Zacznę od najbardziej prozaicznych rzeczy – nauczę się gotować. Za dużo razy musiałem zadowalać się przyrządzanym codziennie w ten sam sposób jedzeniem. Ileż razy w tygodniu można jeść rosół? Upiekę w niedziele pieczeń skropioną alkoholem w sosie cytrynowym z mnóstwem ziół, przyrządzę chłodnik pomidorowy z chilli, a na deser zrobię moją ulubioną tartę z jeżynami. Być może choć raz dzięki mnie moja cudowna, zapracowana mama się uśmiechnie. Wiem! Od dzisiaj co dzień będę wynajdował sposób, by moi bliscy każdego dnia uśmiechali się z mojego powodu. Na świecie i bez moich zmiennych nastrojów i braku cierpliwości jest o wiele za dużo smutku.

Ależ ze mnie niewdzięcznik. W ciągu dnia wydaję średnio jedenaście rozkazów, tylko jedno „dziękuję”, a raczej rzucone od niechcenia „dzięki” w odpowiedzi na wyczekujące spojrzenie. Statystycznie dzień mija mi bez żadnego „przepraszam”. Ja nigdy nie przepraszam. Nie umiem, nie chcę, bo i po co? Raz na jakiś czas powiem przesiąknięte na wskroś ironią „sorry”, tak nieszczere, że strasznie mi teraz głupio. Obiecuję, że coś z tym zrobię, przecież to nie takie trudne, przecież to naturalne, że dziękuje się za czyjąś pomoc, która nota bene mi się należy, więc w sumie nie muszę nikogo za nią chwalić. Jakie to wszystko dziwne i skomplikowane.

I do tego tak bardzo zazdroszczę innym. Jestem zepsuty do szpiku kości. Denerwuje mnie szczęście innych, obrzydliwy, rozanielony uśmiech zakochanych doprowadza mnie do białej gorączki. Wciąż wmawiam sobie, że miłości nie ma, że ona nie istnieje, bo tak naprawdę boję się jej doświadczyć. Jestem przerażony jej potęgą, tego, jak wiele może zdziałać. Tak bardzo boję się zaufać, powierzyć komuś całe swoje życie, otworzyć swe serce, własny los podarować w czyjeś ręce na dobre i złe. Jestem taki samotny, zamknięty w sobie. Współczuję wszystkim, którym dane było odczuć moje gwałtowne emocje. Zazdroszczę tym, którzy potrafią kochać. Ach, zazdrość. To palące uczucie, które nie pozwala nam spać i uniemożliwia satysfakcję z życia…

Bez przerwy podnoszę głos, obrażam, obwiniam i obgaduję. Jesteśmy tak dwulicowi. Wszyscy – ja, mój brat, sąsiad z ławki. Brakuje nam zawsze tego, co mają inni. Skoro uważamy się za najlepszych, to dlaczego tak bardzo boli nas to, że komuś się udało i być może to tylko złudzenie i mydląca oczy euforia, ale czuje się szczęśliwy? Zamiast zrobić coś ze swoim życiem, znaleźć jakąś pasję, poświęcić się czemuś całym sobą, nie marnować tak wiele czas. Zamiast postarać się odnaleźć coś ambitnego a zarazem interesującego dla nas, wolimy pod przykrywką martwienia się obnażyć czyjeś słabości i sprawić, by poczuł się głupio. Wypowiadamy się na temat sytuacji, o których wiemy niewiele, nie znamy szczegółów, a i tak ferujemy wyroki, które rani. Osądzamy wszystkich, mierzymy tą samą miarą, bez względu na okoliczności. Myślimy stereotypowo, patrzymy na wszystkich z góry, a przecież każdy jest taki sam, marzy o tym samym, pragnie tych samych rzeczy, czuje tak samo intensywnie. Od dzisiaj między wszystkimi stawiał będę znak równości, każdemu dam szansę. Tak trzeba.

Jesteśmy głupcami. My, naród tworzący Polskę. Naród posiadający głęboko zakorzenioną tradycję, której nie mamy ochoty kultywować. Naród, który staje się coraz bardziej ograniczony, nieczuły, mianujący się konstruktywnym krytykiem w każdej dziedzinie, nie robiący jednak nic, by powstrzymać kryzys trwający z naszego powodu zbyt wiele już lat. Najłatwiej jest wyjechać, zostawić wszystkie zobowiązania, pracować na inny rząd, innych ludzi, pozostawić swą ojczyznę samej sobie, a wszystko dla chwilowej przyjemności i wygody. Ja również od zawsze o tym marzyłem i właśnie przestałem - uświadomiłem sobie, jakim byłem egoistą.

Zamiast psuć, zacznę naprawiać. Zamiast wymagać – bezinteresownie ofiarować. Zamiast obwiniać – przepraszać. Zamiast oszukiwać – przyznawać się do błędu. Zamiast wypominać – wybaczać. Zamiast zapominać – zaskakiwać. Zamiast nienawidzić – kochać. Zamiast odpoczywać – działać. Zamiast brać – dawać. Zamiast miażdżyć – podnosić. Zamiast zwalczać – ratować. Zamiast czołgać się – latać. Zamiast kończyć – zaczynać. Zamiast poddawać się – motywować. Zamiast przygnębiać – pocieszać. Zamiast kłamać – mówić prawdę. Zamiast denerwować – uspokajać. Zamiast klęczeć – stać. Zamiast żałować – podejmować ryzyko. Zamiast hamować – rozwijać. Zamiast marnować życie – czerpać z niego całymi garściami. Zamiast przeszkadzać – pomagać. Zamiast ironizować – rozumieć. Zamiast krzyczeć – milczeć. Zamiast szaleć – myśleć o konsekwencjach. Zamiast walczyć nauczę się zawierać pokój. Nauczę się, jak być lepszym człowiekiem.

Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Uświadomiłem sobie to dopiero wtedy, gdy wiele godzi n później moją irytację wzbudził fakt rozsunięcia zasłon przez jednego z domowników i wpuszczenia niszczącego resztki senności słońca do pokoju. Nie pamiętałem już o czym myślałem leżąc w łóżku, zanim wpadłem w objęcia Morfeusza. A potem minął kolejny, zwykły dzień, wszystko było po staremu, jak gdyby nigdy nic.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /30 wszystkich

Komentarze [3]

~Agape
2012-03-01 16:11

Fenrir, dlaczego denny?

~fenrir
2012-03-01 15:21

Denny tekst

~G. Orwell
2012-02-26 16:58

Dobry temat, aczkolwiek problem nie leży w ludziach, a przynajmniej nie całkowicie. Przeciętny Polak nie ma motywacji do pracy nad poprawą Rzeczypospolitej, bo ogląda programy nadawane przez masońskie media, a jego zakład pracy został sprzedany Chińczykom.
Nie może wręcz poprawić Rzeczypospolitej, bo tutaj nie ma czego poprawiać. Od zakończenia II wojny światowej powinno się na nowo budować tą Rzeczpospolitą, ale rozwój był hamowany przez Moskwę. Teraz mamy UE i jest to samo, nawiązując do tytułu artykułu (po raz kolejny zresztą), znowuż ta Rzeczpospolita poniżana i lżona przez psy bisurmańskie, czci i honoru pozbawione.
Tutaj trzeba zrobić przewrót albo jakąś rewolucję, bo inaczej będzie coraz gorzej.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry