recenzje - Archiwum
Pili my soki nad Wisłą…
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w odległej pachnącej siarką krainie, zwanej też w niektórych kręgach kulturowych Tarnobrzegiem… siódmego dnia, miesiąca kwietnia, roku bieżącego, odbył się XVI wielki pojedynek najlepszych, najbardziej utalentowanych, młodych, pełnych wiary, nadziei oraz zapału… uczniów.
Dżem – o książkę za dużo
Szymborska wielką poetką jest. Szymborska Nobla otrzymała. A Ofelia udaje albo nie. Non omnis moriar z miłości – ironia. Prawda, fałsz. Tak, czy nie. Nie, czy tak. A co by było na maturze? Kiszka, po postu kiszka. Aż tu nagle, wśród tych mętnych rozważań na lekcji języka polskiego, uszu moich dobiegły dźwięki wydobywające się jakby wprost z kolegi siedzącego na krzesełku obok. Dźwięki posiadające niezwykłą moc. Cytuję: „Ech, zinterpretowałoby się Ryśka Riedla, co?”. Słowa, które zabrzmiały tak ożywczo, naiwnie i niemal buntowniczo, okazały się prorocze, bo dwa dni później w moje ręce trafiła książka „Dżem. Kilka niedopowiedzianych słów” autorstwa Aldony Zymy.
A imię jego czterdzieści i siedem
A imię jego „czterdzieści i siedem”. Nic tak naprawdę nie zapowiadało takiej kariery, dziś niewątpliwie już kultowej serii HITMAN. Wszystko rozpoczęło się w roku 2000, kiedy to w listopadzie (w Polsce w grudniu) ukazało się najnowsze dziecko Eidos Interactive pod niezwykle tajemniczą nazwą Hitman: Codename 47. Pojawienie się tej gry na półkach sklepów wywołało prawdziwy szok. Mogło by się wydawać, że będzie to kolejna z wielu zabijanek, w której głównie będzie chodziło o to, żeby utoczyć przeciwnikowi jak najwięcej krwi. Jednakże bardzo szybko przekonujemy się, że ta gra nie jest jedną z wielu, i że ma ona swoją własną nieśmiertelną duszę.
Nielegalnie i niesamowicie
15 września 2003 r. Pięć Dwa Dębiec, a właściwie jego połowa (płyta jest autorstwa Hansa, brak na niej rapów Deepa), wydał nakładem UMC płytę "P-Ń-VI" (dla niekumatych: Poznański czerwiec). Od tego dnia minęło prawie pięć lat. Nie można powiedzieć, żeby przez ten czas było cicho o tym składzie.
Co warto obejrzeć?
Telewizor - źródło nieustającej, ciągnącej się godzinami rozrywki. W natłoku kanałów oraz propozycji programowych trudno jest znaleźć coś interesującego, ale okazuje się, że przy odrobinie szczęścia jest to możliwe. Ja znalazłem prawdziwą perełkę i to na niezbyt popularnym kanale. Jako człowiek stroniący raczej od telewizora, trafiłem kiedyś przez przypadek na fantastyczny i jak się później okazało, dla wielu już kultowy serial komediowy "Przyjaciele".
Light up the darkness
Trudno wyobrazić sobie świat, z którego nagle znikają wszyscy ludzie. Ale jeszcze trudniej wyobrazić sobie życie tego jedynego, który ocalał. A czy zastanawialiście się kiedyś, co by się stało, gdyby ludzie, którzy pozornie zniknęli, wcale nie przepadli beż śladu, lecz zmieniliby się w coś potwornego i nieludzkiego?
Szkoła życia - wśród pieluch i zabawek?
Łaknąc kiedyś lekkiej rozrywki intelektualnej, poprosiłam przyjaciółkę o coś do czytania. Otrzymałam kilka mniej lub bardziej interesujących książek, wśród których znalazłam dosyć stare, bo napisane około 1988 r., dzieło R. Fulghuma Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu
. Przyznam szczerze, że najbardziej zaintrygował mnie ten tytuł. Jak to?
"Pachnidła" wersja light
Ostatnimi czasy strasznie się wkręciłem w filmy z pierwszej połowy lat 90. Dla kinematografii z tamtego okresu charakterystyczna jest świetna obsada (często grają w nich obecne gwiazdy, które wtedy rozpoczynały dopiero karierę), staranny scenariusz i oryginalna koncepcja. Do głębi poruszyły mnie takie filmy, jak: "Pulp Fiction" (czy w ogóle jest ktoś, kto tego filmu nie widział?), "Dom dusz" (fajna saga rodzinna ze znakomitym aktorstwem), czy "Zapach kobiety". Właśnie ten ostatni film chciałbym szczególnie polecić.
Spadające nocą gwiazdy
Z pozoru historia jakich wiele. Namiętna, porywająca. Ot, zwyczajne romansidło. Jednak okazuję się, że nie do końca. Szybko zauważamy bowiem, że historia ta wciąga o wiele bardziej niż przeciętny flirt i opowiada nie tylko o miłości.
Sprawdź wirtualne życie Skate’a
Może was to zdziwi, że postanowiłam napisać słów kilka o grze komputerowej, ale tą grą jestem ostatnio mocno zafascynowana. Ostatnia odsłona Tony Hawk’a nie jest już wprawdzie taka nowa (wydana w 2005 roku), ale mam wrażenie, że nadal jest rozchwytywana i przez starszych, i przez młodszych fanów deski oraz BMX’ów.
Następny, proszę!
W piątkowy wieczór, jak w każdy weekend, zasiadłem z kumplami przed ekranem monitora, by obejrzeć "jakiś film". Projekcje te zazwyczaj odbywają się u mnie, ze względu na system głośników 5.1 (no co, musiałem się pochwalić). Jeden ze znajomków przyniósł część swoich obfitych, acz nie do końca legalnych zasobów kinematograficznych i po trwającej parę minut dyskusji, wybór padł na dzieło z gatunku s.f.- "Next"- ze względu na niedawną premierę, ciekawą fabułę oraz obecność Jessici Biel w obsadzie.
Elektroniczny morderca
Włochy, rok 1981. Młody amerykański reżyser, James Cameron, przyjeżdża do Rzymu, by – wbrew woli producenta, Ovidio G. Assonitisa – samodzielnie zmontować swój pierwszy film pełnometrażowy: „Piranie II”. Dokonuje tego w samotności, włamując się nocami do montażowni. Gdy praca jest już na ukończeniu, zostaje przyłapany i wyrzucony na bruk, zaś Assonitis przerabia obraz zgodnie ze swoim zamysłem. Cameron błąka się po mieście - bez pieniędzy i znajomości języka – by wreszcie, w stanie wyczerpania fizycznego i psychicznego, trafić do szpitala.
Patriotyczne kino
„Katyń” miał być najgłośniejszą polską premierą filmową, największą produkcją i naszym najlepszym towarem eksportowym od niepamiętnych czasów. Mnóstwo znanych, rodzimych aktorów, wspaniały reżyser, wysoki budżet, dobry pomysł. I rzeczywiście, produkcja ta odniosła sukces, ale czy zasłużony?
O nieuniknionym w czerni i bieli
Jest szara, szorstka i nieprzyjemna; nieuchronna, zawzięta i nieznośnie typowa. Niemile widziana, stale przeraża, chociaż czeka każdego z nas. Bezpretensjonalnie przypomina o śmierci; kojarzy się z twarzą pooraną zmarszczkami, koniecznością zwolnienia tempa i pogodzenia się z pogłębiającą się nieporadnością. Starość... O świecie widzianym oczyma dziewięćdziesięciolatki opowiada oparty na prawdziwej historii, ambitny monodram „Pora umierać”, zrealizowany przez wielokrotnie nagradzaną reżyser Dorotę Kędzierzawską.
Strachy na Kaczmarskim
Znacie Jacka Kaczmarskiego? A kojarzycie Grabaża i Strachy Na Lachy? Okej, przyjmijmy, że to też było pytanie retoryczne. W takim razie czy wyobrażacie sobie, co powstanie z połączenie jednego z drugim? O płycie „Autor” nie musimy rozmawiać teoretycznie – od 22 października jest dostępna na rynku.
Antologia polskiego hip-hopu
W hip-hopie, także polskim, od zawsze obecne były płyty producenckie. Robili to już 600 V, Ośka czy Decks. Każdy z nich starał się zaprosić jak najwięcej znanych MCs, aby jego płyta nie tylko brzmiała jak najlepiej, ale i jakoś się sprzedała. Jednak chyba pod względem ilości gwiazd nikt nie przebije trylogii "Kodex" firmowanej logiem White House'u.
Umiera Piękno
Dobrze pamiętam swoje oburzenie, gdy pewien prawie milioner próbował mnie przekonać, że w pełni muzyką można nazwać tylko jazz. Moje zniechęcenie było tym większe, iż w mniemaniu mojego rozmówcy wszystkie zespoły, które wówczas stanowiły dla mnie ideał, w jego odczuciu tworzyły jeden, wielki hałas i nic więcej. Dziś nie próbowałbym się z nim sprzeczać. Z jego punktu widzenia, to co mówił, miało nawet sens.
The Cheaters
Nie dziwi już dosłownie nic. Normalnością stają się najróżniejsze odchylenia. Zaczynamy zastanawiać się, czy istnieje jeszcze coś, co można by nazwać nienormalnym. Telewizja zdecydowanie pomaga w tym mieszaniu w mózgu. Reality shows mnożą się jak chomiki i osiągają coraz to wyższe szczyty głupoty, a co za tym idzie, sukcesu. Zależnie od ich formuły gramy o pieniądze, popularność, a nawet zdrowie i miłość. A ludzkie uczucia ? - do śmieci, jak obierki po ziemniakach. Liczy się oglądalność. Taką też zasadę wyznają przypuszczalnie twórcy programu „The Cheaters”, emitowanego w Polsce pod nazwą „Zdrada”.
Powrót Scyzoryka
Liroy, legenda polskiego hip-hopu, zdecydowany rekordzista pod względem ilości sprzedanych płyt, powraca. Nakładem L-Bank Entertainment, najpierw na Allegro.pl, a później w normalnej sprzedaży, ukazała się jego płytka pt. "L-Niño vol.1". I co się okazało? Scyzoryk nadal w formie!
Pseudoamerykańskie bragga
Idzie lato, a wraz z nim podnosi się nie tylko temperatura na dworze , lecz także poziom polskich płyt hip - hopowych. Panie i panowie, mam zaszczyt przedstawić wam jedną z najlepszych płytek w historii polskiego rapu. Poznański raper don Guralesko, znany choćby z formacji Killaz Group, stworzył z producentem Matheo ("Essende Mylffon" Tedego) genialny duet.


















